sobota, 31 maja 2014

Rozdział 40:

- Michał możemy pogadać?
- Tutaj?-zapytał.
- Nie chodźmy się przejść do parku.-powiedziałam.Szliśmy koło siebie i milczeliśmy,taka cisza mnie dobijała.Kiedy doszliśmy do ławki na której pamiętam uczył mnie matmy,usiedliśmy.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć?
- Bo ja...-zatkało mnie.-No chciałam ci powiedzieć żebyś nawet nie potrafię powiedzieć co chcę.-szepnęłam.
- Ber posłuchaj mnie nic z tą dziewczyną nie łączy,nawet nie wiem jak ona wygląda.Mieliśmy spotkanie z kibicami,telefon miałem w kieszeni.Po spotkaniu okazało się że go już nie mam,chłopaki pomagali mi szukać go prawie całą noc.Nigdy cię nie zdradziłem,wierzysz mi?-zapytał.
- Chcę ci wierzyć ale coś mi nie pozwala.-powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Proszę nie płacz.-powiedział i mnie przytulił.Nie mogłam się nacieszyć jego obecnością,więc jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
- To dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś że go zgubiłeś?-zapytałam.
- Nie wiem,chciałem ale pewnie już spałaś i może dlatego.-powiedział.-Kocham cię.-szepnął.
- Ja ciebie też,ale do tego cholernie nienawidzę.-powiedziałam i uciekłam do domu.Wpadłam jak burza do pokoju.
- Co się stało?-zapytał Damian.
- Nie wiem co mam robić.-opowiedziałam mu wszystko.
- Wiesz może odpocznijcie od siebie.Wyjedź już dziś do Katowic.Przecież i tak za trzy dni musisz być na studiach.-powiedział.
- Damian ale ja go kocham i jak sobie pomyślę że inna go.....-przerwał mi.
- Wierzysz jakiejś dziewczynie czy Michałowi?
- Nie wiem komu mam wierzyć,raz już się zawiodłam na chłopaku,chociaż cały świat mnie okłamuje.-powiedziałam.
- Chodź do mnie.-przytulił mnie.
- Dzięki że jesteś.-powiedziałam.Później gadaliśmy i ze zmęczenia zasnęłam.
Obudziłam się o 2:30.Naszła mnie wielka ochota na wino więc poszłam do kuchni i znalazłam dwie butelki.Niestety moja słaba głowa szybko dała o sobie znać.Wyniosłam do ogrodu radio i włączyłam na całą moc głośność i zaczęłam tańczyć i się śmiać.
- Ber co ty robisz?-zapytała Julka.Odwróciłam się do nich i podeszłam.
- Tańczę chodź ze mną.-powiedziałam.
- Co ty piłaś?-zapytał Bartek.
- Oj chodź Julka.-pociągnęłam ją i zaczęłam tańczyć.
- Nie ja nie tańczę.-powiedziała i odeszła,więc podeszłam do Michała.
- Misiu chodź zatańczymy.-uśmiechnęłam się.
- Nie ja sobie popatrzę.
- O nie chodź.-pociągnęłam go za rękę i objęłam rękami jego szyję.Tańczył,co miał zrobić po pewnym czasie zobaczyłam że w ogrodzie jesteśmy tylko my,a radio już dawno przestało grać.Popatrzyłam w jego oczy.
- Idziemy bo jest noc?-zapytał.
- Pocałuj mnie.-powiedziałam.On zbliżył swoja twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta,ale ja chciałam więcej więc sprawy wzięłam w swoje ręce i pogłębiłam pocałunek.Całują się doszliśmy do salonu.Zaczęłam zdejmować z niego koszulkę,ale on mi nie pozwolił.
- Nie możemy.-powiedział odrywając się ode mnie.
- Dlaczego?-zapytałam.
- Nie chcę żebyś była pijana,nie chcę żebyś później powiedziała że wykorzystałem sytuacje.-powiedział i poszedł.Kolejny raz mnie zatkało,niestety więcej wam nie powiem co było bo nie pamiętam sama,ale to co wiem w moich rękach znalazła się jeszcze jedna butelka wina.
- Berenika wstawaj.-usłyszałam głos nad sobą.Mruknęłam coś i dalej poszłam spać.
- Ber wstawaj do cholery.-krzyknął teraz chyba Bartek.Otworzyłam oczy i zobaczyłam że leżę na huśtawce w ogrodzie.
- Co się stało?-zapytałam.
- Jak co się stało,coś ty tu zrobiła?-zapytał Bartek,rozejrzałam się wokół ogródka wszędzie porozwalane butelki,puszki.Kwiatki mojej mamy to już wolę nie wspomnieć.No pięknie Ber zabalowałaś.
Około godziny 14:00 do domu wrócili rodzice,mam trochę pokrzyczała o kwiatki ale jej przeszło.Nadszedł czas na wielkie pakowanie.Wiecie teraz właśnie zobaczyłam jak będzie mi brakować Nysy.Jak spakowałam część rzeczy to pokój stał się taki pusty.Od rana nie gadałam z Michałem,a pewnie coś zrobiłam po tym alkoholu ,ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć.Usłyszałam pukanie do drzwi:
- Proszę.-powiedziałam,pakując książki.
- Mogę zająć chwilę?-zapytał Michał.
- Jasne.-uśmiechnęłam się.
- Chciałem powiedzieć ci że bardzo mi na tobie zależy i chcę żebyś wiedziała że będę o ciebie walczył.-powiedział.
- Wiesz może zacznijmy od początku,zostańmy przyjaciółmi.Chyba za szybko potoczył się nasz związek.
- Naprawdę chcesz tylko przyjaźni?-zapytał.
- Tak Michał.Ułóż sobie życie z kimś innym.-powiedziałam ale za bardzo w o nie wierzyłam w co mówię.
- Skoro tego chcesz,ale i tak jak zmienisz zdanie to.....-przerwałam mu.
- Nie zmieniajmy już nic.-wyszedł,a mnie zrobiło się okropnie smutno i byłam strasznie na siebie wściekła,za to co zrobiłam i powiedziałam.Damian pojechał następnego dnia na lotnisko musiał wracać do pracy.Chłopaki też następnego dnia się zwinęli a my z Julką wyruszyłyśmy wreszcie do Katowic by rozpocząć życie studenckie.....






I mamy kolejny,troszkę krótszy ale miałam bardzo mało czasu.Mam jednak nadzieję że wam się spodoba.
Kolejny już w poniedziałek,może Ber pogodzi się wreszcie z Miśkiem :) ????
Serdeczne gratulacje dla naszych chłopaków za mecz,mimo że jeden przegrany to jednak w kolejnym daliśmy niezły rewanż. Brawa i tak na naszym koncie 3 punkciki :)
Widzimy się w poniedziałek i zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam Aga

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 39:


Tydzień później:
Pewnego dnia dostałam bardzo miły telefon.
- Halo?-zapytałam.
- Witam moją ulubioną pacjentkę.-od razu rozpoznałam głos Damiana.
- O matko Damian a coś się stało że dzwonisz?
- Nie ale jutro będę w Katowicach i pomyślałem że może byśmy się spotkali?
- Z wielką przyjemnością.To o której będziesz?
- No tak około 13:00.-powiedział.
- O to przyjadę na lotnisko po ciebie,dobra?-zapytałam.
- Będzie mi strasznie miło.Dobra ja kończę bo mam pacjenta.-z wielkim uśmiechem zeszłam do kuchni.
- Jutro jadę do Katowic.-powiedziałam.
- Po co?-zapytał tata.
- Bo przylatuje Damian i chcę się z nim spotkać.-wyjaśniłam.
- A bo zapomnę,dziś przyjeżdża Bartek z kilkoma kolegami bo jakieś spotkanie na rynku ma być.-powiedziała mama.
- Aha,to ja się usuwam.Lecę do Julki.-powiedziałam.
- Dobrze ale wróć na obiad.-wyszłam i udałam się do mojej przyjaciółki.
- No dobra gadaj kto dziś przyjeżdża?-zapytałam na wejściu.
- O czym ty mówisz?-zapytała,wiedziałam że kręci.
- Znamy się prawie 20 lat i wiem ze kręcisz,więc kto?
- No Bartek,Zbyszek,Piotrek i no Michał.-powiedziała.
- Aha i gdybym się nie dowiedziała że przyjeżdżają to miałabym niezły szok w domu.A z resztą jadę do Katowic.-powiedziałam.
- Do Katowic?-zapytała.
- Tak ,bo jutro przylatuje Damian i chcę.....-przerwała mi.
- Chodzisz z Damianem?-krzyknęła.I postanowiłam troszkę skłamać bo wiem że powie Michałowi później co u mnie,a on niech ma.
- Tak,wczoraj mnie poprosił a jutro przyjeżdża do mnie.-powiedziałam.
- Aha,o Zbyszek napisał że już są to idziemy do nich?-zapytała trochę wkurzona.
- Tak chodźmy.-udałyśmy się do mnie.Rodzice siedzieli z chłopakami w ogrodzie,poleciałam szybko do pokoju i zamknęłam się w nim.Nie miałam ochoty z nikim się widzieć bo znowu prawiliby mi morały że Michał mnie nie zdradził że on zgubił telefon,ale ja w to nie uwierzę.Leżałam na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudziłam się o 6:00,szybko się ubrałam.
 
I zeszłam na dół,gdzie leżała kartka od rodziców że jadą do mojej cioci i będą za dwa dni.Spoko poleciałam na przystanek i pojechałam do Katowic.Stoję na lotniku już 10 minut i wreszcie doczekałam się samolotu.
- Ale się za tobą stęskniłam.-przytuliłam Damiana.
- Aż tak.To jakie mamy plany?-zapytał.
- Jedziemy do mnie do Nysy.Mam wolną chatę więc cie przenocuję.-uśmiechnęłam się.
- Dobra mi pasuję.
- A Damian mam głupie pytanie,czy nie poudawałbyś mojego chłopaka?
- Ale dlaczego?-zapytał.
- Wiem głupie ale oni nie dawali mi spokoju i powiedziałam że jestem z tobą i się odczepili.
- A co z Michałem?-zapytał.
- Już nie jesteśmy razem.-powiedziałam.
- I mam zrozumieć że on jest w Nysie i chcesz żeby zobaczył co stracił?-zapytał.
- Tak.-powiedziałam.
- Spoko nie ma problemu kochanie.-złapał mnie za rękę.
- Dzięki to chodźmy.-po 3 godzinach jesteśmy w Nysie,weszliśmy do domu a w salonie siedzieli wszyscy.
- Cześć wszystkim.-powiedziałam,widziałam ze Michał się uśmiechnął ale jak zobaczył Damiana to posmutniał.
- Gdzie ty byłaś?-zapytał Bartek wrogo patrząc na Damiana.
- Pojechałam na lotnisko po mojego chłopaka.-powiedziałam i pociągnęłam Damiana do mojego pokoju.-Przepraszam cię ale widzisz nie są dla mnie mili odkąd zerwałam z Michałem.
- Nie smuć się, powiedz mi jak nogi?-zapytał.
- Dobrze ostatnio tańczyłam na meczu i nic mnie nie bolało.
- No to się bardzo cieszę.-uśmiechnął się.-Jak chcesz można jeszcze przeprowadzić ćwiczenia.-uśmiechnął się.
- O to chodźmy do ogrodu.-polecieliśmy i zaczęliśmy ćwiczenia,strasznie śmiejąc się przy tym.
- Wiesz poznałem taką dziewczynę.-zaczął Damian.
- No to gadaj.-zerwałam się i usiadłam po turecku na trawie.
- Ma na imię Lili,jest taka słodka,przychodzi do mnie na rehabilitację,jest wolna.-zarumienił się.
- No to startuj do niej.Bo ktoś ci ją zabierze.Dobra zbierajmy się bo za godzinę jest to spotkanie na rynku.-powiedziałam.Poszłam do łazienki się przebrać.


- Gotowy?-zapytałam.
- Tak,ale wiesz co nie mam ochoty na iście tam,nie będziesz zła jak zostanę i się prześpię?-zapytała mnie Damian.
- Boże jestem taka głupia,przepraszam ze te ćwiczenia robiliśmy.
- Nie no przestań,ale leć i baw się dobrze.-przytulił mnie.
- Tak,a ty odpoczywaj.-zeszłam na dół gdzie czekali już wszyscy.
- Dłużej się nie dało?-zapytał wkurzony Bartek.
- Boże już jestem.-krzyknęłam.
- Gdzie jest ten twój...-zaczął Piotrek,ale przerwała mu Jula.
- Damian nie idzie?-uśmiechnęła się.
- Nie i ja też.-powiedziałam i weszłam do salonu.A za mną Bartek.
- Mogła byś ruszyć tyłek i iść z nami?-krzyknął.
- A co karzesz mi,a jak nie pójdę to co?-krzyknęłam.
- Wiesz przestań zgrywać królową bo najbardziej poszkodowany jest Michał.-powiedział,a ja nie wytrzymałam.
- Tak jest poszkodowany,dlaczego wy jesteście po jego stronie? To jest chore,on ma prawo mnie zdradzać,ale to nic bo to moja wina.Mogłam nie wyjeżdżać i wtedy byłabym kaleką.To już was nie interesuję,wiesz żałuję że tego dnia jednak nie umarłam mielibyście wszyscy święty spokój.-powiedziałam i pobiegłam do pokoju.Wszyscy stali na dole w szoku,nigdy z Bartkiem nie miałam takiej wymiany zdań,ale ja mam tego dosyć.Spakowałam swoje rzeczy.
- Co ty robisz?-zapytała Jula,kiedy weszła do mojego pokoju.
- Dlaczego wy jesteście dla mnie tacy okropni?-zaczęłam płakać.
- Ber proszę zostaw te rzeczy.-powiedziała i mnie przytuliła.
- Ja nie jestem z Damianem,powiedziałam tak żeby Michał był zazdrosny i wiedział co stracił.Ja chcę mu wierzyć,ale coś mi nie pozwala.Kocham go ja nie daje rady.-powiedziałam i bardziej się wtuliłam w Julę.
Oczami Michała:
Byłem w niezłym szoku po wymianie zdań Ber i Bartka.
- Stary przegiąłeś trochę.-powiedział Piotrek do Bartka.
- Nie powiedziałem prawdę,sorry Misiek.-powiedział do mnie Bartek.
- Dobra pójdę do niej.-powiedziała Jula i poszła do pokoju Ber,moje nogi kazały mi też tam iść kiedy byłem obok jej drzwi usłyszałem ich rozmowę.
- Co ty robisz?-zapytała Jula.
- Dlaczego wy jesteście dla mnie tacy okropni?-usłyszałem jak zaczęła płakać.
- Ber proszę zostaw te rzeczy.
- Ja nie jestem z Damianem,powiedziałam tak żeby Michał był zazdrosny i wiedział co stracił.Ja chcę mu wierzyć,ale coś mi nie pozwala.Kocham go ja nie daje rady.
- Też cię kocham.-szepnąłem i zszedłem na dół.
Oczami Bereniki:
- Posłuchaj idziemy teraz na rynek,świetnie się bawimy,później gadasz z Michałem,macie sobie wszystko wyjaśnić.Tak?-zapytała mnie Jula.
- Tak.-powiedziałam.Zeszłyśmy na dół i udaliśmy się na rynek.Chłopaki pogadali coś,porozdawali nagrody za konkurs i później zaczęła się zabawa.Nagle popchnęła mnie Jula w stronę Michała.Nie miałam odwagi,ale ja muszę to wyjaśnić.
- Michał możemy pogadać?.........






I mamy kolejny :) Jak wrażenia po nim?
Czy Michał i Ber sobie wszystko wyjaśnią??
Zapraszam na kolejny w sobotę,no dziś meczyk z Brazylią,obowiązkowo wszyscy przed telewizory o 19:35.Dziękuję wam za wszystkie komentarze.
Pozdrawiam Aga






 


 

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 38:

Weszłam do domu i zobaczyłam całą moją rodzinę.Chciałam się uśmiechnąć ale nie potrafiłam,bo jednak wszystko się sprawdziło.Tylko go brakowało.
- Nasza kochana śmieszka.-przytulił mnie wujek.
- Tęskniliśmy za tobą.-powiedziała Alicja.
- Tak ja za wami też.-powiedziałam i po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.Szybko ją starłam i przeprosiłam wszystkich i poszłam do ogrodu.Usiadłam na huśtawce i wyjęłam telefon.Wybrałam numer do Michała,ale nic z tego.Włączyła się sekretarka.
- Wszędzie cię szukam bo chciałam ci to wręczyć.-powiedziała Ala i wręczyła mi kopertę.
- Co to jest?-zapytałam.
- Zaproszenie na ślub i chrzciny.-uśmiechnęła się.
- Dzięki.
- Wiesz zastanawialiśmy się czy mamy napisać na jednym ciebie i Michała,ale stwierdziliśmy żeby każdy dostał.-powiedziała i usiadła obok.
- Wiesz on pewnie przyjdzie z nową dziewczyną.-powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Ej co się stało?-przytuliła mnie,a ja pokazałam jej Sms'a którego dostałam od niego.- To nie możliwe,przecież dwa dni temu rozmawiałam z nim bo byłam na ich meczu cieszył się że przyjeżdżasz.
- Wiesz mnie już to nie obchodzi,nie wytrzymał i mnie zdradził wiesz może to i lepiej że teraz a nie jak poszlibyśmy za daleko w życiu.-powiedziałam.
- Ale rozmawiałaś z nim?-zapytała.
- Próbowałam ale odebrała jakaś dziewczyna i nie miałam odwagi się odezwać.
- Wiesz że on ma fanki każda mogła zrobić coś tak okrutnego musisz z nim pogadać.-powiedziała.
- Przepraszam cię ale jestem zmęczona pójdę się położyć.-poszłam do pokoju i odpłynęłam.
Obudziłam się o 9:00,a tak na prawdę zostałam brutalnie obudzona.
- Wstawaj jedziemy do fryzjera i do kosmetyczki.-krzyknęłam Ala.
- Oszalałaś po co do fryzjera?
- Dziś jedziemy na mecz Polska gra z Brazylią.
- Nigdzie nie jadę.-powiedziałam.
- Oj jedziesz.Masz 10 minut.-i wyszła,nie chętnie wstałam i poszłam do łazienki.Ubrałam się.
 
Zeszłam do kuchni gdzie siedzieli wszyscy.
- Jestem gotowa.-powiedziałam.
- No dziewczyny jedzcie,a my się zajmiemy Pawełkiem.-uśmiechnęła się mama.Wzięłam w biegu jedną kanapkę i pojechałam do fryzjera.W trakcie drogi stwierdziłam że także zrobię coś z włosami.
- To co u pani robimy?-zapytała fryzjerka.
- Proszę ściąć na krótko i może pociemnić kolor.-powiedziałam.
- Chcesz ściąć włosy?-krzyknęła Ala.
- Tak chcę zmianę.Proszę zaczynać.-powiedziałam.Muszę powiedzieć że efekt był niezły.Później poszłyśmy do kosmetyczki.Mecz jest o 17:00,a mamy 16:00 i trochę się zdziwiłam że to już.
- Skąd masz koszulkę Bartka?-zapytałam kiedy miała ją na sobie.
- Miałam ją w torbie,a teraz ją sobie założyłam.Wiesz że chcę żebyś z nim pogadała.
- Ale ja nie mam o czym z nim gadać,możemy jechać bo chcę mieć to za sobą.-pojechałyśmy do Spodka.Weszłyśmy na halę i od razu zauważyłam Julę,która nie wiedziała o moim przyjeździe,ale zobaczyłam nie tylko ją był koło niej Zbyszek i Michał.Strasznie mi go brakowało,ale to koniec.
- Dobra idziemy na miejsca VIP.-powiedziała Ala.
- Nie wiesz ja usiądę tak nie na widoku.
- Nie przesadzaj idziesz ze mną albo ja z tobą.-ale z niej uparciuch zamienia się w Bartka.
- Ale nie pozwól żeby do mnie podszedł.Proszę.-powiedziałam.
- Ber ja uważam że musicie ze sobą pogadać i jak będzie chciał to mu nie mogę zabronić.-powiedziała i złapała mnie za rękę i poszłyśmy do loży żon,dziewczyn.
- Ber nie wierzę.-krzyknęła Jula i mocno mnie przytuliła.
- No to ja a nie widać?-zapytałam.
- Ścięłaś włosy ,i zrobiłaś ciemniejsze.Boże ale się stęskniłam.
- Dlaczego masz strój z meczu w Nysie?-zapytałam.
- Bo wiesz grupa z teatru dzięki chłopakom została poproszona o zatańczenie w trakcie meczu i trener mnie poprosił.-wytłumaczyła.
- A myślisz że zgodzi się żebym z wami zatańczyła?-zapytałam.
- No pewnie chodź.-poszłyśmy do trenera,był bardzo zadowolony i oczywiście się zgodził,dziewczyny szybko pokazały mi układ nie był on trudny więc szybko zapamiętałam.
- Berenika ale na pewno możesz tańczyć?-zapytał trener.
- Tak spokojnie jest wszystko w porządku.
- To dobrze.-powiedział.
- Strasznie się cieszę że wróciłaś.-powiedziała Jula.
- Ta ja też.
- Michał przed chwilą nam mówił że nie może się doczekać na twój powrót.-uśmiechnęła się.Nie chciałam psuć jej teraz humoru więc skłamałam.
- Zrobię mu niespodziankę.-powiedziałam.Zaczął się mecz,pierwszy set padł naszym łupem kolejny dla Brazylii ale dwa kolejne już nasze.Koniec meczu i przyszedł czas kiedy musiałyśmy wbiec.Jednak dobrze że zrobiłam te włosy nikt mnie nie poznał.Zatańczyłyśmy do piosenki Christiny Aguilery.Na sam koniec ukłoniłyśmy się i spojrzałam na naszych siatkarzy,Zbyszek chyba mnie poznał bo szeptał coś Michałowi,nie czekając uciekłam z parkietu do szatni,szybko się przebrałam i poszłam po Alicję,jak się dowiedziałam poszła już z Bartkiem na parking.Poleciałam tam i byli ale jeszcze Zbyszek,Julka i Michał.
- No siostra wiesz że cię nie poznałem przez tą fryzurę dopiero nam Ala z Julką powiedziały że to ty.-powiedział Bartek.
- O matko zapomniałam bluzy z hali chodźcie pomóc mi jej poszukać.-powiedziała Alicja.Na parkingu zostałam razem z Michałem.
- Tęskniłem za tobą słonko.-chciał mnie pocałować ale go odepchnęłam.
- Chcesz zrobić ze mnie idiotkę?-krzyknęłam.
- Co się stało?
- Nie wiesz co się stało,nie udawaj debila na pierw spadaj a teraz słonko,za kogo mnie masz za taką co zapomni i pójdzie z tobą do łóżka na zgodę.-krzyknęłam.
- Ale o co ci chodzi?-teraz on krzyknął.
- W czym była lepsza ode mnie,nie wytrzymałeś i mnie zdradziłeś,nie pogrążaj się i leć do niej.-odwróciłam się i chciałam odejść ale on mnie złapał i odwrócił do siebie.
- O czym ty mówisz,jaka zdrada?-zapytał.
- Wszyscy jesteście tacy sami,zawsze zdradzicie,daj mi spokój to koniec nie chcę cię znać.-powiedziałam i wyrwałam się mu z ucisku biegłam przed siebie zatrzymałam się w parku usiadłam na ławce i płakałam.
Oczami Michała:
Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi,cieszyłem się że przyjechała,bardzo za nią tęskniłem,a ona od razu posądziła mnie o zdradę.
- O czym ty mówisz,jaka zdrada?-zapytałem.
- Wszyscy jesteście tacy sami,zawsze zdradzicie,daj mi spokój to koniec nie chcę cię znać.-powiedziała i uciekła,stałem i patrzyłem jak biegnie,nie mogłem się z tego wszystkiego ruszyć.
- Gdzie Ber?-zapytał Bartek.
- Wyjaśniłeś jej wszystko?-zapytała Ala.
- Ale co miałem jej wyjaśnić?-zapytałem.
- Przed wczoraj dostała Sms'a od ciebie że chcesz zakończyć związek i później usłyszała w słuchawce głos innej dziewczyny.-wytłumaczyła mi.
- Ale ja zgubiłem telefon,na spotkaniu z kibicami,i to było trzy dni temu.-powiedziałem.
- Czyli ktoś robi wam żarty a ona w to uwierzyła.-powiedział Zbyszek.
- Spoko pogadam z nią.-powiedziała Jula.
- Przecież ja ją kocham.-szepnąłem i udałem się do autobusu ale nie zdążyłem pohamować łez............






I jest kolejny :) Zabawa się rozkręca jak myślicie pogodzą się ze sobą czy raczej dadzą sobie spokój?
Następny w czwartek,zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam Aga


 

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 37:

Dwa dni później:


Wszystko spakowane i dopięte na ostatni guzik.Stoję właśnie na lotnisku i czekam na mój samolot.Jest Michał,Jula,Zbyszek,Bartek z Alicją,rodzice i Kubuś.Będę za nimi tęskniła ale jak jest szansa to trzeba ja wykorzystać.
- Pasażerowie lotu nr 125. proszeni o przyjście do stanowiska odpraw.Dziękuję.-usłyszałam,czyli to mój samolot.
- Bereniko jesteś gotowa?-zapytał lekarz.Wstałam i pożegnałam się z wszystkimi.
- Nie zapomnij o mnie.-powiedziałam i przytuliłam Michała.
- O tobie słonko nigdy.Leć bo nie zdążysz na samolot.-pocałowałam go i poszłam za lekarzem.Kiedy usiadłam w samolocie na swoim miejscu poczułam tą pustkę i zaczęłam płakać,ze zmęczenia zasnęłam.
- Wstawaj już jesteśmy.-powiedział pan Jarek.
- Już o musiałam przespać cały lot.-uśmiechnęłam się.Wysiedliśmy z samolotu i na lotnisku czekał na nas mój rehabilitant.Nie powiem dość młody bo miał około 25 lat,nawet ładny,ale ja mam Michała i jest o 100 razy lepszy.
- Witajcie nazywam się Damian i będę twoim rehabilitantem.
- Cześć Berenika,ale możesz mi mówić Ber.-podałam mu rękę.Później przywitał się z panem Jarkiem i pojechaliśmy do ośrodka w którym będą przeprowadzane rehabilitacje,ale i także tam mam pokój.Można powiedzieć że to takie coś jak Spała.
- Dobra to twój pokój,teraz do spania bo jutro od 8:00 zaczynamy ćwiczenia.-powiedział Damian.
- Dzięki to dobranoc.-weszłam do pokoju i zadzwoniłam do rodziców że już jestem.Postanowiłam zadzwonić też do Michała.
- Halo?-zapytał.
- Cześć skarbie,już przyjechałam do ośrodka.-powiedziałam.
- To bardzo się cieszę,tęsknię za tobą.-zaśmiał się.
- Ja za tobą też,spokojnie minie szybciej niż myślisz,zaraz masz zgrupowanie więc czas szybko minie.-pogadaliśmy około godziny i poszłam spać w końcu od jutra ćwiczenia.
- Ber wstawaj.-usłyszałam na sobą głos,ale nie zwróciłam na to uwagi i dalej poszłam spać.- Nie tak nie będzie.-znów usłyszałam a kilka sekund później poczułam na sobie kubek zimnej wody.
- Co ty robisz człowieku?-krzyknęłam na Damiana.
- Tak w Stanach budzi się osoby spóźniające się na rehabilitację.-powiedział.
- To która godzina?-zapytałam zrywając się z łóżka.
- Jest 8:10.Miałaś być w salce o 8:00.
- Już daj mi się ubrać i zaczynamy.-pobiegłam do łazienki i się ubrałam.
 
I tak było prawie codziennie.Dni mijały mi strasznie szybko,ale gdybym spodziewała się tego co się stanie to nigdy bym tu nie przyjechała.
Dwa miesiące później:
Dziś miałam mieć pierwszy trening z dziewczynami które tańczą na meczach.Damian stwierdził że czas wypróbować nogi.Wszystko było genialne żaden skok czy gwałtowniejszy ruch nie spowodował bólu.Byłam zachwycona i postanowiłam wrócić do Polski tydzień wcześniej.Tylko nagle dostałam dziwnego Sms'a od Michała:
Przepraszam że mówię ci to w taki sposób,ale nie potrafię już z tobą być.Może to przez ten twój wyjazd?Uważam że lepiej będzie kiedy zakończymy nasz związek i zostaniemy przyjaciółmi.
Michał
 
To był dla mnie cios w samo serce.Nie mogłam uwierzyć że tak jest napisane w tej wiadomości.Od razu zaczęłam płakać i dzwonić do Michała,ale bardziej zdziwiło mnie to że jego telefon odebrała jakaś dziewczyna.
- Słucham?-zapytała.Nie miałam odwagi się odezwać i rozłączyłam połączenie.Spakowałam swoje rzeczy i postanowiłam wrócić do Polski mimo wszystko.Razem z panem Jarkiem podziękowaliśmy Damianowi za pomoc i wróciliśmy wreszcie na ziemię ojczystą.
Na lotnisku czekali rodzice.
- Córeczko jak my się stęskniliśmy za tobą.-przytuliła mnie mama.
- Tak ja za wami też.-powiedziałam,pożegnałam się z panem Jarkiem i również podziękowałam.Razem z rodzicami wróciłam do Nysy gdzie czekała mnie kolejna niespodzianka.....
 
 
 
 
I oto moja niespodzianka dla was,przyśpieszyłam czas bo dopiero teraz  będzie się działo w ich życiu :) Dziękuję za komentarze i mocno mnie nie bijcie,następny we wtorek.Brawo dla chłopaków szybkie 3:0 i kolejne 3 punkty dla nas.
Pozdrawiam Aga

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 36:


- Berenika słyszysz mnie?-usłyszałam głos Michała.Otworzyłam oczy i zobaczyłam że leżę w sypialni.Podniosłam się ale szybko opadłam na poduszkę.- Leż nie wstawaj.-powiedział.
- Ale nic mi nie jest.-powiedziałam.
- Gdyby nie było to byś nie zemdlała.
- Michał na dworze jest gorąco troszkę zakręciło mi się w głowie tylko tyle.-uśmiechnęłam się.
- Wystraszyłem się.-powiedział.
- Już wszystko w porządku,a teraz przynieś mi wodę.-powiedziałam,on się uśmiechnął i wyszedł z pokoju a ja chwyciłam szybko telefon.Wybrałam właściwy numer.
- Tak słucham?-usłyszałam głos mojego lekarza.
- Dzień dobry z tej strony Berenika.-powiedziałam.
- O witaj coś się stało?
- Chcę umówić się na wizytę,czuję że coś się dzieje.-powiedziałam.
- Dobrze przyjedź jutro o godzinie 13:00.-podziękowałam i się rozłączyłam bo do pokoju wszedł Michał.
- Dziś nie wychodzisz z łóżka.-powiedział.
- Michał nic mi nie jest,a nie będę leżeć w łóżku,jestem głodna.-uśmiechnęłam się i usiadłam mu na kolanach.
- No o chodźmy coś zrobić.-wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni.Postanowiłam zrobić pizzę,ale większość mąki wylądowało na mnie i Michale.Po pysznym obiadku resztę dnia spędziliśmy na kanapie.Około 19:00 chciałam się iść umyć ale ktoś mi przeszkodził.
- Michał wyłazisz,siedzisz tam z godzinę gorzej niż baba.-krzyczałam.
- Od spokojnie za chwilę wyjdę.-usiadłam w salonie na oparciu kanapy i patrzyłam na drzwi od łazienki i czekałam.Minęło kolejne 15 minut,drzwi wreszcie się otworzyły ale jak zobaczyłam Michała to zaczęłam się śmiać.
- Michał skarbie co ty zrobiłeś?-zapytałam dalej się śmiejąc.
- Tak bardzo cię kocham że przygotowałem romantyczną kąpiel,zapraszam panią.-podał mi rękę,Michał miał na sobie tylko bokserki i cały był oblany czekoladą.
- I chyba nie tylko kąpiel bo jeszcze deser.-powiedziałam.Podeszłam do niego i pocałowałam bardzo namiętnie.Później zaczęłam zlizywać z niego czekoladę,nie powiem smaczna była,później kochaliśmy się w naszej romantycznej kąpieli.Zmęczeni poszliśmy spać.
Rano wstałam o 10:00 poszłam się ubrać.
 
- Michał wstawaj.-powiedziałam.
- Co się stało?-zapytał.
- Nic tylko ja muszę jechać do Nysy ale dziś wrócę.
- Dlaczego musisz tam jechać?-zapytał,nie chciałam mu mówić bo nigdzie mnie już by nie wypuścił.
- Bo chcę zabrać z domu kilka ciuchów i wrócę spokojnie,czekaj na mnie.-pocałowałam go.
- Ale to może ja cię odwiozę?-zapytał.
- Nie po co pojadę autobusem.Kocham cię.-wzięłam torebkę i poleciałam na przystanek.W Nysie byłam niewiele minut po 12:00 poszłam do domu gdzie spotkałam się ze zdziwieniem rodziców.
- Co ty tu robisz?-zapytała mama.
- Przyjechałam się spotkać z Julą i po kilka ciuchów.-powiedziałam.
- Aha,to chodź pomogę ci spakować.-poszłam z nią do mojego pokoju i pakowałam ciuchy opowiadając jej o mieszkaniu.O 13:00 byłam już pod gabinetem mojego lekarza.
- Pani Berenika Kurek.-powiedziała pielęgniarka.Weszłam do środka i ujrzałam mojego lekarza pana Jarka.
- Witaj Bereniko.-uśmiechnął się.
- Dzień dobry.-powiedziałam.
- Jaki mamy problem?-zapytał.
- Od kilku dni strasznie bolą mnie nogi i to nie ze zmęczenia zaczyna się od kolan i później paraliżuje resztę.-wytłumaczyłam.
- Proszę się położyć.-zbadał coś zobaczył i poszłam na jakieś prześwietlenie.Czekałam godzinę i miałam już diagnozę.
- I co mi jest?-zapytałam.
- Bereniko posłuchaj mnie z badań wynika że woje nogi są jeszcze nie sprawne i to się pogorszyło.
- Ale dlaczego?
- Rehabilitacja okazała się zbyt krótka,będziesz musiała jeszcze raz ją przechodzić tylko nie w Polsce.-powiedział.
- Jak nie w Polsce to gdzie?-prawie krzyknęłam.
- W stanach tam mają naprawdę świetne urządzenia,nie chcę ci obiecywać ale mogą doprowadzić do takiej sprawności że powrócisz do tańca.-powiedział a ja nie mogłam w to uwierzyć,moja pasja miała by powrócić do mojego życia.
- Ile to kosztuję?-zapytałam.
- Wiesz większość kosztów pokryłbym ja bo pojechałabyś tam jako moja pacjentka tobie zostało by do zapłaty tylko 10 tysięcy.-powiedział.
- Przez całe wakacje to by trwało?-zapytałam.
- Tak i trochę września,ale wiem że wy studia zaczynacie w październiku więc decyzja należy do ciebie nic byś nie straciła z nauki.
- Mogę dać panu decyzję jutro?-zapytałam.
- Tak,ale o trzeba szybko podjąć decyzję bo jeżeli rehabilitacji nie będzie to w ogóle stracisz sprawność w nogach,nie musisz niczym się martwić pojadę wtedy z tobą.
- Dziękuję dam odpowiedź jutro.Do zobaczenia.-powiedziałam i poszłam do domu,opowiedziałam wszystko rodzicom.Mama zaczęła płakać,a tata powiedział że da każdą cenę.I chyba podjęłam decyzję tylko muszę powiedzieć to Michałowi.
O 20:00 byłam u Michała w mieszkaniu,poprosiłam go by usiadł w salonie i mi nie przerywał.
- Michał muszę ci powiedzieć coś ważnego....-zaczęłam mu mówić wszystko co powiedział mi lekarz,wiem że chciał mi przerwać ale nie pozwoliłam mu.-I teraz decyzja należy do mnie.-powiedziałam.
- Nie powiem jestem w szoku ale powinnaś jechać,teraz liczy się twoje zdrowie,przecież wytrzymamy.-przytulił mnie.
- Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie.-pocałowałam go.
- Dobra dzwoń do lekarza.-podał mi telefon.Wybrałam numer.
- Słucham?
- Jestem zdecydowana.-powiedziałam.
- Bardzo się cieszę,wyjeżdżamy pojutrze o 12:00 z lotniska w Warszawie.-powiedział.
- Dobrze dziękuję.-czuję że moje życie nabierze znów te barwy które były przed wypadkiem.........






I mamy kolejny :)
Jak wam się podoba? Berenika jedzie na trzy miesiące do Stanów czy w miedzy czasie coś się zmieni w ich związku? Następny już jutro,zachęcam do komentowania i zapraszam do czytania :)
P.s Kilka słów o wczorajszej porażce naszych chłopaków,myślę że nie powinniśmy mieć do nich żalu bo nie wszystko da im się wygrywać,spotkałam kilka żenujących podtekstów na ich temat po meczu i postawiłam zabrać swój głos.Nie chcę nikogo obrażać ale jak jest się kibicem to nie pisze się takich rzeczy,a oni pokażą na co ich stać i to jest moje zdanie.Możecie się ze mną zgadzać lub nie.No to tyle zapraszam kolejny już jutro.
Pozdrawiam Aga


 

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 35:

Wreszcie dotarliśmy do Jastrzębia,na dworze jest upał chyba ze 30'C,ale w samochodzie jeszcze więcej myślałam że się uduszę nie pomagały nawet otwarte okna i jeszcze ten korek na drodze to był koszmar.
- Dzięki za podwózkę.-powiedziałam wysiadając z auta.
- Sama przyjemność po naszej stronie,my jedziemy dalej trzymaj się.-powiedziała Alicja.
- No właśnie i nie rozpędźcie się z Miśkiem.-zaśmiał się Bartek.
- Raczej wy uważajcie.-powiedziałam i pomachałam im.Weszłam na odpowiednie piętro i zadzwoniłam do drzwi.Moim zdziwieniem było kiedy otworzyłam mi jakaś młoda dziewczyna.
- Dzień dobry ja do Michała.-powiedziałam troszkę w szoku.
- A Michała nie ma pojechał do swojej dziewczyny,a ja przyszłam wywietrzyć mieszkanie.Zresztą zawsze to robię kiedy jeździ na jakieś zgrupowania.-powiedziała.
- A nie wiesz gdzie pojechał?-zapytałam niepewnie.
- Do Nysy.-a ja zaczęłam się śmiać.-Coś nie tak powiedziałam?-zapytała.
- Nie tylko chyba z Michałem się miniemy bo to ja do niego przyjechałam.-powiedziałam i to teraz ona się zaśmiała.
- Dobra to zostawię ci klucze i lecę do siebie,a zadzwoń do niego bo pewnie nawet w połowie drogi nie jest.-powiedziała.-A tak w ogóle to Dominika jestem.
- Berenika.-podałam jej rękę.Pożegnałyśmy się a ja zadzwoniłam do Miśka.
- Halo?-zapytał.
- Cześć kochanie a co robisz?-zapytałam.
- Jadę do ciebie.
- Michał zawracaj jestem w twoim mieszkaniu.-powiedziałam.
- Co to poczekaj za godzinkę będę ale mnie urządziłaś czeka cie kara.-powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- Dobra czekam na nią w salonie.-powiedziałam i się rozłączyłam.Poszłam wziąć prysznic i tak jak obiecał po godzince zjawił się w domku.
- No kochanie to wybieraj gdzie ta kara będzie.-powiedział na wejście.
- A może najpierw powitanie?-zapytałam.
- Gdzie moje maniery cześć kochanie.-pocałował mnie.- No kochanie to wybieraj gdzie ta kara będzie.-powtórzył.
- Może w sypialni?-zapytałam.
- Zapraszam więc do sypialni.-poszliśmy ale dalej wam nie powiem co się działo to tajemnica.
Następnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi,poszłam otworzyć bo Michał brał prysznic.Otworzyłam i ujrzałam jaką staruszkę.
- Dzień dobry.-powiedziała i się uśmiechnęła.
- Dzień dobry.
- Berenika prawda,Michał mi o tobie opowiadał,ale nie mówił że przyjedziesz.-powiedziała.I nagle poczułam jak Michał obejmuje mnie od tyłu.
- Dzień dobry pani Zosiu.-powiedział.
- Dzień dobry Michałku mam do ciebie prośbę,wiesz bo chciałam iść na zakupy,ale pójdę sama bo nie chcę wam przeszkadzać.-powiedziała.
- Nie tylko się ubiorę i z panią pojadę,proszę wejść.-poszłam z Michałem do sypialni on się ubierał a ja trochę go podpytam.
- Misiu a kto to jest?-zapytałam.
- Moja sąsiadka niedawno wyszła ze szpitala bardzo ją lubię i pomagam jej.-wytłumaczył.
- To było coś poważnego?
- Stan przedzawałowy.
- To może ja z wami pojadę,też chcę pomóc.-powiedziałam.
- To czekamy a ty się ubierz.-powiedział i poszedł do salonu a mnie znowu złapał ból w nogach.Po chwili poszłam się ubrać.


I pojechaliśmy do marketu,pani Zosia jest genialna z nią można o wszystkim pogadać.Po zakupach poszłam do mieszkania Michała,a on pomóc zanieść zakupy do sąsiadki.
- Uuu.-powiedziałam i złapałam się kolana.Usiadłam na krześle i zaczęłam je masować,ale ból był coraz większy.
- Kochanie gdzie jesteś?-do mieszkania wszedł Michał.Wstałam i dalej nic nie pamiętam...........




Witajcie i od razu mówię że przepraszam za długość rozdziału,ale jutro pojawi się kolejny i w niedzielę także :) Jak myślicie co dzieję się Berenice?
Zachęcam do komentowania :)
Pozdrawiam Aga


środa, 21 maja 2014

Rozdział 34:

Z samego rana razem z Bartkiem kierowaliśmy się w stronę Nysy.
- Bartek myślisz że wypali nasz pomysł?-zapytałam kiedy podjechaliśmy pod dom.
- Miejmy nadzieję.-wyszliśmy z auta i weszliśmy do środka.
- Mamo jesteście?-krzyknęłam a przy drzwiach od razu zjawili się rodzice.
- A co wy tu robicie,Alicja też jest?-zapytała mama.
- Nie mamo my do Kuby.-powiedział Bartek.
- Kubuś chodź zobacz kto przyjechał.-nagle po schodach zbiegł Kuba który ucieszył się strasznie na nasz widok.
- Jesteście.-krzyknął i rzucił się na Bartka.
- Jesteśmy i zabieramy cię na małą wycieczkę.-uśmiechnęłam się.
- Gdzie?-zapytał.
- Niespodzianka,ale możesz być pewien że ci się spodoba.Dobra zbieraj się a my czekamy.-pobiegł do swojego pokoju my objaśniliśmy rodzicom plan.Byli zadowoleni z naszego pomysłu,10 minut później kierowaliśmy się w stronę naszej niespodzianki.Po 2 godzinach byliśmy na miejscu na reakcję Kuby nie musieliśmy długo czekać.
- Wesołe miasteczko ale świetnie.-krzyknął.
- Podoba się niespodzianka?-zapytałam.
- Tak jest ekstra chodźmy już proszę.-powiedział i wybiegł z auta do kasy.Poszliśmy za nim i kupiliśmy bilety na wszystkie atrakcje.Jak przeżyję to już nigdy tu nie przyjadę.Byliśmy między innymi na tym.




 
Moje piski słyszał cały świat,ale i tak nie dorównam Bartkowi.Najważniejsze że Kuba był szczęśliwy i wreszcie poczuł się jak kiedyś.Po wesołym miasteczku pojechaliśmy coś zjeść,znaczy Kuba jadł a ja przez te jazdy nie zjem nic do jutra,wszystko mi się wymieszało.
- Podobało się Kuba?-zapytałam.
- Tak było super,dziękuję.-powiedział.
- Kuba wiedz że my o tobie pamiętamy i nie zapomnimy,ale mogę ci z tego miejsca obiecać że będziemy tak jeździć od czasu do czasu.....-mówił Barek a ja mu przerwałam.
- Tylko nie do wesołego miasteczka,wszędzie tylko nie tu.-powiedziałam a chłopaki się zaśmiali.
- Wiecie chyba musimy tu jeszcze raz przyjechać.-powiedział Kuba,a ja się zaśmiałam.
- Oj na pewno nie kolejny raz tego nie przeżyję.
- Tak twoje krzyki były głośnie,ale Bartek ty też głośno krzyczałeś.-powiedział młody.
- No co każdy może.Dobra już jest 19:00 musimy wracać,bo muszę jeszcze dziś być w Bełchatowie.-powiedział Bartek.
- No dobra.-powiedziałam.W trakcie drogi,Kuba zasnął.
- Udało się.-szepnęłam.
- Tak a już myślałem że spękam jak zobaczyłem te kolejki.-powiedział.
- Ta poczułam się jak w dzieciństwie,wreszcie od tak długiego czasu spędziliśmy czas razem.-uśmiechnęłam się.
- Masz rację.
- Bartek przygarniesz mnie na jedną noc,bo jutro jadę do Michała,ale na noc mi się nie chcę.-zapytałam.
- No nie wiem przeszkodziłaś nam wczoraj.-powiedział.
- I dobrze bo mały miałby już rodzeństwo,Bartek a myślałeś już o ślubie?
- Nie,wiesz głupia sytuacja,chcemy ochrzcić Pawła a my ślubu nie mamy.-powiedział.
- Wiesz że będą komplikacje u księdza?-zapytałam.
- No wiem muszę coś wymyślić.-około 21:00 odstawiliśmy Kubę do domu a my ruszyliśmy do Bełchatowa.U Bartka byliśmy około 23:30.
- Nareszcie martwiłam się o was.-powiedziała Ala.
- Spokojnie kochanie już jesteśmy.-pocałował ją Bartek.
- Udało się?-pokiwałam głową.-To dobrze a teraz do spania.-powiedziała.Byłam tak zmęczona dniem że od razu poszłam spać,w nocy obudziłam się by wziąć tabletki przeciwbólowe strasznie bolały mnie nogi,czyli to znak że na dłużyłam ich siłę.Przez ten ból zasnęłam dopiero o 6:00.
Obudziłam się około 9:00 byłam strasznie nie wyspana.W piżamie poszłam do kuchni gdzie siedzieli Bartek z Alicją.
- Cześć.-powiedziałam.
- Co ty taka nie wyspana?-zapytała Ala.
- W nocy strasznie bolały mnie nogi.-powiedziałam.
- Ale już jest lepiej?-zapytała.
- Tak ale jeszcze mnie boli wiesz za dużo wczoraj chodziłam.-powiedziałam.
- Na pewno nic ci nie jest?-zapytał Bartek.
- Spokojnie nic.-dobra ja za godzinkę mam autobus więc się zbieram.
- Spoko jedziemy w tamtą stronę,musimy odebrać małego od moich rodziców więc cie zawieziemy do Michała a teraz jedz w spokoju.-powiedziała Ala.Więc spokojnie zjadłam śniadanie i po godzinie jechaliśmy w stronę Jastrzębia.........





I jest kolejny :)
Wiem troszkę przy nudziłam was tym rozdziałem,ale mam nadzieję że nie za bardzo.Zapraszam was na kolejny w piątek.Zachęcam także do komentowania.
I życzę szybkiego powrotu do zdrowia Miśkowi,ale on jest silny i da radę.
Pozdrawiam Aga

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 33:


Dziś wstałam o 10:00,postanowiłyśmy z Julą wyjechać około 12:00.Poszłam się ubrać.
 
- Jula wstawaj za chwilę idziemy na śniadanie i jedziemy do domu.-obudziłam ją.
- Nie ja tu zostaję,nikt mnie siłą stąd nie wyciągnie.-zaśmiała się.
- Jul wiesz muszę przyznać że będziemy mieć świetnych sąsiadów.-uśmiechnęłam się.
- Tak chłopaki są genialni,ale Zbyszek będzie zazdrosny.-powiedziała.
- A Michał już się boję mu powiedzieć ze poznałyśmy Rafała i Karola.-powiedziałam.
- No ale dobra daj mi 5 minut ubiorę się i idziemy na śniadanie-później poszłyśmy na stołówkę,gdzie spotkałyśmy chłopaków.
- Siemka,a co takie smutne jesteście?-zapytał Karol.
- A bo tak trochę będzie smutno bez was.-powiedziałam.
- Ej ale przecież się zobaczymy w piątek,a potem to już codziennie.Głowa do góry,będziemy robić piżama party.-zaśmiał się Karol.
- Tak a nasi chłopacy by nas później zabili.-powiedziała Jula.
- Spokojnie nie muszą być zazdrośni my mamy zasady.-powiedział Rafał.
- Dobra to co jemy?-zapytałam.
- To co najlepsze.-później poszłyśmy spakować nasze rzeczy i pod naszym samochodem pożegnałyśmy się z chłopakami.
- To do piątku,mam nadzieję że was przyjmą na akademię.-powiedział Rafał i nas przytulił.
- Tak też mam taką nadzieję.-powiedziałam i przytuliłam Karola.
- Pa do piątku.-pomachałyśmy i ruszyłyśmy w drogę powrotną do Nysy.
Piątek:
- Mamo,nie wiesz gdzie jest moja bluza?-zapytałam,a raczej krzyknęłam na cały dom.
- W praniu.-odkrzyknęła.Muszę wam powiedzieć że Michał nie był wcale taki zazdrosny o chłopaków,ale i tak wiem że w środku się w nim gotuje.
- Ber,Jula na ciebie czeka.-do mojego pokoju wszedł Kuba.
- Dzięki.-powiedziałam.
- A musisz się wyprowadzać?-zapytał smutny.
- Ej co się stało Kubuś?-teraz ja zapytałam i usiadłam na łóżko,a on obok mnie.
- Bo Bartek się już wyprowadził i ty też teraz a ja zostanę sam.-powiedział i zaczął płakać.
- Kuba,posłuchaj mnie to że będę teraz mieszkać w Katowicach to nie znaczy że o tobie zapomnę.-powiedziałam sama łkając.
- Ale Bartek już do mnie nie dzwoni,a wiesz że zawsze dzwonił,zapomniał o mnie dla niego teraz jest ważny Paweł i Alicja,a dla ciebie Michał.-przytuliłam go.
- Posłuchaj ty jesteś na pierwszym miejscu,nie można zapomnieć o swoim młodszym braciszku.
- Widać można spójrz na Bartka.-powiedział i wybiegł z pokoju.Teraz zrobiło mi się strasznie przykro muszę przyznać że odkąd zaczęłam chodzić z Michałem,zaniedbywałam relacje z Kubą.Niestety Bartek też tego nie opanował,zawsze sobie mówiłam że jest dla mnie najlepszym bratem pod słońcem a teraz?Wyszłam z pokoju i udałam się na dół gdzie w kuchni siedziała Jula z moimi rodzicami.
- No myślałam że się rozmyśliłaś.-powiedziała Jula.
- Nie chodźmy,a gdzie Kuba?-zapytałam.
- W ogrodzie.-zaśmiała się mama,ale mi do śmiechu wcale nie było.
- Dobra to my lecimy.-powiedziała Jula i wyszłyśmy z domu.-Ber co się stało?
- Właśnie się dowiedziałam że jestem najgorszą siostrą na świecie.-powiedziała wsiadając do samochodu.
- Kuba tak powiedział?-zapytała.
- Nie sama na to wpadłam,wiesz on ma dopiero 9 lat dla niego to trudne kiedy ma rodzeństwo ale praktycznie nie będą mieszkać w domu.
- No tak,ale na pewno zrozumie że tak już jest gdy dorastasz.A chłopaki też przyjadą.-powiedziała Jula.
- Kto?
- No Michał ze Zbyszkiem też przyjadą zobaczyć mieszkanie.
- Ja nawet wiem dlaczego przyjadą.-zaśmiałam się.
- Oj tak,dostali teraz dwa tygodnie wolnego.
- Aż dwa?-zapytałam.W Katowicach byłyśmy po 2 godzinach a pod blokiem czekał już Michał i Zbyszek.
- Cześć kochanie co się stało że przyjechaliście?-zapytałam całują Michała.
- A co nie można,też chcemy zobaczyć mieszkanie.
- Ależ można to chodźmy.-po drodze poszliśmy po Rafała i Karola a później do właściciela.Pokazał nam mieszkanie i muszę powiedzieć robi wrażenie.
Kuchnia
 Mój pokój (oczywiście pierwsza go zaklepałam)
Salon
Pokój Julki
Łazienka

- I są panie zadowolone?-zapytał właściciel mieszkania.
- Nawet pan nie wie jak.-powiedziała Jula.
- To kupują panie?-zapytał Rafał.
- Kupujemy.-powiedziałam.I tak zaczął się nowy rozdział w moim życiu.
- Porywam cię do siebie.-powiedział Michał i złapał mnie za rękę ciągnąc do swojego auta,a Zbyszek się uśmiechnął i zabrał Juli kluczyki odnajmując że do Rzeszowa to on poprowadzi.
- Stop czy ja o czymś nie wiem?-zapytałam.
- Nie no co ty ale mamy teraz wolne i chcemy się wami nacieszyć.-powiedział Michał.
- Ale ja nie mam rzeczy.-powiedziałam.
- Przecież w moim mieszkaniu są twoje rzeczy,nie raz coś zostawiałaś.-zaśmiał się Michał.
- Dobra pojadę ale najpierw jedziemy do Bełchatowa.-zarządziłam.
- Ależ oczywiście,żegnam was przyjaciele.-powiedział do Julki i Zbyszka.Więc co pożegnałam się i pojechaliśmy do Bełka.
W połowie drogi strasznie zgłodniałam.
- Misiu.-powiedziałam słodko.
- Słucham się śmieszko?-zapytał a ja się wkurzyłam.
- Nie mów do mnie śmieszko i już nic nie chcę spadaj na drzewo.-powiedziałam i odwróciłam głowę,a chwilę później usłyszałam śmiech Michała.-Z czego cieszysz idioto?-znów zapytałam.
- Jesteś taka słodka jak się obrażasz,dobrze powtórka,słucham się słonko?-zapytał.
- Nie można było tak od razu?Więc jestem głodna.-zaśmiałam się.
- Dobrze zaraz coś wymyślimy.-powiedział i zajechał na stację benzynową.Wow tak mnie kocha że kupił mi hot-doga.
- Michał a tak na prawdę jesteś zazdrosny i dlatego przyjechaliście dziś ze Zbyszkiem?-zapytałam.
- Nie jestem zazdrosny,chciałem zobaczyć wasze mieszkanie.-zaczął się jąkać.
- Tak bo ci uwierzę ale powiem ci że to jest słodkie.Dobra dawaj jedziemy.-powiedziałam i wsiadłam do samochodu.Po godzinie staliśmy od blokiem Bartka i Alicji.Weszliśmy na odpowiednie piętro i zadzwoniliśmy dzwonkiem.Po chwili usłyszeliśmy kroki i drzwi otworzył nam Bartek w samych bokserkach.
- Co wy tu robicie?-zapytał troszkę zaczerwieniony.Zaczęłam się śmiać i weszłam do środka.
- Kochanie kto to?-zapytała Alicja wychodząc sypialni owinięta kołdrą.
- Nikt kochanie tylko ja przyjechałam.-zaśmiałam się jeszcze bardziej.-A gdzie jest Paweł?-zapytałam jak się uspokoiłam.
- Moi rodzice zabrali go do......-przerwałam jej.
- A rozumiem małego nie ma to korzystacie i tworzycie rodzeństwo dla niego.-zaśmiałam się znowu a razem ze mną Michał.
- Dobra napijecie się czegoś?-zapytał Bartek.
- Tak ja chcę soku,proszę.-powiedziała i poszłam do salonu.Bartek z Alicją dołączyli do nas jak się tylko ubrali.
- Co się stało że przyjechaliście?-zapytała Alicja.
- Tak na prawdę to nie wiem bo ona kazała mi jechać do Bełchatowa.-powiedział Michał.
- Bartek chodzi mi o Kubę jest naprawdę źle.-powiedziałam patrząc na brata.
- Co się stało Kubie?-zapytał przerażony.
- Nic mu się nie stało ale mamy problem,chodźmy na spacer muszę z tobą pogadać,nie obrazicie się?-zapytałam Alicji i Michała.
- Nie no spoko.-powiedzieli a ja z Bartkiem wyszliśmy do parku.
- O co chodzi?-zapytał.
- Dziś stwierdził że jesteśmy najgorszym rodzeństwem na świecie.-powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bartek wiesz że gdy się wyprowadziłeś to utrzymywałeś z nim kontakt a teraz powiedział że dla ciebie liczy się tylko Alicja i Paweł,ja też nie byłam lepsza bo zaczęłam spotykać się z Michałem i z nim też już nie spędzałam czasu.-powiedziałam.
- Nawet nie wiesz jak mi jest teraz głupio.-powiedział siadając na ławce.
- Wiesz pomyślałam że teraz macie dwa tygodnie wolnego żebyśmy w trójkę gdzieś pojechali na cały dzień.
- Może do wesołego miasteczka?-zapytał.
- To bardzo dobry pomysł,teraz musimy wprowadzić go w życie.......





Od czego oczywiście zacznę od wspaniałej gry naszych chłopaków.Gratulację dla nich są wspaniali :)
Dodaję rozdział wcześniej,postarałam się dodać go teraz i się udało,mam nadzieję że wam się spodoba.Następny w środę,a teraz zapraszam do komentowania i czytania.Do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga

 

 

 


 

niedziela, 18 maja 2014

Ogłoszenie

Jutro post pojawi się około 21 ponieważ jadę na wycieczkę do Czech i nie dałam rady go wstawić.
Pozdrawiam Aga

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 32:


- Jezu jak tu pięknie.-powiedziałam kiedy weszłyśmy do pokoju.
- No i teraz po każdym roku akademickim tu przyjedziemy.-powiedziała Julka.
- Tak,a teraz szybko zadzwonię do Michała.-powiedziałam wyjmując telefon ale Julka mi go zabrała.
- Ja już dzwoniłam do Zbyszka i on przekazał Michałowi wiec daj spokój masz odpocząć.-powiedziała.
- Dobra to może pójdziemy na basen teraz?-zapytałam.
- To lecimy.-przebrałyśmy się w nasze stroje i poszłyśmy na basen a prędzej do jacuzzi.Nagle podeszło do nas dwóch chłopaków.
- Siema laski.-powiedział jeden,a drugi go walnął.
- Co ci mówiłem najpierw się musisz przedstawić.-powiedział drugi a my się zaśmiałyśmy.-Przepraszam za mojego brata,Rafał jestem a to Karol.
- Cześć ja jestem Jula a to Berenika.-powiedziała Jula.
- Dwa piękne imiona dla dwóch pięknych kobiet.-zaczął nas podrywać.
- Sorki ale obje jesteśmy zajęte.-powiedziałam.
- A czyli się tylko zaprzyjaźnimy.-powiedział Karol i oboje koło nas usiedli.Msze przyznać że chłopacy są świetni cały dzień z nimi spędziłyśmy.Około 18:00 poszliśmy w czwórkę na kolację.
- Dobra laski co zamawiacie?-zapytał Rafał.
- To może krewetki są tu bardzo dobre.-powiedziała Jula.
- To 4 razy krewetki.
- Dobrze zaraz przyniosę.-powiedziała kelnerka.
- Niezła jest.-powiedział Karol.
- Bracie miała pierścionek zaręczynowy,więc zajęta.-powiedział Rafał.
- Skąd u was taka zasada?-zapytałam.
- Wiesz nasz wujek zdradzał naszą ciocię codziennie,kiedyś go przyłapała i ona przechodziła straszne piekło.I wtedy powiedzieliśmy sobie z Karolem ze nigdy nie zrobimy czegoś takiego jak rozbicie związków.-powiedział Rafał.
- Wow ale świetna zasada,a jak same do was lecą?-zapytała Jula.
- Zawsze upewniamy się czy jest wolna czy nie.-powiedział Karol.-I jak jest wolna to korzystamy.
- Na jedną noc?-zaśmiałam się.
- Nie na dłużej dopóki one stwierdzą że koniec.- i nagle kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie.
- A powiedzcie ile macie lat i gdzie mieszkacie?-zapytała Jula.
- Mamy 20 lat i mieszkamy w Katowicach i studiujemy na drugim roku akademii muzycznej.-a my z Julką się zaśmiałyśmy.
- Z czego się śmiejecie?-zapytał Karol.
- To będziemy się widywać bo my będziemy studiować na akademii muzycznej.
- Serio no to super,a macie już mieszkanie?-zapytał Rafał.
- Nie jeszcze nie szukałyśmy.-powiedziałam.
- Wiecie u nas w bloku jest wole mieszkanie,ładnie wyremontowane,ogólnie blok jest nowoczesny,i nawet nie drogi więc możemy pogadać z właścicielem,wtedy przyjedziecie,obejrzycie i macie z głowy.A uczelnia jest blisko,sklepy też.-powiedział Rafał.
- Dobra to prosimy żebyście pogadali z właścicielem,a teraz zabierzmy się za jedzenie.-powiedziała Jula.
- A słuchajcie dziś jest tu około 21:00 impreza,wiecie tańce te sprawy.Idziemy na to?-zapytał Karol.
- Sorki ale ja odpadam.-powiedziałam.
- Czemu?-zapytali razem.
- Wiecie miałam niedawno wypadek i nie mogę tańczyć bo nie do końca mam sprawne jeszcze nogi.-powiedziałam.
- Jaki wypadek?
- Ber przechodziła na pasach kiedy jakiś gościu wjechał w nią z potężną mocą.Uciekł z miejsca zdarzenia.-wyjaśniła Jula.Opowiedziałam też całą historię z teatrem.
- Wiesz bardzo nam przykro,ale w pokoju tez możemy posiedzieć,co i nie smuć się.-przytulił mnie Karol.Poszliśmy do naszego pokoju,gadaliśmy do 2 w nocy.Chłopaki poszli do siebie,a my wyczerpane całym dniem też szybko padłyśmy.
Rano obudziła mnie Jula.
- Ber wstawaj za chwil chłopaki przyjdą i idziemy na śniadanie.-powiedziała.
- Już idę.-powiedziałam i udałam się do łazienki,gdzie się ubrałam.
 
Wyszłam z łazienki a w pokoju już siedzieli Karol i Rafał.
- No to witamy śpiącą królewnę,jakie dziś plany?-zapytali.
- My z Julą idziemy na masaż,później na kąpiel błotną jakieś maseczki.-powiedziałam.
- No to my tez pójdziemy,wiecie jeszcze nigdy nie kolegowaliśmy się tak z laskami.-powiedział Rafał.
- Jaki komplement.-zaśmiałam się.Usłyszałam swój telefon dzwonił Michał.
- Halo?-zapytałam.
- Cześć kochanie,tęsknię za tobą i bardzo cię kocham.-szybko mówił.
- Czemu tak szybko mówisz?-zapytałam.
- Bo Zbyszek powiedział że mam tylko minutę bo mas odpocząć ode mnie.-zaśmiałam się.
- Też tęsknie i też kocham i też mam minutę.-powiedziałam kiedy Julka chciała wyrwać mi telefon.
- Dobrze zadzwonię jutro.-zaśmiał się.
- Czekam na telefon pa.-rozłączyłam się.- Możemy iść na śniadanie.-wyszliśmy z pokoju śmiejąc się z tej sytuacji z telefonem.I tak jak mówiłyśmy poszliśmy na masaż co bardzo mnie zrelaksowało.Zapomniałam jak to jest być zrelaksowanym.Później nasza kąpie,maseczki i znów cały dzień minął nam na odpoczynku i coraz bardziej zaprzyjaźniłyśmy się z chłopakami.Załatwili nam spotkanie z właścicielem mieszkania na piątek więc to za trzy dni.
- Dzięki chłopaki za ten dzień z wami nie można się nie śmiać.-powiedziała Jula.
- Wiemy z wami też jest ciekawie.To kiedy wyjeżdżacie?-zapytał Karol.
- Jutro niestety.
- No my też więc jeszcze się pożegnamy,dobranoc wam.-przytuliliśmy się i weszłyśmy do pokoju.
- Lecę się myć i spać.-powiedziała,i weszłam do łazienki,szybki prysznic i nawet nie wiem kiedy zasnęłam......
 
 
 
 
 
 
I tak jak obiecałam jest kolejny :) Mam nadzieje że wam się podoba .Następny w poniedziałek.Zapraszam do czytania i do komentowania :)
Pozdrawiam Aga

 


 

Rozdział 31:

- Kogo widziałaś?-zapytała mnie.
- Tego gościa co mnie potrącił.-powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- Ber może ci się przywidziała,pomyśl gdybyś go spotkała szybciej by uciekł niż się do ciebie uśmiechał,a poza tym mogłaś mieć przywidzenia,jesteś zmęczona,wiele emocji.-przytuliła mnie.
- Pewnie masz rację,pójdę się wykąpać i spać.-uśmiechnęłam się,chociaż i tak uważam że go tam widziałam.po szybkim prysznicu poszłam spać.
W nocy obudziłam się cała mokra od potu,śnił mi się cały mój wypadek i znowu ten uśmiech,który z jednej strony mnie przeraża.Wyszłam z telefonem na balkon,noc była strasznie ciepła.Spojrzałam na zegarek 3:21.Może i głupio zrobiłam ale nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Michała.
- Halo?-zapytał zaspanym głosem.
- Cześć skarbie nie obudziłam cię?-zapytałam.
- Nie właśnie czytałem książkę,bardzo się cieszę że zadzwoniłaś.-powiedział trochę wkurzony.
- Przepraszam ale miałam straszny sen i chciałam usłyszeć twój głos.
- Kotku posłuchaj to tylko sen,idź teraz do łóżka.-poszłam i się wygodnie położyłam.
- Już.-szepnęłam.
- Zamknij teraz oczka.
- Zamknęłam.-znowu szepnęła,a on był taki kochany że zaczął do mnie mówić i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudziłam się około 9:00,Julka jeszcze spała więc poszłam do łazienki się ubrać.
 
-Julka wstawaj idziemy na śniadanie.-powiedziałam budząc ją.
- Dziewczyno jest noc daj spać.
- Jula jest 9:30,wstawaj jestem głodna.-powiedziałam.
- To leć sama.-powiedziała i włożyła głowę pod poduszkę.
- No dobra ale nic ci nie przyniosę.-zaśmiałam się i wyszłam z pokoju.Zeszłam na dół i koło recepcji zauważyłam znowu tego mężczyznę.Spanikowałam i uciekłam do pokoju.
- O już zjadłaś szybka jesteś.-zaśmiała się Julka.
- Straciłam ochotę na śniadanie.-powiedziałam i poszłam na balkon,a Julka weszła za mną.
- Co się stało?-zapytała siadając na krześle obok mnie.
- Znowu ten facet,mieszka w tym hotelu.-powiedziałam.
- Ber nie czepiaj się tego gościa.-powiedziała.-Ber posłuchaj wczoraj ci coś powiedziałam.....-przerwałam jej.
- Tak że prędzej by uciekł niż....-teraz ona mi przerwała.
- Musisz się zrelaksować,kochana nic mnie nie obchodzi w poniedziałek jedziemy do SPA.Załatwię nam miejsce w hotelu na kilka dni,odprężymy się,odpoczniemy i bez chłopaków.-zaśmiała się.
- Masz rację,ale.....
- Nie ma żadnego ale koniec ze stresem,zamartwieniami,żyjemy teraz ze szczęścia.Zgoda?-zapytała.
- Zgoda.-przytuliłam ją.
Kolejny mecz jest z Macedonią.Ubrałam się odpowiednio.
I razem z Julką o 17:30 wyruszyłyśmy na halę.Kibiców było o wiele więcej niż wczoraj ale co się dziwić jest weekend.Usiadłyśmy na swoim miejscu i oglądałyśmy jak chłopaki si rozciągają.Gdy Michał mnie zobaczył zamiast się rozciągać zaczął się wydurniać żeby mnie rozśmieszyć.
- Wiesz co Michała trzeba do jakiegoś psychiatryka wysłać.-powiedziała Jula.
- Tak razem ze mną.-zaśmiałam się.Rozpoczął się mecz chłopaki dzielnie walczyli i wygrali całe spotkanie.Skakałam ze szczęścia,podeszłam do barierek i gdy Michał podszedł rzuciłam się mu na szyję.
- Gratulację kochanie.-pocałowałam go.
- Dziękuję,wiesz jak cię kocham?-zapytał.
- No coś tam wiem.-zaśmiałam się.-Przepraszam że cię obudziłam.
- Przestań nic się nie stało.Dla ciebie to mogę nie spać całą noc.-uśmiechnął się.
- Kocham cię Michał.
-Ja ciebie też skarbie najmocniej na świecie.-pocałowałam go.
- A właśnie jadę w poniedziałek do SPA.
- Na ile?
- Na kilka dni kotku,spokojnie ty w tym czasie będziesz znowu w Spale.-zaśmiałam się.
- No masz szczęście że w Spale będę,ale nawet nie próbuj podrywać mi jakiś facetów.-powiedział z poważną miną.
- Obiecuję,a ty ani mi się waż podrywać recepcjonistki.
- Obiecuję.-później poszłyśmy z Julką do hotelu.
I tak jak mówiłyśmy i w poniedziałek kierowałyśmy się do Zakopanego,dobrze że Julka zrobiła prawo jazdy...............
 
 
 
 
 
Na samym początku chcę was przeprosić swoim mieszaniem,ale wszystko mi się przeciągnęło,mam nadzieję że mi wybaczycie.Oglądaliście mecz,jak dla mnie chłopaki są świetnie  przygotowani,ale troszkę nie podobają mi się ich stroję,znaczy nie chcę obrażać tych co je uszyli :)
Następny pojawi się tak jak napisałam o 13:00.Zapraszam serdecznie do czytania i zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam Aga


 


 

piątek, 16 maja 2014

Przepraszam :)

Rozdział pojawi się jutro niestety nie dam rady ale będzie on wstawiony po 24:00 tak jak zawsze i w ciągu dnia wystawie kolejny tak o 13:00. Przepraszam że was troszkę zmyliłam :)
Pozdrawiam Aga

:)

Dziś rozdział pojawi się około 21:00 ze względu na to że cały mi się usunął i muszę go jeszcze raz napisać.
Pozdrawiam Aga

środa, 14 maja 2014

Rozdział 30:


Dziś jest 28 czerwca co to oznacza WYNIKI MATUR !!!! Strasznie z Julką to przeżywamy bo jak nam się nie uda zdać,co ja mówię Julka zda na 100% bo ona ze wszystkiego dobra,a ja najbardziej obawiam się matmy,niby Michał mnie uczył ale czy to wystarczyło?Wstałam już o 5:00 z tego stresu spać nie mogłam,do Nysy specjalnie przyjechał Michał,urwał się ze Spały i razem z nim Zbyszek.
- Czemu wstałaś,jest dopiero 5:00.-powiedział zaspanym głosem Michał.
- Spać nie mogę.-powiedziałam.
- Oj chodź do mnie.-podeszłam do niego a on mnie pociągnął tak że leżałam na nim.- Nie masz się czym stresować,jestem przekonany że zdałaś ją wyśmienicie.-pocałował mnie.
- Michał ja byłam po wypadku,mogło mi coś źle pójść,a bez matury nie dostane się na studia.-powiedziałam smutna.
- Spokojnie,uwierz mi że będzie dobrze a teraz idziemy spać.-położyłam się na jego torsie i odpłynęłam.Obudziło mnie lekkie głaskanie po policzku.
- Wstawaj bo za chwilę wychodzimy.-zaśmiał się Michał.Szybko zerwałam się z łóżka i poleciałam się ubrać.
 
- Mamo my wychodzimy.-krzyknęłam.
- Dobra tylko zadzwoń zaraz jak otworzysz wyniki a my lecimy na zakończanie do Kuby.-powiedziała.Przed moim domem stała już Julka i Zbyszek.
- Denerwuję się Chip.-powiedziałam.
- Ja też Dale,a jak nie zdamy to o boże nawet o tym nie chcę myśleć.-złapałam Michała za rękę i poszliśmy w stronę szkoły.Chłopaki poczekają na nas przed budynkiem,a my udałyśmy się pod pokój dyrektorki.
- Boże to czekanie mnie dobije.-jęknęłam.Czekałyśmy i czekałyśmy.
- Zapraszam Julię Królikowską.-usłyszałyśmy głos sekretarki.Julka weszła i po 3 minutach wyszła.
- Lecę do chłopaków będziemy na ciebie czekać.-powiedziała,a ja kiwnęłam głową.Nareszcie nadeszła moja kolej.
- Berenika Kurek.-weszłam do środka.
- No Berenika jest stres?-zapytała dyrektorka.
- I to jaki.
- Na pewno poszło ci dobrze,podpisz mi tutaj i możesz iść.-podpisałam odebrałam swoją kopertę i ruszyłam przed budynek.
- Julka ty pierwsza.-krzyknęłam.Ona się uśmiechnęła i otworzyła kopertę.
- Zdałam z wszystkiego.-zaczęła skakać ze szczęścia.
- Gratulację kochanie.-pocałował ją Zbyszek.
- Otwieraj ze względu na wszystko jestem z ciebie dumny.-szepnął Michał.
- Otwórz ty,proszę cię.-podałam mu kopertę,otworzył ją i spojrzał.- I co?-zapytałam.
- Kochanie musisz stwierdzić rodzicom że wyprowadzasz się do Katowic.-nie mogłam w to uwierzyć zdałam,popatrzyłam na wyniki,polski na 77%,angielski na 73% a największe zdziwienie to matma 60%. Byłam prze szczęśliwa,zadzwoniłam do mamy i przekazałam jej dobre wiadomości i nie minęło 5 minut a już dostałam telefon od Alicji,Bartka,od praktycznie całej rodzinki.
- No to trzeba to jakoś uczcić.-powiedział Zbyszek.
- Tak,wy pojedziecie do Spały,a my pojutrze przyjeżdżamy na mecz z Łotwą.-powiedziałam.Chłopcy pojechali około 14:00,a my świętowałyśmy z całą klasą zdanej matury.
Tak jak obiecałyśmy dziś jedziemy do Wrocławia by kibicować naszym orzełkom.Do Wrocka pojechałyśmy autobusem,wyruszyłyśmy o 5 rano i o 13 byłyśmy na miejscu.Poszłyśmy do hotelu gdzie miałyśmy zarezerwowany pokój,jak się okazało wszystkie żony,narzeczone siatkarzy miały tutaj pokoje.
- Nie mogę się doczekać tego meczu.-powiedziała Julka.
- Tak ja też.-powiedziałam.Mecz jest o 17:00,więc mamy dużo czasu na pójście do różnych sklepów.Chodziłyśmy po mieście robiąc sobie zdjęcia i wygłupiając się,wchodziłyśmy do każdego sklepu z ciuchami.Nadeszła 16:00 więc czas szykować się na mecz.Poszłam do łazienki i się ubrałam.
 
Włosy spięłam w koka.Oczywiście moje paznokcie były w barwach narodowych.O 16:45 byłyśmy w hali,chłopaki się już rozgrzewali,pokazałyśmy im że jesteśmy i że trzymamy kciuki.Mecz rozpoczął się równo o 17:00,koło mnie siedziała żona Michała Winiarskiego i ich synek,była też Alicja tylko bez małego,żona Igły i dzieciaki.Zapowiadał się cudowny mecz.
Kibicowałam z całych sił,nowy trener spisał się na medal bo już widać że jego praca zdecydowała o wygranej 3:0 dla nas.Byłam tak zadowolona ze zwycięstwa,ale i także z tego iż Michał dostał statuetkę MVP.Podeszłam do barierek mu pogratulować.
- Gratulacje skarbie.-pocałowałam go i mocno przytuliłam.
- Dziękuję,ta statuetka dla ciebie za zdanie tak rewelacyjnie matury.-uśmiechnął się.
- Wiesz gdybym nie miała tak świetnego i przystojnego nauczyciela od matmy to by tak rewelacyjnie nie było.-zaśmiałam się.
- Ach no wiem jestem boski.
- Ta i skromny na dodatek.-zaczęłam się śmiać.
- Przepraszamy czy możemy przeprowadzić z panem wywiad?-zapytał Michała jakiś chłopak.
- Oczywiście,przepraszam cię.-powiedział.
- Jasne leć.-poszedł a ja postanowiłam pójść do mojego kochanego brata.Oczywiście stał i całował się z Alą.
- No wiecie co,kilka dni się nie widzieli i już takie całowanie.-powiedziałam.
- Spadaj mała.-powiedział Bartek.
- Żartowałam a tak na serio to gratulacje i chcę was przeprosić.-zaczęłam.
- Za co?-zapytała Alicja.
- Jeżeli to jeszcze aktualne to chciałabym zostać chrzestną Pawła.-powiedziałam.
- No pewnie że aktualne kochana,wiesz miałam się ciebie o to jeszcze raz pytać.-przytuliła mnie Ala.
- A kto będzie chrzestnym?-zapytałam.
- Michał.-powiedział Bartek.-Znaczy powinien się zgodzić.
- Bartek do cholery nie rozmawiałeś z nim,a przecież cię prosiłam.-powiedziała z żalem Alicja.
- Oj skarbie,pogadam z nim dziś,ale na pewno się zgodzi jak usłyszy kto jest chrzestną.-powiedział,przytulając Alę.Zaśmialiśmy się wszyscy,kiedy odwróciłam głowę zobaczyłam go tego co mnie potrącił,wszystko znowu wróciło,znowu ten niepokój,ten cholerny strach.Niestety nasze spojrzenia się styknęły.Miał taki głupi uśmieszek na twarzy.
- Ber,słyszysz mnie.-potrząsnął mną Bartek.Szybko oderwałam wzrok i spojrzałam na brata.
- Przepraszam zamyśliłam się.-powiedziałam.
- Co się stało? Zmizerniałaś tak nagle.-powiedziała Alicja.
- Nie nic tylko zmęczona jestem,wiecie pójdę już do hotelu powiedzcie Michałowi że jutro do niego zadzwonię.-powiedziałam i poszłam po Julkę i razem wróciłyśmy do hotelu.
- Ber możesz mi powiedzieć co się stało?-zapytała.
- Julka widziałam go..........





I jak wam się podoba? Mogę powiedzieć że mężczyzna który potrącił Ber zagości na długo,i troszkę pomiesza w życiu bohaterów,ale więcej nie powiem :) Już w piątek o 17:30 pierwszy mecz reprezentacji,tak długo czekałam :) Następny rozdział w piątek,zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam Aga
 


 

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 29:

Dziś pierwszy raz idę na spotkanie do psychologa,ale idę tam tylko dlatego żeby już więcej mi nie zrzędzili.Wczoraj pisałam ostatnią maturę pisemną teraz czekać tylko na ustne.Wstałam o 10:00 i poszłam się ubrać.


Zeszłam zjeść śniadanie i tata zawiózł mnie na spotkanie do poradni w Nysie.
- Nie stresuj się,daj sobie pomóc.Będę na ciebie tu czekać.-powiedział tata.
- Dobra cześć.-powiedziałam i wyszłam z samochodu.Udałam się pod wskazane drzwi.Zapukałam i po chwili usłyszałam że mogę wejść.
- Dzień dobry.-powiedziałam.
- Witaj ty jesteś Berenika?-zapytała mnie kobieta,która wyglądała na co najmniej 30 lat.
- Tak to ja.-odpowiedziałam.
- Ja nazywam się Róża Broniewska,może usiądź sobie spokojnie i nie stresuj się.-usiadłam na fotelu.-Posłuchaj znam twoją historię,ale muszę poznać co dzieję się w tobie.-powiedziała.
- Nic się nie dzieje.
- Przyszłaś tu bo masz problem.
- Nie,przyszłam tu bo mi kazali.-wykrzyczałam.
- Bereniko spokojnie powiedź mi co czujesz?-zapytała,a ja zaczęłam płakać.
- Ja nic nie czuję,pani nie wie co to znaczy stracić coś na czym ci zleży.
- Właśnie dla ciebie chcę poczuć to co ty i wtedy będę wiedziała jak ci pomóc.- i tak spędziłam u niej z 4 godziny,ale muszę wam powiedzieć że ta rozmowa bardziej mnie zdołowała,trudno się mówi o czymś co boli na każdym twoim kroku.Gdy wyszłam z budynku,tata już stał na parkingu,bez słowa pojechaliśmy do domu.Gdy przekroczyłam próg domu to zaczęły się pytania.
- I jak było córeczko?-zapytała mama.
- Czułam się jak jakaś wariatka.-powiedziałam.
- Ale to dla twojego dobra.
- Idę do siebie.-powiedziałam i poszłam do pokoju,nie minęła chwila i zadzwonił Michał.
- Słucham?
- Co tak oficjalnie?-zaśmiał się,ale mi do śmiechu nie było.
- Normalnie zapytałam,coś się stało?
- Jak po spotkaniu?-zapytał.
- A jak ja mogę się czuć skoro każdy myśli że jestem wariatką.
- Skarbie posłuchaj jutro po ciebie przyjeżdżam i jedziemy nad jezioro na kilka dni,odpoczniesz od tego wszystkiego,zgoda?-zapytał.
- Zgoda,o której będziesz?
- Będę u ciebie o 11:00,więc proszę być gotowa.
- Dobra to do jutra.-rozłączyłam się,poszłam poinformować rodziców o wyjeździe i spakowałam rzeczy.Zasnęłam o 22:00.
Rano obudziłam się o 10:00,szybko zerwałam się na nogi i popędziłam do łazienki.Ubrałam się.


Zeszłam na dół do kuchni.
- Zrobiłam wam kanapki na drogę.-uśmiechnęła się mama.
- Dzięki.-powiedziałam.
- Tylko córciu uważaj nad wodą.
- Zawsze uważam.-powiedziałam.O 11:00 pod domem wstawił się Michał.
- Cześć skarbie.-pocałował mnie.
- Hej.
- Ale zaraz nigdzie nie pojedziemy,dopóki nie zobaczę uśmiechu na twojej buzi.-zaśmiał się.
- To chyba nie pojedziemy,bo nie jest mi do śmiechu.-powiedziałam.
- Kotku proszę jeden maleńki uśmiech.-poprosił i wymusiłam ten uśmiech.Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na mazury.Musiało mi się zasnąć bo obudził mnie Michał informując że jesteśmy na miejscu.Gdy otworzyłam zobaczyłam prześliczny widok.
- Michał ale kiedy ty to załatwiłeś?-zapytałam wychodząc z samochodu,a on objął mnie od tyłu i tylko szepnął.
- To moja słodka tajemnica,mam nadzieję że się podoba.-pokiwałam głową i mocno go pocałowałam.Weszliśmy do naszego domku i znaleźliśmy się w sypialni ciesząc się sobą i oto pierwszy raz się uśmiechnęłam.
Rano obudziło mnie głaskanie po plecach.
- Dzień dobry kochanie.-powiedział i mnie pocałował.
- Dzień dobry.-uśmiechnęłam się.
- Wiesz że brakowało mi tego kochanego uśmiechu?-zapytał.
- Mogę się domyślić,muszę cię przeprosić za swoje zachowanie.Wiem że byłam nieznośna.-przytuliłam się do niego.
- Nie gniewam się pewnie tak samo bym się zachowywał,a powiesz mi jak było na tym spotkaniu?
- Było okropnie mówić mi o tym ale wiem że chcę mi kobieta pomóc więc podejmę się tego.
- Dobra więc teraz śniadanie i idziemy się kąpać bo mamy dziś upalny dzień.
- Dobrze.-resztę dnia spędziliśmy nad wodą,niestety to co dobre szybko się kończy i musiałam wrócić do szarej rzeczywistości,wszystkie matury ustne pozdawałam teraz czekać do z pisemnymi znalazłam studia w Katowicach razem z Julką.Wybieramy się na akademię muzyczną.Z moim samopoczuciem już lepiej te rozmowy wiele dają częściowo się pogodziłam ale jeszcze nie do końca cieszę się że mam takie wsparcie u rodziców i u Michała......





I jest następny,mam nadzieję że wam się spodobał i z góry przepraszam za jego długość.Obiecuję że kolejny będzie dłuższy,dziękuję za wszystkie komentarze i zachęcam do dalszego śledzenia i oczywiście komentowania.Zapraszam kolejny już w środę :)
Pozdrawiam Aga




sobota, 10 maja 2014

Rozdział 28:

- Ber idziemy na spacer?-zapytała mnie Julka,która jednocześnie wyrwała mnie z natłoku myślenia.
- Tak chodźmy.-chodziłyśmy po całym mieście,ona opowiadała mi co robiła jak była u Zbyszka,a ja słuchałam.Kiedy przechodziłyśmy koło teatru,łzy same zaczęły mi spływać po policzkach.
- Słonko nie płacz.-przytuliła mnie.
- Chodźmy z stąd.-powiedziałam.Poszłyśmy do parku.-Julka dlaczego to zrobiłaś?
- Chodzi ci o zrezygnowanie z teatru?-kiwnęłam głową.-Pamiętasz na co się umawiałyśmy jak przyjmowałyśmy propozycję występów?
- Że idziemy razem,albo wcale.-powiedziałam.
- I ja dotrzymuję słowa,nie chcę występować bez ciebie.-przytuliłam ją.
- Marnujesz swoją szansę.-powiedziałam.
- Kochana zawsze jest plan B.No więc jak tam przygotowana na maturę,to już za dwa dni.-zapytała.
- Wiesz jak się obudziłam to sądziłam że ją przespałam,a to tylko zakończenie roku.Nie jestem chyba fizycznie przygotowana boję się że Gośka mi teraz dopiecze.
- Niech spróbuje coś powiedzieć,wiesz kiedy dostaliśmy telefon o twoim wypadku to nie mogłam ruszyć się z kanapy.Całe moje ciało było sparaliżowane.Zbyszek zaczął nerwowo szukać kluczyków od samochodu,dobrze że Bartek najpierw zadzwonił do nas.Pojechaliśmy po Miśka bo sam by tych nerwów spowodował wypadek.-powiedziała.
- Ja nawet nie zauważyłam tego samochodu,a wiesz co jest najgorsze,czułam że umieram ten ból był okropny.Całe życie przeleciało mi przed oczami,tej krwi było dużo na ulicy.....-przerwała mi.
- Cii.Nie myśl już o tym.
- Julka ale ja chcę to komuś powiedzieć.Nikt na drodze nie potrafił mi pomóc,a jak w szpitalu powiedzieli mi że to koniec tańcem to miałam żal że jednak nie umarłam.Wolałabym to niż teraz takie męczenie się.
- Ale ja nie przeżyłabym tego,gdyby coś ci się stało.Wracajmy,odprowadzę cię.-szłyśmy powoli,co jakiś czas się zatrzymując moje nogi nie do końca są jeszcze sprawne.Weszłam do domu i w salonie zobaczyłam moją całą rodzinę.
- Co tu się dzieje?-zapytałam.
- Przyjechaliśmy cię wnusiu odwiedzić.-powiedział mój dziadek i mnie przytulił.Może to zabrzmi trochę głupio ale miałam wrażenie że przyjechali tylko mi współczuć i litować się nade mną.
- Ala też przyjechaliście?-zapytałam Alicji.
- No a co jak się czujesz?-zapytała.
- A jak wyglądam?
- Świetnie.-uśmiechnął się Bartek,który trzymał na rękach Pawełka.
- I tak się czuję,cześć mały,ale on szybko rośnie.Idę się położyć.-powiedziałam.
- Córeczko ale wszyscy przyjechali do ciebie.-powiedział tata.
- Przepraszam ale jestem zmęczona.-od tygodnia nikt nie widział mojego uśmiechu jakby zniknął,nie potrafię się już uśmiechać za wiele mnie to kosztuje,nawet Michał nie potrafi mnie rozbawić.Leżałam sobie na łóżku kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Cześć słonko,jak się czujesz?
- Dobrze.-powiedziałam.
- Tylko dobrze,a myślałem że świetnie.Tęsknię za tobą,ale pociesza mnie to że zobaczymy się za kilka dni.-czułam że się uśmiecha.
- Przepraszam cię Michał ale jestem zmęczona.Zadzwonię do ciebie jutro.-powiedziałam.
- Dobrze to do jutra kocham cię.
- Ja ciebie też.-rozłączyłam się i zaczęłam myśleć nawet sama nie wiem o czym.Około 19:00 do mojego pokoju wszedł Bartek z Alicją.
- Nie przeszkadzamy?-zapytali.
- Ciekawe w czym moglibyście mi przeszkodzić?-zapytałam.
- No może w nauce do matury.-zaśmiał się Bartek.
- Mamy do ciebie sprawę,a tak na prawdę to pytanie.-powiedziała Alicja.
- Słucham.
- Czy nie zostałabyś chrzestną Pawła?
- Ja,nie wiem czy on chciałby mieć taką chrzestna kalekę.-powiedziałam.
- Berenika nie przesadzaj nie jesteś kaleką.-powiedział Bartek.
- Nie,jestem i do tego nic w życiu nie osiągnę.To nie jest dobry pomysł,przepraszam ale muszę odmówić nie chcę zniszczyć mu życia,nie chcę żeby się wstydził.-powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Oczami Bartka:
Poszliśmy z Alicją poprosić Berenikę na chrzestną,ale ona nam odmówiła.
- Nie,jestem i do tego nic w życiu nie osiągnę.To nie jest dobry pomysł,przepraszam ale muszę odmówić nie chcę zniszczyć mu życia,nie chcę żeby się wstydził.-powiedziała i wyszła.
- Bartek ona ma ogromny problem,musimy porozmawiać z twoimi rodzicami.-powiedziała do mnie Ala.
- Myślisz że psycholog jej pomoże?-zapytałem.
- Musi pomóc jej pogodzić się z tym co się stało i pokazać jej że powinna dalej żyć.
- Masz rację,chodźmy.-poszliśmy do rodziców,i okazało się że rodzice są tego samego zdania teraz tylko musimy znaleźć najlepszego specjalistę.
Oczami Bereniki:
Dziś wstałam o 10:00 jutro matura a ja mam to gdzieś.Ubrałam się.
 
I zeszłam do kuchni.
- O witamy śpiącą królewnę.-zaśmiał się tata.
- Raczej śpiącą kaleką.-powiedziałam.
- Berenika,posłuchaj musimy ci coś powiedzieć.-zaczęła mama.
- Co takiego?
- Od jutra zaczynasz terapię u psychologa.-dokończył tata.
- Słucham?-krzyknęłam.
- Córeczko musisz dać sobie pomóc bo my już z tatą nie potrafimy.
- Ale to nie oznacza że wyślecie mnie do zupełnie obcej mi osoby.-znów krzyknęłam a do kuchni wszedł Bartek,Kuba i Alicja.
- Co się dzieje?-zapytał Kuba.
- Nic tylko macie mnie wszyscy za wariatkę.-powiedziałam.
- To nie tak,ale.....
- Wiecie wam to chyba na rękę że nie będę tańczyć bo przynajmniej nie musicie się wstydzić za mnie.-powiedziałam.
- Co ty mówisz dziecko.-zapytał tata.
- Mam dość idę się pouczyć na jutro.-wyszłam z kuchni i poszłam do pokoju zamknęłam się w nim i płakałam,cholera nawet nie wiecie jak mnie to boli.........






I jak wrażenia? Nie sądzicie że Ber wpadła w małą depresję?Następny niestety w poniedziałek bo jutro jadę do babci i nie będę miał czasu napisać rozdziału.Ja tu sobie siedzę na internecie i tu nagle dowiaduję się że dziś Łukasz Wiśniewski zmienia stan cywilny,więc pragnę złożyć życzenia dla Łukasza i Kasi,zdrowia,szczęścia i pomyślności na nowej drodze życia :)
Widzimy się w poniedziałek.
Pozdrawiam Aga