środa, 21 maja 2014

Rozdział 34:

Z samego rana razem z Bartkiem kierowaliśmy się w stronę Nysy.
- Bartek myślisz że wypali nasz pomysł?-zapytałam kiedy podjechaliśmy pod dom.
- Miejmy nadzieję.-wyszliśmy z auta i weszliśmy do środka.
- Mamo jesteście?-krzyknęłam a przy drzwiach od razu zjawili się rodzice.
- A co wy tu robicie,Alicja też jest?-zapytała mama.
- Nie mamo my do Kuby.-powiedział Bartek.
- Kubuś chodź zobacz kto przyjechał.-nagle po schodach zbiegł Kuba który ucieszył się strasznie na nasz widok.
- Jesteście.-krzyknął i rzucił się na Bartka.
- Jesteśmy i zabieramy cię na małą wycieczkę.-uśmiechnęłam się.
- Gdzie?-zapytał.
- Niespodzianka,ale możesz być pewien że ci się spodoba.Dobra zbieraj się a my czekamy.-pobiegł do swojego pokoju my objaśniliśmy rodzicom plan.Byli zadowoleni z naszego pomysłu,10 minut później kierowaliśmy się w stronę naszej niespodzianki.Po 2 godzinach byliśmy na miejscu na reakcję Kuby nie musieliśmy długo czekać.
- Wesołe miasteczko ale świetnie.-krzyknął.
- Podoba się niespodzianka?-zapytałam.
- Tak jest ekstra chodźmy już proszę.-powiedział i wybiegł z auta do kasy.Poszliśmy za nim i kupiliśmy bilety na wszystkie atrakcje.Jak przeżyję to już nigdy tu nie przyjadę.Byliśmy między innymi na tym.




 
Moje piski słyszał cały świat,ale i tak nie dorównam Bartkowi.Najważniejsze że Kuba był szczęśliwy i wreszcie poczuł się jak kiedyś.Po wesołym miasteczku pojechaliśmy coś zjeść,znaczy Kuba jadł a ja przez te jazdy nie zjem nic do jutra,wszystko mi się wymieszało.
- Podobało się Kuba?-zapytałam.
- Tak było super,dziękuję.-powiedział.
- Kuba wiedz że my o tobie pamiętamy i nie zapomnimy,ale mogę ci z tego miejsca obiecać że będziemy tak jeździć od czasu do czasu.....-mówił Barek a ja mu przerwałam.
- Tylko nie do wesołego miasteczka,wszędzie tylko nie tu.-powiedziałam a chłopaki się zaśmiali.
- Wiecie chyba musimy tu jeszcze raz przyjechać.-powiedział Kuba,a ja się zaśmiałam.
- Oj na pewno nie kolejny raz tego nie przeżyję.
- Tak twoje krzyki były głośnie,ale Bartek ty też głośno krzyczałeś.-powiedział młody.
- No co każdy może.Dobra już jest 19:00 musimy wracać,bo muszę jeszcze dziś być w Bełchatowie.-powiedział Bartek.
- No dobra.-powiedziałam.W trakcie drogi,Kuba zasnął.
- Udało się.-szepnęłam.
- Tak a już myślałem że spękam jak zobaczyłem te kolejki.-powiedział.
- Ta poczułam się jak w dzieciństwie,wreszcie od tak długiego czasu spędziliśmy czas razem.-uśmiechnęłam się.
- Masz rację.
- Bartek przygarniesz mnie na jedną noc,bo jutro jadę do Michała,ale na noc mi się nie chcę.-zapytałam.
- No nie wiem przeszkodziłaś nam wczoraj.-powiedział.
- I dobrze bo mały miałby już rodzeństwo,Bartek a myślałeś już o ślubie?
- Nie,wiesz głupia sytuacja,chcemy ochrzcić Pawła a my ślubu nie mamy.-powiedział.
- Wiesz że będą komplikacje u księdza?-zapytałam.
- No wiem muszę coś wymyślić.-około 21:00 odstawiliśmy Kubę do domu a my ruszyliśmy do Bełchatowa.U Bartka byliśmy około 23:30.
- Nareszcie martwiłam się o was.-powiedziała Ala.
- Spokojnie kochanie już jesteśmy.-pocałował ją Bartek.
- Udało się?-pokiwałam głową.-To dobrze a teraz do spania.-powiedziała.Byłam tak zmęczona dniem że od razu poszłam spać,w nocy obudziłam się by wziąć tabletki przeciwbólowe strasznie bolały mnie nogi,czyli to znak że na dłużyłam ich siłę.Przez ten ból zasnęłam dopiero o 6:00.
Obudziłam się około 9:00 byłam strasznie nie wyspana.W piżamie poszłam do kuchni gdzie siedzieli Bartek z Alicją.
- Cześć.-powiedziałam.
- Co ty taka nie wyspana?-zapytała Ala.
- W nocy strasznie bolały mnie nogi.-powiedziałam.
- Ale już jest lepiej?-zapytała.
- Tak ale jeszcze mnie boli wiesz za dużo wczoraj chodziłam.-powiedziałam.
- Na pewno nic ci nie jest?-zapytał Bartek.
- Spokojnie nic.-dobra ja za godzinkę mam autobus więc się zbieram.
- Spoko jedziemy w tamtą stronę,musimy odebrać małego od moich rodziców więc cie zawieziemy do Michała a teraz jedz w spokoju.-powiedziała Ala.Więc spokojnie zjadłam śniadanie i po godzinie jechaliśmy w stronę Jastrzębia.........





I jest kolejny :)
Wiem troszkę przy nudziłam was tym rozdziałem,ale mam nadzieję że nie za bardzo.Zapraszam was na kolejny w piątek.Zachęcam także do komentowania.
I życzę szybkiego powrotu do zdrowia Miśkowi,ale on jest silny i da radę.
Pozdrawiam Aga

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ;)
    Dobrze,że plan wypalił i Kuba był szczęśliwy,że mógł znów spędzić czas ze swoim rodzeństwem,tak jak dawniej :)
    #StayStrongMichałKubiak
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny rozdział. Super ze niespodzianka dla Kuby się udała. Do piątku Nika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze ze jakoś relacje poprawili miedzy sobą. Nie moge sie doczekac jak Ber przyjedzie do Miska ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, mieć takie rodzeństwo.. :) marzenie!
    ciekawe, co się stanie u Miśka :D
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby było coś nie tak z tymi jej nogami? ;< Fajnie, ze im się wycieczka udała i Kuba wie, ze nie stracił starszego rodzeństwa :)
    Za Kubiego trzymam kciuki. Może jak to pwoiedział Igła, na Dzikach inaczej się kości zrastają, hah? :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie bardzo fajnie nawet bym rzekła :) wesołe miasteczko,ach..co to były za czasy :) pozdrawiam i zapraszam do mnie na 18 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny :) Ale oby tylko nic z tymi nogami się nie stało :(
    Zapraszam na 72 : http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń