poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 52:

- Michał możesz mi pomóc?-krzyknęłam z sypialni.
- Co się stało?-zapytał wchodząc do pomieszczenia.
- Połóż te rzeczy na najwyższą półkę.
- Kochanie jesteśmy w Żorach już od tygodnia a ty dalej nie rozpakowałaś swoich rzeczy?-znów pytał kładąc rzeczy.
- Kochanie powiem ci że w Katowicach tych rzeczy trochę miałam,a teraz ja idę zrobić obiad,a ty poukładaj tu.-powiedziałam i poszłam do kuchni.Nie minęło 5 minut,a ten przylazł i zaczął mnie całować po szyi.
- Już żeś przylazł?-zaśmiałam się.
- Dzięki że masz mnie dość.-powiedział i usiadł na krześle.
- Ej chyba się nie obraziłeś?-zapytałam,ale nie uzyskałam odpowiedzi.- Aha dobra,nie było tematu.-i żeby bardziej go wkurzyć zrezygnowałam z robienia obiadu zadowoliłam się paczką żelków na które miałam ochotę.O 17:00 miał zacząć się mój ulubiony film,przygotowałam sobie popcorn i gdy weszłam do salonu przeżyłam szok.
- Michał ja miałam oglądać.-powiedziałam.
- Nie ja oglądam mecz.
- No ale mówiłam ci wczoraj,powiedziałaś że nie ma problemu.
- Ale przypomniałem sobie o meczu i chcę go oglądnąć.-mówił nawet na mnie nie patrząc.-wkurzona podeszłam do niego i wyrwałam mu z ręki pilota.
- Ja mówiłam wcześniej więc ja oglądam.-on nie chcąc się poddać wstał i przełączał mi stację guzikami.-Michał do cholery.-krzyknęłam.
- Berenika do cholery.-sparodiował mnie.
- Jestem na ciebie zła i wychodzę i nie wiem kiedy wrócę.-powiedziałam i wyszłam z mieszkania.No wkurzył mnie,poszłam sobie do parku i tak siedziałam z 3 godziny,ale strasznie zgłodniałam więc wróciłam do domu.No super nie wzięłam klucza,a Michała nie ma w mieszkaniu,telefonu też nie wzięłam.Świetnie,ciekawe gdzie on polazł,niech tylko wróci to pokażę mu jazdę.Nie wiem jak długo siedziałam na schodach jak palant,ale wreszcie łaskawca się pojawił.
- Gdzie ty do cholery byłeś?-zapytałam,ale w odpowiedzi wyciągnął przede mną piękny bukiet czerwonych róż.
- Chciałem cię przeprosić i jak wyszłaś to ja poszedłem do kwiaciarni i okazało się że jest zamknięta i poleciałem do drugiej ale też zamknięta więc wsiadłem w samochód i pojechałem do Jastrzębia i tam kupiłem ci róże.-powiedział,a ja nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać.
- Specjalnie pojechałeś,o boże.-podeszłam do niego i mocno przytuliłam.-Oj kochanie,ale wiesz że siedziałam tu jak idiotka i żądam przeprosin bardzo porządnych.-przygryzłam wolną wargę.
- Już się robi.-otworzył drzwi i od razu przycisnął mnie do ściany i przyssał się do moich ust,co bardzo mi się spodobało.Nie doszliśmy porządnie do sypialni a ja już byłam w samej bieliźnie.Kiedy Michał miał rozpiąć mój stanik to zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kto to do cholery?-zapyta odrywając się ode mnie.
- Udawajmy że nas nie ma.-zaśmiałam się,ale ten ktoś nie odpuszczał więc niechętnie się ubraliśmy i poszliśmy otworzyć przybyszom,a tak naprawdę przybyszce.
- No nareszcie myślałam że się nie doczekam.-byłam w szoku bo nie znałam tej kobiety.
- A co ty tu robisz ciociu?-zapytał Michał a mi kopara opadła to jest jego ciotka,ale dlaczego ja jej nie znałam???
- Przyjechałam,zobaczyć co u ciebie i tej twojej żonki.-spojrzała na mnie z ironią,już jej nie lubię.
- Kochanie poznaj to jest moja ciocia,siostra mojego taty,ciociu poznaj to moja żona Berenika.-przedstawił nas sobie ale i tak jej nie lubię.
- To co mam tak stać czy łaskawie się ruszysz i zaprosisz mnie do środka?-powiedziała.Michał wziął jej bagaż,a ja zaprosiłam do salonu.
- Na ile przyjechałaś?-zapytał Michał.
- Na jakieś 2 tygodnie,no to plan jest taki ja zamawiam sypialnię,bo mam problemy z kręgosłupem.-powiedziała,a mnie zatkało.
- Oczywiście ciociu.-jaki on cholera stał się nagle posłuszny.Ciocia Wanda poszła do naszej sypialni,a ja się zastanawiałam gdzie ja pójdę spać,mamy w mieszkaniu jedną sypialnię,druga niestety ma strasznie twarde łóżko więc od razu odpada.Kiedy Michał przyszedł do mnie,a ciocia zamknęła się w pokoju zaczęłam kłótnię.
- Michał a gdzie my będziemy spać?-zapytałam.
- No kanapa się rozsuwa,więc tu.
- Miśku wiesz że jestem w ciąży?-zapytałam.
- No przecież wiem,głupi nie jestem.
- Ja też potrzebuję wygodnego miejsca do spania,ja 2 tygodni na kanapie nie wytrzymam.-powiedziałam i poszłam do łazienki.-Michał możesz pójść po moje rzeczy do sypialni?-zapytałam wychylając głowę za drzwi.Po chwili do łazienki wszedł Michał,zamknął drzwi.
- To się kąpiemy.-uśmiechnął się,wzięliśmy wspólną kąpiel.Później Michał poszedł przygotować nam miejsce do spania,do łazienki wparowała ciotka.
- Boże długo musisz w tej łazience siedzieć?-zapytała.-Zachowujesz się jak królowa.-wkurzona wyszłam z pomieszczenia i udałam się do kuchni.Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej wielką czekoladę.
- Nie idziesz spać?-zapytał Michał.
- Za chwilkę.-usiadł koło mnie i pociągnął mną tak że wylądowałam u niego na kolanach.
- Co się stało?
- Nic tylko zgłodniałam.-pocałowałam go.Nasze czułości przerwała Wanda.
- Będziesz gruba jak będziesz się opychać na noc słodyczami,ale zawsze po ślubie kobiety się zmieniają.
- Ciociu Ber jest w ciąży i może mieć zachcianki.-powiedział trochę wkurzony Michał.
- Ja jakoś nie miałam,ale smacznego ja idę spać.-powiedziała i wyszła.
- Chodźmy Misiu spać,zmęczona jestem.-15 minut później leżałam przytulona do Michała i tak też zasnęłam.
Po prostu tą kobietę rozszarpię,kto normalny o 8:00 odkurza mieszkanie???Spać przez nią nie można.
- Michał możesz coś z tym zrobić?-krzyknęłam.
- Ale dla niej to normalne.-powiedział i przewrócił się na drugi bok.Jak to jest normalne,to ja powinnam być królową Polski.
- Michał.-szturchałam go.
- Ber za trzy godziny mam trening daj mi spać.
- To ona nie daję ci i do tego mi spać.-powiedziałam.Ułożyłam się spokojnie i leżałam patrząc w sufit po jakiś 15 minutach przestała więc na chwilę odleciałam.
- Kochanie ja idę na trening.-obudziło mnie delikatne głaskanie mojego policzka.
- Nie idź zostań ze mną.-objęłam go wokół szyi i przytuliłam.
- Bardzo bym chciał ale trener mnie zabije.Kocham was.-pocałował mnie.
- My ciebie też.-postanowiłam wstać,pościeliłam kanapę i poszłam do kuchni zjeść śniadanie.Niestety przylazła ciocia Wanda.
- Może byś się ubrała a nie w piżamie siedzisz?-zapytała i mój humor już jest zepsuty.
- Zjem śniadanie i się ubiorę.-powiedziałam spokojnie.
- Na zakupy byś poszła,w lodówce światło tylko świeci.
- Michał wróci z treningu i pojadę z nim.
- Będziesz go tak wymęczać po treningu,nic nie robisz więc się przejdź a przy okazji zrobię listę co masz mi kupić.-powiedziała i zabrała się za robienie listy,zjadłam dosłownie jedną kanapkę bo na więcej mi nie pozwoliła i poszłam się ubrać.
Pojechałam do sklepu,wróciłam do domu obładowana 6 reklamówkami,musiałam na dół schodzić 3 razy.Zmęczona położyłam się na kanapie,ale nie na długo.
- Teraz będziesz leżeć,chodź posprzątać w sypialni twoje ubrania.
- Moje?-zapytałam od razu się podnosząc.
- Musiałam zrobić miejsce dla siebie a twoich ubrań było najwięcej więc je wyjęłam.-wkurzona poszłam do sypialni i żeby jeszcze wyjęła to ok,ale ona je wyrzuciłam na podłogę,spokojnie Ber,nic nie rób złego.Poukładałam moje ciuchy i do domu wszedł Michał.
- Jestem już.-krzyknął.Zadowolona wręcz pobiegłam do niego i mocno przytuliłam.-Nie spodziewałem się takiego powitania.
- Tęskniłam.
- Posłuchaj pójdę wziąć prysznic i pojedziemy na zakupy.-powiedział.
- Nie trzeba już byłam na zakupach.
- Sama?
- Tak twoja ciocia kazała.-powiedziałam i chciałam zrobić obiad,ale ona była pierwsza.Poszłam się do salonu i położyłam się.Około 17:00 wreszcie powstał obiad,usiedliśmy w trójkę w kuchni i zaczęliśmy jeść.Znaczy ja badałam każdą rzecz na talerzu.
- To są szparagi?-zapytałam.
- Jak ci nie smakuje sama sobie rób obiady.-powiedziałam.
- Spokojnie,tak skarbie to są szparagi.-powiedział do mnie Michał.Zjedliśmy spokojnie i bez rozmowy bo co bym nie powiedziała to ona od razu krzyczy.Po obiedzie stwierdziła że ona idzie się położyć,a ja mam posprzątać.Kiedy tylko wyszła to zaczęła swoją gatkę.
- Michał ona jest okropna.-jęknęłam.
- Kochanie.-posadził mnie na swoich kolanach.
- A dlaczego właściwie nie była na ślubie?
- Bo ona mieszka w Niemczech i nie mogła się wyrwać to stwierdziła że nas odwiedzi.
- To nie mogła nas odwiedzić i pojechać do twoich rodziców?
- Nie wiem,ale wytrzymamy.-uśmiechnął się.
- Oj tak wytrzymamy jeżeli będziesz mnie brał na swoje treningi,bo inaczej to ja jadę do rodziców i czekam kiedy ona pojedzie.-powiedziałam i poszłam się wykąpać.Postawiłam sprawę jasno,a mówią że to teściowa jest najgorsza i tu się mylicie ciotki jeszcze gorsze.....





Na początku serdeczne przeprosiny za tą długą nieobecność,ale z środy na czwartek moi rodzice dostali wiadomość o mojej babci.Dwa dni spędziłam w szpitalu,później ze zmęczenia zapomniałam,ale wszystko wróciło do normy i jestem.Jak wam się spodobało pojawienie cioci????
Troszkę pobędzie w opowiadaniu,także zachęcam do czytania.
Dziękuję za komentarze i obiecuję po nadrabiać u was zaległości.
Następny w środę,serdecznie zapraszam,zachęcam także do komentowania.
Pozdrawiam Aga
 


 

Już jestem :)

Przepraszam że mnie nie było ale moja babcia trafiła do szpitala z tego wszystkiego zapomniałam o blogu ale już wróciłam i o 23:00 pojawi się rozdział.
Pozdrawiam Aga

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 51:


Rano wstałam około 10:00,dziś mamy wyjeżdżać do rodziców Michała,gdzie pojawią się także moi.Strasznie się obawiałam że coś może pójść nie tak.
- Michał boję się a jak oni tego nie zaakceptują?-zapytałam.
- Ale my ich tylko informujemy nie pytamy ich o zgodę.
- No ale....-przerwał mi.
- Kochanie posłuchaj musimy i tak uznać ze to jest nasza mała wpadka,ale ja nie zamierzam mówić rodzicom że zgrzeszyłem tylko powiem że zostaną dziadkami.
- Dla ciebie to jest proste,ale ja nie mam żadnych środków do życia.Nie pracuję,nie skończyłam studii.
- Posłuchaj ja zarabiam i to starczy nam na życie.-powiedział.
- Ale posłuchaj mnie nie chcę żebyś wydawał na mnie to są twoje zarobki i.....-przerwał mi znowu.
- I tymi zarobkami zapewnię tobie i naszemu skarbowi bezpieczeństwo.-pocałował mnie.
- Dobra jedźmy już.-wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do Wałcz.Całą drogę przespałam,obudził mnie dopiero Michał kiedy byliśmy już na miejscu.
- Gotowa jesteś?-zapytał pomagając mi wysiąść z samochodu.
- Chyba tak,ale obiecaj mi że będziesz trzymał cały czas mnie za rękę.-powiedziałam.
- Obiecuję.-trzymając się za ręce weszliśmy do domu państwa Kubiak.
- Dzień dobry dzieci.-do przedpokoju weszła pani Ania.Przytuliła nas i zaprosiła do salonu gdzie byli już moi rodzice,przywitaliśmy się i nadszedł czas na najważniejsze.
- Mamo usiądź muszę wam coś powiedzieć.-powiedział Michał.
- Już synku.Proszę co chcesz nam powiedzieć.?-zapytała.Złapałam mocniej za rękę Michała dając mu znak żeby mówił.
- Więc no jak wam to powiedzieć,no ten,o boże.-plątał się.
- Możesz mówić wyraźniej?-zapytał pan Jarek.
- No my z Bereniką będziemy rodzicami a wy dziadkami.-wykrztusił.To był moment najważniejszy,jak oni się zachowają,nasi ojcowie uśmiechnęli się bardzo szeroko,a matki patrzyły na nas wielkimi oczami.
- Ale to jest pewne?-zapytała moja mama.
- Tak wczoraj byłam u lekarza.-szepnęłam.
- No ale....-przerwał pani Ani mój tata.
- Dziewczyny cieszmy się z ich szczęścia.
- Dobrze ale jest jeden warunek.-powiedziały nasze mamy.
- Jaki?-zapytał Michał.
- Ślub.-powiedziały krótko.Zgodziliśmy się,oczywiście zabroniły nam lecieć na wakacje i musieliśmy wziąć się za wielkie przygotowania.
Trzy miesiące później:
- Ala pomóż mi.-poprosiłam Alicję o pomoc w zapięciu mojej pięknej sukni.
- Ber nie mogę uwierzyć że ty bierzesz ślub.-zaklaskała Jula.
- A myślisz że ja w to wierzę,boże.-uśmiechnęłam się.
- Dobra ja za chwilę wrócę.-powiedziała Ala i wyszła.Podeszłam do Juli i mocno ją przytuliłam.
- Co się stało?-zapytała.
- Dziękuję że ze mną jesteś,Chip kocham cię.-zaśmiałam się.
- Ja ciebie też Dale.-gotowa w mojej fryzurze.
 I w mojej sukni.
 
Zeszłam na dół do salonu gdzie stali nasi rodzice,Zbyszek,Bartek z małym na rękach i oczywiście Michał.Podeszłam do niego i wpięłam mu kwiatek w kieszonkę w marynarce.Odbyło się nasze błogosławieństwo,oczywiście musiała spłynąć mi pojedyncza łza po policzku,ale z takiego szczęścia,każdy by płakał.Później pojechaliśmy do kościoła,gdzie była cała reprezentacja wraz z trenerami,klubowi koledzy z trenerami i oczywiście ich małżonki i pociechy.
- Tatuś nie denerwuj się.-szepnęłam przed kościołem kiedy zostałam tam tylko z tatą,który jak tradycja nakazuje wprowadza mnie do kościoła.
- Cieszę się twoim szczęściem.-pocałował mnie w skroń.-Nie dawno byłaś taka mała a teraz muszę cię oddać innemu.
- Zawszę będę twoja.-przytuliłam go.Zaczął grać marsz weselny.Razem z tatą zaczęliśmy ruszać w stronę ołtarza,gdzie oczywiście stał uśmiechnięty Michał.Tata podał uścisnął rękę Michałowi i podał mu moją.Całą mszę trzymałam rękę Michała.Nadszedł czas przysięgi,pierwszy mówił Michał.
- Ja Michał biorę ciebie Bereniko za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.-mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy,teraz moja kolej.
- Ja Berenika biorę ciebie Michale za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.Wszystko wokół było takie magiczne,nic się nie liczyło tylko my.
- Teraz młodzi założą sobie obrączki.-powiedział ksiądz spojrzałam na Zbyszka,który zrobił się cały blady.
- Wiedziałem czego zapomniałem.-szepnął.Zaczęłam cicho chichotać,ale sytuację uratowała Jula,która podeszła i podała obrączki.Cały kościół się zaśmiał wraz z księdzem.
- Zaczyna pan młody.-powiedział do Michała.
- Bereniko przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Michale przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Wreszcie zakończyła się msza,zostaliśmy ze świadkami żeby podpisać papiery.
- Zbychu zabiłbym cię gdyby tych obrączek nie było.-zaśmiał się Michał.
- Oj no to wszystko z nerwów.-podpisaliśmy co trzeba i organista zaczął grać marsz mendelsona.Złapałam Michała za rękę i wyszliśmy z kościoła,gdy tylko pokazali nam się wszyscy goście zostaliśmy obrzuceni ryżem,myślałam że to się nie skończy,ale Igła latał cały czas do auta po zapasy.Zaczęli składać nam życzenia,co trwało to około 1,5 godziny.Wreszcie po zapakowaniu wszystkich kwiatów pojechaliśmy do restauracji.Tam rodzice powitali nas chlebem i wodą,później zostałam przeniesiona przez próg.- Wszyscy mają lampkę szampana?-zapytał prowadzący.-Jeżeli tak odśpiewajmy młodym Sto lat.-odśpiewaliśmy nasze polskie biesiadne sto lat.- I do dna.-ja oczywiście z Julką nie piłyśmy żeby nie było.Po szampanie był obiad,który zjadłam za dwóch.Nadszedł czas na pierwszy taniec.Stanęłam na środku z Michałem i po prostu gdy poleciała nasza piosenka wtuliłam się w niego.Wirowaliśmy po całej sali,gdy piosenka się skończyła popatrzyłam w jego oczy.
- Kocham cię skarbie.-szepnęłam.
- Ja ciebie też,i ciebie kochanie też.-dłońmi złapał za mój brzuch.Zaczęliśmy zabawę,było na prawdę genialnie,w połowie wesela wraz ze świadkami wyrwaliśmy się do ogrodu za restauracją na naszą sesję zdjęciową.Później wróciliśmy i nadeszły obowiązki żeby zatańczyć z wszystkimi gośćmi.Nie powiem udało mi się,ale Michał to przez moją babcię pewnie będzie miał dosyć tańca.Poszłam się na zewnątrz przewietrzyć.Wieczór był bardzo ciepły,co mnie zdziwiło w końcu październik.Postanowiłam wstrzymać się ze studiami do czasu ciąży.Może na nie wrócę,ale czas musi pokazać.
- A tu jest moja żona.-objął mnie od tyłu mój mąż,ale to świetnie brzmi.
- No jestem mężu mój.-zaśmiałam się.
- Jak się czujesz?-zapytał.
- Bardzo dobrze i nie myśl sobie że odpuszczę ci taniec.-powiedziałam i pociągnęłam go na salę.
- A myślałem że mi się jakoś uda.-zatańczyliśmy i czas tak szybko poleciał że nadszedł czas na tort.Postanowiliśmy dać go wcześniej ze względu na dzieci ,które mogą nie wytrzymać do północy.
- No to państwo młodzi pokroją ten przepyszny tort.
Chwyciłam Michała rękę i pokroiliśmy pierwszy kawałek.
- Proszę się nawzajem nim nakarmić.-zakazali nam więc trzeba.Jaki on był przepyszny,aż z mojego łakomstwa kazałam Michałowi przynieść mi drugi kawałek tym razy większy.Oczywiście że posłuchał i przyniósł,tylko że dwa małe kawałki.Kochany głupek.
Nadeszła pora na oczepiny,na początku tradycyjnie wybranie nowej pary młodej.Welon załapała moja koleżanka ze studiów Daria,a to było zaskoczenie kiedy krawat złapał Oliwer Winiarski.Brawa były tak głośne że pewnie słychać je było w całej Polsce.Zatańczyli i oczywiście na końcu było gorzko.To było takie urocze.Następne zabawy były również zabawne np.prowadzący mówił jaka figura ma powstać i para musiała to zaprezentować kto nie zrobił tego odpadał.Była też zabawa z tańczeniem i gdy przestała grać muzyka kobieta przewracała marynarkę partnerowi na drugą stronę.
- Ale proszę się postarać młodzi w nagrodę kupili odkurzacz.-zaśmiałam się na myśl o odkurzaczu.Wszyscy byli świetni ale zwycięzca może być jeden.
- Jak pan ma na imię?-zapytał prowadzący.
- Michał.
- A pani?
- Milena.-tak wygrali państwo Łasko.Z Miśkiem podeszliśmy z nagrodą,wszyscy zaczęli się śmiać.Oddaliśmy w ich ręce modny teraz odkurzacz.
- Może być trudny w obsłudze,ale jakby co to dzwońcie.-powiedziałam.
- Spokojnie poradzimy sobie.- zabawa trwała do 4:00 rano,później my z Michałem zwinęliśmy się do naszego mieszkania w Żorach,gdzie odbyła się nasza noc poślubna.Po wszystkim wtuleni w siebie zasnęliśmy.Teraz nikt mi nie wmówi że może być coś lepszego niż mieć tak kochającego męża i dziecko w drodze.I wreszcie stałam się panią KUBIAK.........







I jest kolejny :)
Podoba się prezent? Postanowiłam w tym rozdziale przyśpieszyć czas i zorganizowałam wesela tak to ujmę.Mam nadzieję ze wam się spodoba.
Następny w czwartek,no tylko ten tydzień i zakończenie roku szkolnego :)
Jestem zadowolona,dziękuję wam za wszystkie komentarze i oczywiście zachęcam do dalszego komentowania,i oczywiście czytania!!!!
Nie chciałam wczoraj pisać ale szkoda że chłopaki przegrali,ale mamy jeszcze 4 spotkania z Iranem i na pewno nie wrócimy do Polski bez punktów.
Widzimy się w czwartek.
Pozdrawiam Aga


 
 
 
 
 

 


 

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 50:

Idę chodnikiem,kiedy jestem świadkiem wypadku.Dziewczyna przebiegała przez pasy kiedy potrąciło ją auto.O boże to ja.Podbiegłam do miejsca.Zauważyłam mężczyznę który mnie skrzywdził,to ten sam mężczyzna,którego widziałam na meczu,to mój wykładowca.Znowu zaczęłam przeżywać wszystko,widziałam jak cierpiałam z bólu,ale najgorsze że nie mogłam sobie pomóc,nie mogłam się obudzić.
- Pomocy.-zaczęłam krzyczeć,ale nikt mnie nie słyszał.Umierałam,on odjechał zostawił mnie.
- Proszę pomóż mi ja nie chcę umierać.-szeptałam sama do siebie.Zaczęłam płakać,nagle obraz się rozmazał i byłam teraz w szpitalu.Na korytarzu widzę swoich rodziców,Bartka i Alę,Julka ze Zbyszkiem i Michała.Podeszłam do nich ale nie reagowali na mnie.Po chwili drzwi jednej z sal otworzyły się.
- Kto jest z rodziny Bereniki Kurek?-zapytał.
- Jesteśmy rodzicami.-szepnął tata.-Co z nią?
- Bardzo nam przykro nie dało nam się jej uratować.-wszyscy zaczęli płakać,a ja skakałam wokół każdego mówiąc że tu jestem.
- Mówiłem że się jeszcze policzymy.-odwróciłam głowę a tam zobaczyłam Jarka.
- O czym ty mówisz?-krzyknęłam.
- Uważaj bo nigdy nie wiesz co ci się stanie,a poza tym pamiętaj że ja nie zapomniałem o tym jak ze mną zerwałaś.-zaśmiał się.Zaczęłam uciekać,ale korytarz strasznie mi się wydłużał jednak z całych sił otworzyłam drzwi i......
- Berenika wstawaj.-usłyszałam,otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać.
- Gdzie ja jestem?-zapytałam.
- W hotelu,a teraz wstawaj bo jestem głodna,a później lecimy na mecz.-powiedziała Jula.
- Nie idź z Alą ja zostanę troszkę źle się czuję.
- No dobra ale jakby coś się działo to zadzwoń do nas.-powiedziała i wyszła.Wstałam i weszłam do łazienki gdzie od razu zrobiło mi się niedobrze,zaczęłam wymiotować.
- Boże co się dzieje?-zapytałam sama siebie.Ubrałam się.
I postanowiłam pójść co apteki coś mi mówiło że tam powinnam się udać.Po 20 minutach byłam z powrotem,kiedy miałam wchodzić do łazienki do pokoju weszły dziewczyny.
- No hej jak się czujesz.-przerażona chwyciłam torebkę i wrzuciłam do niej test ciążowy.
- Dobrze już lepiej właśnie miałam do was dzwonić kiedy będziecie.-skłamałam.
- No tak sobie pomyślałyśmy że polecimy na jakieś zakupy idziesz z nami?-zapytała Ala.
- Ok a co z małym?-zapytałam Ali.
- Małego zostawię z Dagmarą.-tak jak było ustalone Dagmara wzięła Pawła a my poleciałyśmy do galerii.
- Od czego zaczynamy?-zapytała Jula.
- Wchodzimy do każdego po kolei mamy dużo czasu.-kupiłam wiele rzeczy które bardzo mi się przydadzą,ale ile zostawiłam tam pieniędzy to wam wolę nie mówić.
O 19:00 byłyśmy na hali,dziś ubrałam czarne rurki i koszulę Michała.Spotkanie znowu zakończyło się zwycięstwem naszych orzełków.Szybkie 3:0 i koniec.Podeszłam do barierek gdzie czekał na mnie Michał.
- Cześć skarbie.-powiedział i mocno mnie pocałował.
- Gratulacje.-szepnęłam tuląc się do niego.
- Co ty taka markotna?-zapytał.
- Nie wyspałam się,a jeszcze dziewczyny wyciągnęły mnie na zakupy.
- Dobrze się czujesz strasznie blada jesteś.
- Tak skarbie nic mi nie jest.-objęłam go rękami wokół szyi i mocno przytuliłam.Pogadałam z nim jeszcze chwilę i z dziewczynami udałyśmy się do hotelu.Jula jeszcze siedziała u mnie do godziny 2 w nocy,ale nie powiem że w tamtej chwili chciałam żeby sobie poszła bo chciałam zrobić ten cholerny test ciążowy.Z tego wszystkiego zapomniałam o nim i zasnęłam.
Około 6:00 obudziły mnie straszne nudności,powiedziałam sobie teraz albo nigdy.W łazience wykonałam test,poczekałam 5 długich minut,ale dla mnie było wiecznością.
- Dobra Ber bierzesz się w garść i ze względu na wynik żyjesz dalej.-weszłam do łazienki i spojrzałam na wynik to na ulotkę.Z niedowierzaniem patrzyłam na ten patyczek który wskazywał 2 kreski.Boże za 9 miesięcy będę mamą.Z tego wszystkiego zaczęłam płakać z jednej strony cieszyłam się,a z drugiej bałam się jak cholera.Usiadłam na parapecie z patyczkiem w ręku i tak patrzyłam kilka godzin.
- Ber posłuchaj nie mam miejsca w walizce.-po pokoju wparowała Alicja z Pawłem i Jula.
- Co tak siedzisz?-zapytała Ala.Nie miałam siły nic powiedzieć pokazałam im test.
- O boże ty jesteś w ciąży.-powiedziała Julka,a ja zaczęłam płakać.- Ej proszę cię nie płacz,skarbie.-przytuliła mnie.
- No nie powiem jestem w szoku.-powiedziała Ala.
- A myślisz że ja nie jestem,przecież byłam u lekarza powiedział mi że to tylko zatrucie nie mówił nic o ciąży.-płakałam.
- Miałaś jakieś inne objawy?
- Okres mi się spóźnia i mam nudności.
- Musimy iść do ginekologa.-powiedziała Jula.Szybko się ubrałam.
 
I bez kolejki pojechałyśmy do szpitala.Posiedziałyśmy i nadeszła moja kolej.
- Dzień dobry z czym pani przyszła do mnie?-zapytał lekarz.
- Chciałabym sprawdzić czy jestem w ciąży,dziś zrobiłam test i pokazał pozytywny wynik.-wytłumaczyłam.
- Dobrze zrobimy USG.-po 15 minutach nadszedł czas na chwilę prawdy.
- I jak panie doktorze?-niecierpliwiłam się.
- Gratulację będzie pani mamą.-uśmiechnął się,podziękowałam i wyszłam z gabinetu.Na korytarzu czekały na mnie dziewczyny.
- I co?-krzyknęły.
- Jestem w ciąży.-wyszeptałam.- Pojedziemy teraz do hotelu muszę powiedzieć Michałowi.
- Jasne.-pojechałyśmy,pod hotelem czekał Michał z Bartkiem i Zbyszkiem.
- Witamy nasze piękności.-powiedzieli.Dziewczyny zaczęły się śmiać,mi jakoś nie było do śmiechu.
- Bartek chodź pomożesz mi się spakować.-złapała go za rękę Ala.
- Tak Zbyszek chodź.-powiedziała Jula.Zostaliśmy sami.
- Co się stało?-zapytał Michał.
- Obiecasz mi że mnie nie zostawisz?
- Nigdy co jest?
- Kochasz mnie bardzo?-pytałam dalej.
- Ber do cholery co się stało?-krzyknął.
- Michał przecież o boże.-usiadłam na ławce.
- Berenika co się stało?-kucnął przede mną.Spojrzałam w jego oczy,było tam wiele troski i troszkę niepokoju.
- Michał wróciłam właśnie od lekarza.-powiedziałam.- I powiedział ze za 9 miesięcy będziemy rodzicami.
- Na serio?-zapytał.
- Nie na niby.
- O boże,będę tatą.-wstał i zaczął skakać jak dziecko które dostało prezent.- Kocham cię to znaczy was.Jezu nie mogę w to uwierzyć.
- Ja na początku też ale też się cieszę.
- Teraz wszystko będzie dobrze,zaopiekuję się wami,nigdy was nie zostawię.-pocałował mnie.
- Teraz jest jeszcze jeden problem.-spojrzał na mnie.- Trzeba powiedzieć rodzicom.
- Da się załatwić,ale teraz niczym się nie martw.-pocałował mnie.Wiem że z nim nic mi nie grozi,tylko teraz modlę się żeby rodzice ucieszyli się na wieść o kolejnym wnuku........
 
 
 
 
 
 
I mamy kolejny troszkę szybciej,ale czego się nie robi dla was :)
Zgadłyście Ber jest w ciąży,taki mały prezent dla was,mam nadzieję że wam się podoba.
Na kolejny zapraszam was we wtorek.
Dziś kolejny mecz orzełków,szybkie 3:0 dla nas :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i zachęcam do dalszego komentowania.
Pozdrawiam Aga
 
 


 

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 49:

- Pani Kubiak wstajemy.-otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Michała.
- Jeszcze nie jestem panią Kubiak tyko Kurek.-zaśmiałam się.
- Oj to kwestia czasu,ale teraz wstawaj bo za godzinę będzie tu jakiś festyn i idziemy na niego.
- To ty masz 10 lat żeby iść na festyn?-zapytałam.
- Kochanie na festyn może iść każdy,zbieraj się.-pocałował mnie i wyszedł.Więc ja wstałam i wyjrzałam przez okno,pogoda cudowna.Poszłam do łazienki się ubrać.
 
Włosy zostawiłam rozpuszczone,nieźle mi odrosły po ścięciu.
- Jestem gotowa.-powiedziałam.
- Świetnie to lećmy.-wyszliśmy z mieszkania i muszę powiedzieć że ten festyn zrobił na mnie wielkie wrażenie.
Chodziliśmy i powiem wam że poczułam się jak w dzieciństwie,i po jakiś 15 minutach ciągałam Michała na wszystkie atrakcje,ale nie dał się namówić na kolejkę,więc ominęliśmy tą atrakcję.
- Poczekaj na mnie,za chwilę wrócę.-powiedział i gdzieś poszedł więc ja usiadłam na ławce,ale po kilku sekundach dosiadł się jakiś przystojniak.
- Czemu jesteś sama na takim fantastycznym festynie?-zapytał.
- No wiesz czekam na kogoś.
- To może na mnie?-ale podrywa.-Bolało jak spadłaś z nieba?-zapytał.
- Nie bo z niego nie spadłam,ale zapytaj kogoś innego.-uśmiechnęłam się.
- Może pójdziemy do mnie?-przysunął się do mnie.
- Raczej moja narzeczona zostanie ze mną.-odwróciliśmy głowy do tyłu a tam stał Michał.
- Nie to może kiedy indziej to ja lecę.-i uciekł,a teraz ja będę musiała udobruchać Miśka.Podeszłam do niego i przytuliłam się.
- Jestem na ciebie zły.-powiedział.
- Misiu,nie gniewaj się ale wiesz nie poszłabym nigdzie.-pocałowałam go w policzek.- A teraz gadaj gdzie byłeś?
- Po watę cukrową.-podał mi ją.Moje oczy zaświeciły się na widok waty,powiem wam w sekrecie że w dzieciństwie uzależniłam się od niej,rodzice na każdym festynie w Nysie nie pozwalali mi jej kupować.No dobra mogłabym ją jeść godzinami.
- Dziękuję.-pisnęłam.
- I tak wiem o twoim dziecięcym uzależnieniu.-zaśmiał się.No świetnie czyli mi kolejnej nie kupi,ach te życie.Zjedliśmy razem karmiąc się nawzajem.Na festynie spędziliśmy cały dzień.Michał na sam koniec dał się namówić na tą nieszczęsną kolejkę.Do mieszkania wróciliśmy około 22:00,ja od razu poleciłam do łazienki i po szybkim prysznicu odleciałam do krainy morfeusza.
Obudził nas telefon Michała,dzwonił trener kazał mu się wstawić w Spale do godziny 12:00,świetnie zadzwonił o 5:00 czyli teraz szybkie pakowanie i o 7:00 Michał pojechał ze Zbyszkiem.Stwierdziłam że będę się nudzić więc wróciłam do Katowic.
W poniedziałek przyszli do mnie chłopacy powiedzieli że lecimy na imprezę więc co miałam zrobić zaczęłam się szykować.
- Karol ale kto z nami będzie?-zapytałam wychodząc z pokoju w mojej nowej kiece.
 
 
- No ludzie z naszego roku i kilku z twojej grupy.-kiwnęłam głową wyszłam z Rafałem i Karolem do klubu.Zabawa zaczęła się od razu,alkohol lał się strumieniami.Po jakiś dwóch godzinach strasznie się poczułam,było nie dobrze.Poinformowałam chłopaków i wróciłam do domu.
Rano wcale nie było lepiej,nie miałam siły wstać z łóżka,jakimś cudem wstałam do łazienki,popatrzyłam w lustro i przeraziłam się,byłam cała blada,boże w głowie strasznie mi się kręciło.Usłyszałam dzwonek do drzwi,to był Karol i Rafał.
- Oj Ber ale wyglądasz okropnie.-powiedział Karol.
- Dzięki wiesz jak człowieka pocieszyć.-zaśmiałam się.
- Może pojedziemy do lekarza?-zapytał Rafał.Zgodziłam się.Po 20 minutach byłam w gabinecie lekarza.
- No to nie wygląda dobrze,zrobimy pani badania krwi zrobimy USG i zobaczymy co się dzieje.Po kolejnej godzinie były wyniki.
- I co mi jest?-zapytałam.
- No wie pani zatruła się pani,czy jadła pani wczoraj coś pierwszy raz?
- Tak byłam w knajpce z chińskim jedzeniem.-powiedziałam.
- No to pani nie powinna jadać takich rzeczy,teraz dam pani leki żeby zniknęły bóle i wymioty i od tego od razu nabiera się kolorów.-podał mi receptę i wyszłam do chłopaków którzy czekali przed salą,wyjaśniłam im wszystko i pojechaliśmy do domu po drodze wstępując do apteki.
Kolejny tydzień minął mi bardzo nudno,ale dziś jadę na mecz Polska - Brazylia.Rozgrywany jest w Krakowie więc czemu miałbym nie iść.Zdzwoniłam się z Alicją i Julką.O 19:00 byłyśmy już w sali ja oczywiście byłam ubrana narodowo.
Siatkarze wyszli na rozgrzewkę,Michał mnie zauważył ale nie pozwoliłam mu podejść,w końcu ma się rozciągać.O 19:30 zaczął się mecz,kibicowałyśmy z całych sił,gardło bolało mnie niemiłosiernie,ale w końcu powinnam być najgłośniejsza z fanek Michała.Mecz zakończył się zwycięstwem Polski 3:0.Podeszłam do band reklamowych,gdzie po chwili podszedł Michał.
- Gratulację kotku.-przytuliłam go i mocno pocałowałam.
- Dziękuję ci,ale muszę przyznać że przez ciebie nie mogłem się skupić na meczu.-zaśmiał się.
- A to niby czemu?-zapytałam.
- No przyszłaś w takiej sukience że mam ochotę ją z ciebie ściągnąć.-wyszeptał mi do ucha,a ja zaczęła się śmiać.
- Wiesz co następnym razem przyjdę w worku na śmieci.
- Ale w worku też będziesz seksownie wyglądać.Posłuchaj poczekaj na mnie pójdę tylko wziąć prysznic i pójdziemy na spacer.-powiedział.
- O na pewno nie,jest 22:00,jesteś po meczu,jesteś zmęczony tak jak ja więc żaden spacer.-zaśmiałam się.
- No i mnie zgasiłaś bo nie wiem co powiedzieć.-zaśmiał się.
- I widzisz jutro możesz się spotkać?-zapytałam.
- No ale dopiero około 18:00.
- Dobra,to jeszcze zadzwonisz do mnie,ja lecę bo Paweł już zasnął na rękach u Ali.Kocham cię.-pocałowałam go.
- Ja ciebie też.-podeszłam do dziewczyn i wróciłyśmy do hotelu.
Następnego dnia z Michałem spotkałam się po 18:00.Pogadaliśmy on powiedział mi o planach na wakacje,nie powiem spodobał mi się ten pomysł.Teraz myślami byłam na pięknej plaży.........





Wyrobiłam się wcześniej więc wstawiam teraz :)
I mamy kolejny,wprawdzie rozdział o niczym ciekawym.
Pomysł z festynem wzięłam z stąd że sama byłam wczoraj na takim.Kolejny rozdział pojawi się w niedziele ale dopiero o godzinie 22:00,a nawet po bo jadę na wesele do kuzynki.Także widzimy się w niedzielę i pragnę podziękować za wasze komentarze i zachęcam do dalszego komentowania.
Pozdrawiam Aga
 
 


 

czwartek, 19 czerwca 2014

Informacja :)

Rozdział pojawi się o 16:00 ze względu że będę za chwilę jechać do mojej kuzynki która w sobotę bierze ślub i jak na spokojnie dojadę to wstawię rozdział.
Pozdrawiam Aga

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 48:


- Michał chodź ty musisz odpocząć.-powiedziała mama Michała.
- Nie zostanę,ale wy jedzcie.-powiedział.
- Michał twoja mama ma rację jedź ja zostanę i jakby co zadzwonię.-włączyłam się do rozmowy.
- Nie....-przerwałam mu.
- Zrób o dla mnie i pojedź musisz odpocząć,obiecuję zadzwonić jak się obudzi.-uległ i poszedł z rodzicami,ze mną został jeszcze Zbyszek i Julka.
- Gabi dalej tam jest?-zapytała Jula.
- Tak pójdę po nią.-weszłam do sali w której leżał Błażej,był podłączony do wielu kabelków.Gabi była cała zapłakana.- Jak się czujesz?-szepnęłam.
- Dobrze,a my się znamy?-zapytała wycierając łzy.
- Jestem Berenika dziewczyna Michała.
- Gabi.Dlaczego on się nie budzi?-zapytała.
- Obudzi się.
- Dlaczego to ja nie jestem na jego miejscu? A coś czułam że się wydarzy,ale Błażej powiedział że to moje wymysły.-płakała.
- Nie mów tak,powiedz mi jak to było na prawdę.
- Jechaliśmy do Wałcz,kiedy byliśmy na światłach zapaliło się dla nas zielone to ruszyliśmy,nagle z mojej strony zaczęło jechać rozpędzone auto,Błażej nie chciał dopuścić żeby uderzyło moją stronę i jakoś okręcił tak że uderzyło jego.Ten mężczyzna też tu leży miałam taką ochotę iść do niego i zabić rękami.-przytuliłam ją.
- Cii nie płacz.Gabi idź się położyć.Też musisz leżeć.
- Ale mi nic nie jest.-powiedziała.
- Wiem ale musisz.
- Przyjdź po mnie jak się obudzi.-powiedziała i poszła.Usiadłam na krześle obok łóżka i patrzyłam i modliłam się żeby z tego wyszedł.
Około 4 w nocy obudziło mnie lekki ucisk mojej ręki,otworzyłam oczy i zobaczyłam ze Błażej się obudził.Pobiegłam szybko po lekarza,po godzinie w końcu mogłam do niego wejść.
- Ber jak ja cię dawno nie widziałem.-powiedział lekko słaby.
- Błażej nareszcie się obudziłeś.-uśmiechnęłam się.
- Tak dziwnie się spało,gdzie jest Gabi?-zapytał.
- Jest na swojej sali,ale ona też musi odpocząć,zadzwonię do Michała.
- To ich tu nie ma?
- Kazałam iść im do domu odpocząć.Dobrze się czujesz?
- Nawet ale boli mnie głowa.-zaśmiał się.
- Po takim uderzeniu to nie wątpię,ale dobrze że się obudziłeś.Teraz śpij a ja idę dzwonić.-wyszłam.
- I jak się czuję?-zapytała Jula.
- Dobrze,ten facet co spowodował wypadek też tu leży.-powiedziałam.
- Nie mów Michałowi bo zrobi coś głupiego.-powiedział Zibi.
- Wiem dlatego nic mu nie powiem.-odeszłam na bok i zadzwoniłam do Michała.Po 15 minutach był z rodzicami w szpitalu.Sama ze zmęczenia usnęłam oparta o ramię Miśka na korytarzu.
Obudziłam się o 8:00,dalej oparta.
- Chyba mi się przysnęło.-uśmiechnęłam się.
- Troszkę ale miałaś do tego prawo.Dziękuję ci kochanie.-pocałował mnie w skroń.
- Za co?-zapytałam.
- Za to że jesteś.-szepnął.
- Zawszę będę.-później mogliśmy wejść do Błażeja,ale długo nie siedzieliśmy bo z Gabi musieli się nacieszyć sobą.Niestety następnego dnia musiałam wracać do Katowic.
Następne dni mijały mi strasznie szybo,Błażej doszedł do siebie, ja znalazłam pracę,zaczęłam zarabiać może nie były to wielkie pieniądze ale da się wyżyć.Pewnego dnia dostałam bardzo tajemniczy telefon.
- Pani Berenika Kurek?-rozpoznałam głos Michała.
- Oczywiście przy telefonie,z kim mam przyjemność?-odbiłam piłeczkę.
- Z bardzo przystojnym,uroczym i bardzo seksownym Michałem Kubiakiem.
- Tak i bardzo skromnym.-zaśmialiśmy się.- Coś się stało?
- Nie ale chcę żebyś dziś była o 18:00 gotowa,zabieram cię na randkę.
- U randkę mówisz,melduję że będę gotowa.-po rozłączeniu połączenia jak to na pewno każda dziewczyna popędziłam do szafy i wywaliłam z niej wszystkie ciuchy.
- Oczywiście nic nie mam mógł mi wcześniej powiedzieć a nie on powiedział godzinę przed.-mówiłam sama do siebie.Wreszcie znalazłam coś co mnie zadowoliło.


O 18:00 równo zjawił się Michał ubrany był w garnitur.
- Wow skarbie wyglądasz ślicznie.-powiedział całując mnie.
- Ty też seksowny Michale.-zaśmiałam się.
- Gotowa?-zapytał.
- Dokąd mnie zabierasz?
- Niespodzianka,zapraszam panią.-wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do Żor.Michał był strasznie tajemniczy nic nie mogłam z niego wyciągnąć,gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się że podjechaliśmy pod bardzo droga restaurację.On nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.Stolik już na nas czekał,dostaliśmy nasze dania,które były pyszne i wina dla smaku.Po kolacji Michał zabrał mnie do parku.
- Michał powiesz mi w końcu z jakiej okazji dziś poszliśmy na kolację?-zapytałam.
- Zaraz się wszystkiego dowiesz.-złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę fontanny.- Posłuchaj mnie jesteś bardzo ważna w moim życiu i bardzo cię kocham.Chcę budzić się przy tobie i zasypiać.Wiem że jesteś tą jedyną i to z tobą chcę spędzić resztę życia.Bereniko czy zostaniesz moją żoną?-zapytał i uklęknął na kolano wyjmując pierścionek zaręczynowy.
 Stałam jak słup soli,on właśnie poprosił mnie o rękę.Zaczęłam płakać,kiwając głową na zgodę.

- Tak Misiu zostanę twoją żoną.-powiedziałam,on założył mi na palec pierścionek.
Wstał i zaczął okręcać mną do okoła.
- Bardzo cię kocham.-zaczął całować mnie bardzo namiętnie,takim szybkim sposobem znaleźliśmy się u niego w mieszkaniu,gdzie świętowaliśmy w sypialni nasze zaręczyny.Czyli rzec że za niedługo stanę się panią KUBIAK.......







I jest kolejny,zaskoczeni????
Nie mogę doczekać się w piątek meczu,jeszcze dziś wyniki egzaminu gimnazjalnego i troszkę się stresuję.Jak podoba wam się rozdział,znowu przyśpieszam czas wiem ale to wszystko dla tego opowiadania :)
Troszkę krótki,ale nie miałam czas napisać dłuższego,ale kolejny będzie w piątek i będzie dłuższy ale też nie chcę was oszukiwać bo może mi się coś pokrzyżować i tez będzie krótki.Także widzimy się w piątek i serdecznie zachęcam do komentowania,bo dla mnie każdy komentarz to najdroższa rzecz na świecie.
Pozdrawiam Aga




poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 47:


Michał następnego dnia musiał jechać do klubu,a ja znowu sama.Chłopaki też gdzieś pojechali.Po moim porannym prysznicu usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hej.-powiedziała Jula.
- Hej.-powiedziałam.
- Wiesz chciałam wziąć resztę rzeczy.-wpuściłam ja do środka.
- A jak właściwie się czujesz?-zapytałam.
- Wszystko w porządku,a co u ciebie?
- Też dobrze.-nastała taka wkurzająca cisza,Julka poszła po swoje rzeczy a ja usiadłam w salonie.
- Dobra to ja mam wszystko i już pójdę.-powiedziała.
- Jula proszę czekaj.-złapałam ją za rękę.-Posłuchaj nie chcę być z tobą pokłócona,bo jesteś dla mnie ważna.Przegięłam ostatnio,przepraszam.-powiedziałam.
- To ja powinnam cię przeprosić nie powinnam zostawiać cię samą.
- Wybaczysz mi?-zapytałam.
- Jak ty wybaczysz mi.-uśmiechnęła się,przytuliłam ją.- A tak w ogóle to ja nie rzuciłam studii tylko przeniosłam się do Rzeszowa,miałaś rację nie mogę rzucić czegoś na co pracowałam całe życie.
- Jestem z ciebie dumna,Jul zostań dziś u mnie.-uśmiechnęłam się,a ta wyciągnęła telefon i napisała do Zbyszka SMS'a.
- Załatwione,ale musimy iść do sklepu po słodycze.-później udałyśmy się do marketu,resztę czasu spędziliśmy przed telewizorem.
Rano obudziłam się o 10:00,poszłam się ubrać.
 
Julka jeszcze spała więc postanowiłam zrobić bardzo słodkie śniadanie.Kiedy na talerz kładłam ostatniego naleśnika do kuchni weszła Jula.
- Co masz dobrego?-zapytała.
- Coś bardzo słodkiego,twoje kochane naleśniki.Byłaś na wizycie?-zapytałam.
- Tak z ciążą jest wszystko w porządku,Zbyszek bardzo się cieszy,nasi rodzice też.
- Wiesz Michał ostatnio powiedział że moglibyśmy się postarać.-zaczęłam się śmiać.
- No Ber uważaj bo się spełni.
- Nawet tak nie mów,ja nie jestem pewna czy chcę mieć dzieci.-powiedziałam.
- Żartujesz nie chcesz mieć dzieci?-krzyknęła Julka.- Powiesz to Michałowi?
- Znaczy nie to że nie chcę może kiedyś ale na pewno nie teraz,gdzieś dalej.-wytłumaczyłam.
- Przecież nie naciskam,ale nie gwarantuję że Michał nie będzie.-powiedziała.
- Wiem i też nie chcę żeby to zabrzmiało ze nie chcę mieć z nim.
- Spokojnie,a teraz opowiadaj co dalej?
- Co dalej?-zapytałam.
- No przeprowadzasz się do Michała?
- Jak skończę studia to na pewno,ale jak będzie chciał.Jula czy Michał był u was przed wczoraj?
- Tak przyjechał tak około 23:00,powiedział że się pokłóciliście,ale nie powiedział o co.
- Miałam stłuczkę jego samochodem,jakiś chłopak wjechał we mnie,ale on nie zapytał jak się czuję tylko zaczął wrzeszczeć.
- Wiesz nie zrozumiemy nigdy facetów,dobrze że nic ci się nie stało.-przytuliła mnie.Julka pojechała o 14:00 do Rzeszowa.Próbowałam dodzwonić się do Michała,ale nie odbierał.Cholera jest 21:00 już dawno skończył trening powinien odebrać,a wiemy dobrze że Michał bez telefonu nigdzie się nie wybiera.Kolejna noc nie przespana,co się dzieje.
Rano poszłam do łazienki i ubrałam się.
 
Zrobiłam mocny makijaż wyglądałam jak zombie.Głowa bolała mnie niemiłosiernie.Poszłam do kuchni i wzięłam jakieś proszki i zrobiłam sobie mocną kawę.Około 10:00 usłyszałam dzwonek więc poszłam bo myślałam że to Michał.
- Hej Ber.-powiedział Zbyszek i Jula.
- Hej a coś się stało?-zapytałam.Ich miny nie były za ciekawe.
- Ber bo....
- Zbyszek do cholery co się stało?-krzyknęłam.
- Ber bo brat Michała miał wypadek.-powiedziała Jula.
- Błażej?-zapytałam a oni pokiwali głowami.-Ale co z nim?
- Jest w śpiączce,Michał urwał się wczoraj z treningu i od razu tam pojechał.
- Boże to dlatego telefonu nie odbierał,w którym szpitalu jest?-zapytałam ubierając buty.
- W Wałczu,też tam jedziemy.-powiedział Zbyszek.Wzięłam torebkę i ruszyliśmy do Wałcza.Po wieczór wreszcie byliśmy pod szpitalem.Zapytaliśmy się pielęgniarki o salę i pobiegliśmy tam.Kiedy wysiadaliśmy z windy zauważyłam Michała który siedział na krzesełku z głową skierowaną w podłogę.Podeszliśmy do niego.
- Michał.-szepnęłam.On natychmiast zerwał się na równe nogi.
- Co wy tu robicie?-zapytał wycierając łzy.
- A jak myślisz?-zapytał Zbyszek.Przytuliłam go,a on znowu zaczął popłakiwać.
- Wszystko będzie dobrze.-szeptałam.- Gdzie twoi rodzice?
- Poszli rozmawiać z lekarzem.-powiedział.
- Dobra my pójdziemy po jakąś kawę.-powiedział Zbyszek i razem z Julką poszli.Michał usiadł na krześle i pociągnął mnie na swoje kolana później wtulając swoja głowę w moje ramie.
- Dziękuję że przyjechałaś.-wyszeptał.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?-zapytałam.
- Nie myślałem.
- Kochanie co się właściwie stało?
- Jakiś idiota jechał pijany i stracił panowanie nad kierownicą.
- Błażej jechał sam?-zapytałam.
- Nie ze swoją dziewczyną Gabi.-powiedział.
- A co z nią?
- Nic poważnego bo wjechał w stronę kierowcy,ale siedzi cały czas przy Błażeju.- w tym momencie podeszli do nas rodzice Michała.
- Dzień dobry.-powiedziałam i przytuliłam ich.
- Są wyniki co lekarz powiedział?-zapytał Michał.
- Spokojnie wszystko się udało musimy teraz czekać aż się obudzi.-odepchnęłam z ulgą z resztą jak Michał.Teraz tylko czekać aż się obudzi..........
 
 
 
 
 
 
I jest kolejny :) Taki troszkę pisany na szybko,ale myślę że przypadnie wam do gustu.Po pierwsze chłopaki pokazali taką klasę w meczach z Włochami.Świetnie kontrowali,przyjmowali.Nic tylko cieszyć się że pokonaliśmy tak silną drużynę w naszej grupie co dotąd nikomu się nie udało.Kolejny rozdział pojawi się w środę.To zaczynają się za chwilkę wakacje kochane jakieś plany? 
Zachęcam do komentowania :)
Pozdrawiam Aga
 


 

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 46:


Siedzę sama w czterech ścianach,nie mam do kogo otworzyć ust.Michał ma teraz trening,Julka się nie odzywa.Nie wiem jak poszła rozmowa z jej rodzicami,a przecież nie będę dzwonić do mamy żeby się dowiedziała.Bartek z Alicją i małym pojechali nad morze,rodzice też mają się gdzieś wybrać za kilka dni,a ja będę siedzieć bo Michał nie dostał wolnego.Znowu nie widujemy się za często.Całe dnie praktycznie spędzam z chłopakami.
- Rafał ty idioto.-krzyknęłam.
- No co przecież ja nic nie zrobiłem.-powiedział,a Karol się śmiał.
- Karol to ty.-wskazałam teraz na drugiego.
- Przecież nie jestem taki głupi żeby wyrzucać balony z okna na przechodni.-uśmiechnął się.Po chwili przekonywania mnie sama zaczęłam zrzucać,świetna zabawa ale tylko dla nas.Wieczorem po kolacji chłopaki się zwinęli a ja usiadłam na kanapie i znów wgapiałam się w głupi napis na telefonie ZADZWOŃ.Tęsknię za Julką nie wiem co u niej,jak się czuję.Po prostu kontakt się urwał.
- Czemu nie zadzwonisz?-usłyszałam za sobą,przestraszona szybko się odwróciłam i za sobą zobaczyłam Michała.
- Boże jak mnie przestraszyłeś.-powiedziałam.
- Przepraszam skarbie.-podszedł do mnie i mocno przytulił.- To czemu nie dzwonisz?
- Nie potrafię,ale sama namawiałam żeby z nim pogadała,ale nie sądziłam że się wyprowadzi.-powiedziałam.
- Skarbie ale tak im będzie lepiej,będą mieli siebie obok.
- Ale ja nawet nie wiem co u niej?-zaczęłam płakać.
- Nie płacz zapewniam że wszystko w porządku,właśnie u nich byłem.-spojrzałam na niego.- Zbyszek miał dla mnie jakieś papiery na reprezentację więc musiałem do niego pojechać,ale z Julką też nie dobrze,chodzi smutna.
- Przez rodziców?-zapytałam.
- Nie jej rodzice się ucieszyli tylko dlatego że jest zła na to że cię zostawiła.-powiedział.
- To moja wina nie powinnam na nią krzyczeć,zostaniesz dziś u mnie?-zapytałam.
- Z tobą zawsze.-no tak oczywiście wspólna kąpiel przerodziła się w zabawę w sypialni ale mi to wcale nie przeszkadzało.
Rano obudziłam się na torsie Michała,spojrzałam na zegarek o świetnie 10:00,wstałam delikatnie z łóżka i poszłam się ubrać.
 
Zrobiłam pyszne naleśniki i obudziłam Miśka.
- Misiu wstawaj na śniadanie.-pogłaskałam go po głowie.
- A co jest,bo nie wiem czy warto wstawać.-zaśmiał się.
- Zrobiłam naleśniki.-powiedziałam.Wstał bardzo szybko później poszliśmy na spacer.Około 16:00 postanowiłam pojechać na zakupy bo w lodówce słabo.
- Michał chodź pojedziemy na zakupy.-powiedziałam.
- Nie mam siły.
- No ale ja mam auto w naprawie.
- No to weź moje,ale uważaj,a ja idę się położyć.-powiedział,poszłam po dokumenty i pojechałam.Kiedy już wyjeżdżałam spod sklepu ktoś uderzył w mój bok.Spanikowana zatrzymałam samochód i wyszłam z niego.
- No co pan zrobił?-krzyknęłam.
- Przepraszam zagapiłem się,nic się nie stało?
- Michał mnie zabije.-powiedziałam.
- Spokojnie zapłacę za wszystkie szkody,nic się pani nie stało?-zapytał znów.
- Nie,ale stanie się.-no ja już wiem co będę miała,dziś spokojnie spać nie pójdziemy.
- Niech się pani nie denerwuje,mogę poprosić o telefon do pani męża.-powiedział.
- Męża?-krzyknęłam.
- No a brata,narzeczonego,szwagra?
- A mojego chłopaka,ale po co panu jego numer?
- Zadzwonię i wytłumaczę że to moja wina.-zaśmiał się,a mi wcale nie było do śmiechu.
- Z czego się śmiejesz debilu?-krzyknęłam wkurzona.
- O takie ostre lubię.-szepnął ale ja to usłyszałam.
- Odwal się poradzę sobie sama.-wsiadłam do samochodu i odjechałam pod blokiem zrobiło mi się słabo.Niepewnie weszłam do mieszkania.
- O już jesteś a myślałem że.....
- Nic się nie stało.-powiedziałam zakłopotana.
- Jesteś jakaś zdenerwowana,co jest?-przejrzał mnie.
- Ale obiecaj że nie będziesz na mnie krzyczał.
- Obiecuję.-powiedział.
- Miałam małą stłuczkę.-powiedziałam,twarz Michała z sekundy na sekundę zmieniała wyraz.
- Co miałaś?-zapytał na granicy wybuchnięcia.
- Stłuczkę.-szepnęłam.
- Jak stłuczkę,to jak ty jeździsz?-krzyknął.
- To nie moja wina jakiś chłopak we mnie wjechał.-wytłumaczyłam.
- Jakie są szkody?-zapytał.
- No cały bok od pasażera.-no i zaczęła się kłótnia,takie słowa jak się sypały to wolę nie mówić.To była ciężka noc Michał po jednym moim za długim zdaniu wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.Nie wiedziałam gdzie pojechał,nie spałam całą noc.Dzwoniłam już 68 raz do niego nic a nic.Postanowiłam zadzwonić do Zbyszka.
- Halo?-zapytał zaspanym głosem,a no tak jest 4:00.
- Przepraszam ze cię budzę ale nie wiesz gdzie jest Michał?-zapytałam.
- Coś się stało prawda?-zapytał.Wytłumaczyłam mu wszytko po kolei.
- I nie wiem gdzie jest.-powiedziałam.
- Nic się nie martw,zadzwonię do niego i później do ciebie.-najgorsza jest w tym momencie ta pieprzona bezsilność.
Około 9:00 usłyszałam swój telefon zobaczyłam na wyświetlacz ZIBI odebrałam natychmiast.
- Halo?-zapytałam.
- No Michał jest no ten.-kręcił.
- Gdzie?-krzyknęłam.
- No tego pojechał do no ten.
- Możesz mnie nie denerwować.
- No do rodziców pojechał.-czułam że kłamie,ale wolałam nie wnikać bardziej i tak wiem że przyjaciele by nie wydał.
- Aha dobra to ja się już nie martwię.-powiedziałam,ale gówno prawda jeszcze bardziej się zaczęłam martwić.Wreszcie o 15:00 do mieszkania wszedł Michał.
- Przepraszam cię za wczoraj.-powiedział i podał mi wielki bukiet róż,a ja ze zdenerwowania zaczęłam go bić tymi różami.
- Gdzie ty byłeś,wiesz jak się o ciebie martwiłam.
- Kochanie spokojnie wytłumaczę ci gdzie byłem ale zostaw te kwiatki w spokoju.-powiedział.Poszłam troszkę zmarnowane dać je do wody a później udałam się do salonu i czekałam kiedy mi coś powie.
- Wczoraj wyszedłem i pojechałem do Zbyszka,kiedy zadzwoniłaś do niego nie pozwoliłem mu mówić że jestem u niego.-powiedział.
- Jesteś głupi wiesz o tym zrobiłeś mi zadymę za jakieś auto,a nawet nie spytałeś się czy wszystko w porządku ze mną,i w tym momencie mogę stwierdzić że gdyby było do wyboru ratować mnie albo samochód to ty wybrałbyś ten kawał metalu.-powiedziałam.
- Nie o to chodzi ale....-przerwałam mu.
- Sorry jestem dziewczyną i nie zrozumiem dlaczego wam tak zależy na aucie i nie krzycz więcej na mnie,bo to nie była moja wina.
- Nie krzyknę na ciebie.-podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach i mocno się przytuliłam.
- Kocham cię.-szepnęłam mu do ucha.
- Ja ciebie też.......








I jest kolejny :)
Mam nadzieję że się spodobał.Jeszcze raz wam dziękuję że czekaliście tyle na mnie.Następny pojawi się w poniedziałek i będzie dłuższy.Więc czy dziewczyny na pewno się pogodzą i czy Michał był serio u Zbyszka o tym w następnym rozdziale.Dziękuję za komentarze i zapraszam do dalszego komentowania.Za niedługo mecz orzełków stawiam na 3:0 dla nas.Nie wiem czy to prawda ale słyszałam że Grześkowi Boćkowi urodziła się córeczka więc i tak składam dużo szczęścia.
Pozdrawiam Aga


 

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 45:

- O boże.-szepnęłam.Usiadłam na podłodze obok niej i ją przytuliłam.
- Ja nie mogę być w ciąży,nie skończyłam studiów.-płakała.
- Nie płacz skarbie proszę.Zbyszek ci przecież pomoże nie zostawi cię.
- Ostatnio często się kłóciliśmy i mamy ciche dni,ale one trwają już tydzień.-powiedziała.
- Posłuchaj przecież dziecko nie przekreśla twoich planów.-powiedziałam.
- Ber przecież rodzice mnie zabiją,boże ojciec nie będzie chciał mnie znać.-łkała.
- Nie mów tak nie będą na ciebie źli,zrozumieją.-tłumaczyłam jej.
- Ja nie jestem gotowa na dziecko,jestem za młoda.-mówiła.
- Chyba nie chcesz jej usunąć?-zapytałam.
- Nie mam wyjścia.-od razu wstałam.
- Ono nie jest niczemu winne,nie możesz jego tak skrzywdzić,musimy iść do ginekologa bo może to fałszywy alarm,jak się okaże że to prawda musisz powiedzieć Zbyszkowi,a nawet teraz powinnaś zadzwonić.-powiedziałam podając jej telefon.
- Nie ty zadzwoń ja nie dam rady.-oddała mi go.
- Skarbie zadzwoń będę cały czas koło ciebie.-wykręciła numer i złapała mnie za rękę.
Oczami Julki:
Jeden sygnał,drugi,trzeci.
- Halo?-zapytał,a mnie serce podeszło do gardła.
- Zbyszek.-znów zaczęłam płakać.
- Boże coś się stało?Kotek?-zapytał.
- Przyjedziesz do mnie,proszę cię.-płakałam.
- Dobrze,wieczorem będę,ale proszę nie płacz.-rozłączyłam się.
- I co ?-zapytała Ber.
- Powiedział że przyjedzie,ale Ber jak ja mu to powiem?-zapytałam.
- Normalnie,przecież chyba wie jak się robi dzieci?-zaśmiałam się.-Dobra ja idę się pakować.-powiedziała.
- Ale gdzie ty jedziesz?-zapytałam.
Oczami Bereniki:
- Ale gdzie ty jedziesz?-zapytała Jula.
- No przecież muszę was samych zostawić,musicie na spokojnie pogadać,a ja zrobię niespodziankę Michałowi.-powiedziałam.
- Ale uważaj żebyś ty nie wpadła.-powiedziała.
- Jesteś głupia.
- Dam ci znać co wyszło u lekarza.-powiedziała.
- Dobra,a teraz ja jadę.-wzięłam swoją torbę i wyszłam z mieszkania.Zapomniałam się pochwalić że ostatnio odebrałam swoje prawo jazdy,nie ma to jak zdać za pierwszym razem,ale to dzięki Miśkowi bo uczył mnie jeździć.Po 2 godzinach jestem w Żorach,zobaczyłam że jest jego samochód na parkingu więc wzięłam swoje rzeczy i poszłam pod znane mi drzwi.Zadzwoniłam i czekałam kiedy ten leń się zbierze.Wreszcie mi otworzył i miał na prawdę świetną minę.
- Cześć skarbie.-powiedziałam.
- Co ty tu robisz?-zapytał.
- Przyjechała,ale mogę sobie iść.-odwróciłam się i po chwili poczułam jak odwraca mnie i przyciska do ściany.
- Nigdzie cię nie puszczę.-powiedział i mnie pocałował bardzo namiętnie.Oczywiście standard że wylądowaliśmy w sypialni.Gdy leżeliśmy tak że ja raczej leżałam na jego torsie a on mnie obejmował.
- A tak na serio czemu przyjechałaś?-zapytał.
- Julka musiała pogadać ze Zbyszkiem i nie chciałam im przeszkadzać.-wytłumaczyłam.
- O czym chciała pogadać?
- Boże ale jesteś ciekawski,na pewno Zibi do ciebie zadzwoni,spokojnie opanuj ten testosteron.-powiedziałam i wstałam ubierając na siebie koszulkę Michała.
- Ej gdzie ty lecisz?-zapytał także wstając.
- Idę zrobić coś do jedzenia a ty ubierz coś na siebie.-powiedziałam.
- A co nie lubisz jak jestem nago.-podszedł do mnie.
- Lubię a nawet uwielbiam ale teraz jestem głodna.-zaśmiałam się.
- A ja ciebie lubię nago.-powiedział i popchnął mnie na łóżko.Zaczął podwijać koszulkę do góry,pieścił każdy skrawek mojego ciała,zaczęłam pojękiwać,ale niestety przerwał nam dzwonek do drzwi.
- No nie teraz.-szepnął.
- Idź otwórz,a ja zrobię obiad.-popchnęłam go.Poszłam do kuchni i po chwili usłyszałam jak do mieszkania wchodzi większa część chłopaków.Zaczęłam panikować w końcu ma na sobie tylko koszulkę Michała.Nagle do kuchni weszła połowa Jastrzębskiego Węgla.
- Cześć Ber,Michał nie mówił że przyjeżdżasz.-uśmiechnął się Łasko.
- Cześć wiecie co idźcie do salonu, ja pójdę.....
- Pewnie się ubrać.-zaśmiał się Wojtaszek.
- Damian strasznie sobie grabisz.-powiedziałam i popędziłam do sypialni się ubrać.
Resztę dnia spędziliśmy na gadaniu w salonie.

Oczami Julki:
O 18:00 przyjechał Zbyszek,nie powiem bardzo się stresowałam.Usiedliśmy w salonie i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Czemu płakałaś przez telefon?-odezwał się w końcu.
- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.-wydukałam.
- Najlepiej w prost.-zaśmiał się.
- Zbyszek ale to może zmienić całe nasze życie i na pewno zmieni.Boże nie potrafię.-powiedziałam.
- Ej mów bo mnie teraz trochę straszysz.
- Zbyszek ja jestem w ciąży.-wyszeptałam.
- To nie możliwe,ale jak?-zapytał.
- To nie wiesz jak się dzieci robi?-krzyknęłam.
- No wiem,ale o boże.-podszedł do okna.
- Jeżeli wiesz że nie damy rady mogę je usunąć.
- Co?-krzyknął.-Chcesz usunąć ciążę tak,czyli mam rozumieć że nie wyobrażasz sobie mnie jako ojca.
- Nie mów po prostu myślałam że....
- To przestań myśleć bo ci nie wychodzi,nie usuniesz żadnej ciąży nie pozwolę na to.-podszedł do mnie.
- A co teraz będzie?
- Wyprowadź się do mnie,zostaw studia.-objął mnie.
- Ale mam zostawić Ber samą?-zapytałam.
- Chcę was mieć blisko siebie,proszę jedź ze mną do Rzeszowa.-zgodziłam się,w końcu ma rację musimy być blisko siebie.
Oczami Bereniki:
- Jak to wyprowadzasz się?-zapytałam.
- No normalnie.
- Julka ale ja nie utrzymam sama takiego wielkiego mieszkania,wiesz dobrze o tym.
- O boże Ber to wyprowadź się do Michała.-powiedziała pakując walizki.
- Wiesz nie zrobię tego,bo nie chcę się wpychać,a poza tym mam studia.A dlaczego ty je rzucasz?
- A dlaczego ty masz do mnie pretensje,to jest moje życie nie twoje mam dość czegoś takiego.
- A myślisz dlaczego tak robię,jestem w ciąży,nie mogę się denerwować a studia to sam stres.Nie zmienię decyzji.-powiedziała.
- Myślałam ze chcesz coś osiągnąć,a rodzicom powiedziałaś?-zapytałam wkurzona.
- Jadę do nich jutro,i wiesz mam w dupie ich zdanie.Cześć.-wzięła walizkę i wyszła z domu trzaskając drzwiami.Niestety znowu zostałam sama......






I JESTEM OBECNA :)
Przepraszam że tak długo czekałyście,sama na maxa jestem wkurzona że tyle to trwało.Teraz oddaję wam króciutki rozdział ale jutro około 19:00 pojawi się kolejny,obiecuję.Więc jak się podoba?????
A ja spadam nadrabiać zaległości na waszych blogach.
Pozdrawiam Aga




wtorek, 10 czerwca 2014

Problem techniczny

Mamy mały problem ponieważ dostałam informacje że naprawiają u mnie w bloku internet i nie jestem pewna kiedy będzie. Narazie nie dodam rozdziału ale będę się starać komentować z telefonu jakby mi się nie udało ma pewno nadrobiey.
Pozdrawiam Aga :(

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 44:


- Michał mówimy wszystkim o nas czy potrzymamy ich jeszcze?-zapytałam.
- Potrzymajmy ich.-objął mnie wokół pasa.
- A w ogóle skąd miałeś klucze?-zapytałam przymrużając oczy.
- No wiesz zabrałem Julce z torebki.-popatrzył w podłogę.
- Ty idioto ona pewnie denerwuję się że klucze zgubiła.-uderzyłam go w ramie.
- Spokojnie.-uśmiechnął się.
- Dobra miło było ale ja lecę na uczelnię.-pocałowałam go i ubrałam buty.
- Nie idź zostań ze mną.-zrobił oczy jak kot ze Shreka.
- Niestety muszę,nie mogę na początku olewać wykładów.-pożegnałam się i wyszłam z domu,przed uczelnią spotkałam Julkę????
- Co ty tu robisz?-zapytałam przytulając ją.
- Przyjechałam,ale mam złą wiadomość zgubiłam klucze.-powiedziała smutna.
- Ale przecież nic się nie stało,spokojnie może gdzieś ci w torebce wpadły w skrytkę.-uśmiechnęłam się.
- W ogóle jak tam,nikt nie wie gdzie poszedł Michał po tym jak wyszłaś.-powiedziała.
- Nie wiem,chodź bo zaczynają się zajęcia.-pociągnęłam ją za rękę.Zajęcia były strasznie nudne,ale ja cały czas pisałam SMS'Y z Michałem.Z uczelni wyszłyśmy o 16:00,zmęczone i strasznie głodne udałyśmy się do mieszkania.Kiedy weszłyśmy do środka zobaczyłam Michała i Zbyszka jak coś gotują w kuchni.Julce otworzyła się szczęka,myślała że pewnie wybuchnę dlaczego Michał jest u nas ale nie teraz.Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego bardzo namiętnie całując.
- Stop co tu się dzieje?-zapytała Julka.
- No z Michałem sobie wszystko wyjaśniliśmy.
- Kochanie cieszmy się że się pogodzili,a teraz do stołu.-powiedział Zbyszek.Jak zjedliśmy ja z Julką poszłyśmy do mojego pokoju i robiłyśmy wszystkie zadania,których było chyba z dwie wielkie sterty.Uporałyśmy się z tym do 23:00,później szybki prysznic i poszłam po Michała który usnął na kanapie.
- Misiu chodź spać.-z trudem wstał i musiałam go kierować bo nawet oczu nie otworzył.Wtuliłam się w niego i sama zasnęłam.
Rano budziki obudził mnie o 7:00,o zgrozo nie mogłam otworzyć oczu byłam tak zmęczona.Wreszcie po którejś próbie wstałam się ubrać.
Weszłam do kuchni gdzie siedziała Jula z głową na stole.
- Co ci ?-zapytałam.
- Nie wyspałam się przez te głupie zadania.
- Czyli wiesz możemy powiedzieć ze prawdziwe życie studenta się zaczyna.Dobra zbierajmy się.-zjadłyśmy szybko po jednej kanapce i wyszłyśmy na uczelnię,ale wcześniej zostawiając chłopakom kartkę,co maja zrobić.No co trochę ich wykorzystamy.Pierwsze zajęcia okazały się katorgą.Szybki test z tych zadań wczorajszych,co kompletnie nikt nie potrafił zrobić,bo byliśmy nie wyspani.
- Ale proszę państwa to nie jest szkoła podstawowa,to są studia jak nie potrafią sobie państwo poradzić co przykro mi bardzo.-powiedziała jedna na tej uczelni wredna wykładowczyni.Nikt na studiach tutaj jej nie lubi,potrafi usadzić wszystkich z jej zajęć.Kolejne zajęcia były raczej takie luźne,ale w domu znów byłyśmy o 16:00.
- Jaki ten babsztyl jest wredny.-powiedziałam wchodząc do mieszkania.
- Na pewno nie będę miała choćby jednego zadania dobrze,a jak się okazało poprawki są u niej jeszcze gorsze.-powiedziała Jula.Weszłyśmy do salonu a tam chłopaki sobie mecz oglądali.
- Hej jak na zajęciach?-zapytał Zbyszek.
- Okropnie,już naprawdę nie masz o co pytać?-krzyknęła Julka i poszła do siebie.
- Coś nie tak powiedziałem?-zapytał przestraszony.
- Po pierwsze Julka ma te dni,po drugie wkurzyła nas baba na uczelni.-powiedziałam siadając obok Michała.
- A to ja ją idę przeprosić.-powiedział i poszedł.
- Nawet nie wiesz jak bardzo i znów tyle ta baba dała zadań że się chyba nie wyrobię.-powiedziałam smutna.
- Choć pomogę ci je zrobić..-podał mi rękę i poszliśmy do pokoju.Nawet nie wiedziałam że Michał tak obczajony w świecie muzyki.Szybko mi pomógł i już o 20:00 byłam wolna,Julka też tak się wyrobiła bo Zbyszek też jej pomógł więc w spokoju oglądaliśmy sobie film,jednak co chwila chłopaki komentowali.O 22:00 poszliśmy wszyscy spać,niestety Michał ze Zbyszkiem musieli wracać do klubów więc z samego rana my na uczelnię a oni w drogę powrotną i tak wyglądało codziennie,studia,dom,telefon do Michała i tak na okrągło.
Wreszcie zrobił się czerwiec,co oznacza dla nas już wolne bo wczoraj byłyśmy ostatni raz.
- Nie to nie możliwe.-powiedziała Julka,a raczej krzyknęła.Poleciałam do łazienki a ona siedziała zapłakana.
- Co się stało?-zapytałam.
- Jestem w ciąży.........




I jak się podoba??
Takie nie miłe zakończenie,sorki że dopiero teraz dodany i że taki krótki ale tak mi wyszło.Dodam kilka słów o meczu,ale na początku fajnie że w studio był Michał,i że uśmiechnięty :) Więc dla mnie świetnie chłopaki zagrali.Nie można im nic zarzucić mieliśmy fantastyczne przyjęcie.
Zagrać na takim poziomie z Włochami to jest sukces i jeszcze wygrać seta z taką przewagą,co przez kolejne sety nie odpuszczaliśmy ich choćby na moment.Jutro kolejne spotkanie ale pod gołym niebem,ciekawe jak to wypali????
Kolejny rozdział w poniedziałek i serdecznie zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam Aga

 


 

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 43:

Rano wstałam o 10:00 poszłam do łazienki i przeraziłam się swoim odbiciem,podkrążone i podpuchnięte oczy,jednym słowem super.Powinnam się cieszyć razem z moją rodziną,w końcu mój brat wziął ślub z dziewczyną która kocha,którą ja uwielbiam a tak to wypłakuję oczy za chłopakiem dla którego już nic nie znaczę.Dalej jego słowa siedzą w mojej głowie,gdy tylko pomyślę o tym to moje oczy same kierują łzy.Usłyszałam pukanie do drzwi,poszłam więc je otworzyć.Za nimi ujrzałam Alicję.
- Hej jak się czujesz?-zapytała.Zaprosiłam ją do środka i usiadłam na łóżku.
- A jak wyglądam?-zapytam.
- Szerze?-kiwnęłam głową.
- Wyglądasz jak siedem nieszczęść.-szepnęła.
- I tak się czuję.Nie wiem czemu ja musiałam być tak głupia i uwierzyć tej dziewczynie a nie własnemu chłopakowi,przecież to tylko idiotka tak mogła zrobić.-powiedziałam.
- Przestań też jak bym tak usłyszała i dostała takiego Sms'a zrobiła to samo.Wiesz czasami tak jest.Ale miałaś do tego prawo już raz cię facet zdradził i...-przerwałam jej.
- Nie mogę się tym tłumaczyć obiecał mi to i ja w niego nie uwierzyłam.Wiesz jak ja go kocham?-zapytałam i znów zaczęłam płakać.-A najgorsze jest to że powiedział wczoraj że dla niego już nic nie znaczę.
- Nie płac proszę,znaczysz ale on tak powiedział tylko jej.
- Ale on nawet nie zawalczył,jak powiedziałam żeby zostać przyjaciółmi to on ok i wyszedł,a teraz jest z Kaśką,to jest chore,a ta małpa wykorzystała sytuacje.Jeszcze wczoraj poinformowała mnie żebym czasami sobie nie wymyśliła powrotu do Michała.-powiedziałam.
- Nie mów tak,o już jest 11:00,idę się ubrać i o 12:00 do kościoła w końcu muszę ochrzcić syna.-uśmiechnęła się.
- Dobrze też się ubieram.-powiedziałam i weszłam do łazienki,i postanowiłam ubrać się najlepiej jak mogłam.
 
O 11:45 poszłam na pieszo do kościoła,Julka kazała mi jechać z nią,ale ja musiałam się przejść.
- No jesteś myślałam że się rozmyślisz.-zaśmiał się Bartek.
- No co ty.-powiedziałam i podszedł do nas Michał.
- Cześć.-powiedział,a ja się odwróciłam i podeszłam do Oli i Piotrka Nowakowskiego.Msza zaczęła się o 12:00.Paweł był bardzo grzeczny,spokojne dziecko,ale to odziedziczył raczej od rodziny Alicji.Po mszy dowiedziałam się że pojutrze mam przyjechać na sesję zdjęciową jako świadkowie pary młodej.Czyli znowu kolejne spotkanie z Michałem.Następnie udaliśmy się do domu państwa Kowalczyk to znaczy do rodziców Ali.W ogródku miał odbyć się grill z okazji poprawin i chrzcin.Trzymałam się najdalej od Michała i Kaśki bo jeszcze jej coś zrobię.Poszłam w pewnym momencie do kuchni by przynieść sałatkę bo poprosiła mnie mama.
- Ber możemy pogadać.-przyszedł za mną Michał.
- O czym bo chyba nie mamy wspólnych tematów.
- Ber proszę.-podszedł do mnie i spojrzał w oczy,niestety uległam.
- Masz 5 minut.powiedziałam.
- Posłuchaj jesteś dla mnie dalej ważna,jeżeli powiesz że mnie kochasz to ja rzucę wszystko i będę twój a tak na prawdę dalej jestem twój.Kochasz mnie?-zapytał.
- Myślisz że jak powiesz miłe słowa to rzucę ci się na szyję?-zapytałam.
- Nie ale....-przerwałam mu.
- Tak kocham bo nie da się tak łatwo zapomnieć o kimś kto znaczył dla ciebie wszystko.Może popełniłam błąd wierząc w tą sytuację,ale miałam do tego prawo bo już raz facet tak mnie zranił.-powiedziałam.
- Przepraszam za ta sytuację z fanką.-objął mnie wokół pasa.
- Wiesz życzę szczęścia z Kaśką.-powiedziałam i wyrwałam się mu z objęć,ale on sprytnie mnie złapał i przycisnął do ściany.
- Też cie kocham.-a ja zaczęłam się śmiać.
- Kochasz mnie,a wczoraj mówiłeś ze nic dla ciebie nie znaczę.-powiedział.
- Co?-zapytał.
- Nie rób ze mnie idiotki,myślisz że przyjdziesz i co,lecisz na dwa fronty?-krzyknęłam i uciekłam do ogrodu.Podeszłam do Julki.
- Jula możemy wracać do Katowic?-zapytałam.
- Ale Ber jak przecież piłam,a tak praktycznie wszyscy pili.-powiedziała,no świetnie zapomniałam o tym.
- Dobra pojadę autobusem.-powiedziałam i poszłam do domu po swoje rzeczy.
- Córeczko a gdzie ty idziesz?-zapytała mama,która przyszła z Bartkiem i Alicją.
- Wiecie zapomniałam że jutro zaliczenia,to znaczy egzamin i muszę wrócić do Katowic na prawdę przepraszam.-powiedziałam.
- Oj masz straszną sklerozę córuś.-nagle do przedpokoju wszedł Michał,Zbyszek i Jula.
- Gdzie ty idziesz?-zapytała Jula,no to pięknie wkopała mnie.
- To Jula ty nie jedziesz na egzamin?-zapytał Bartek.
- Jaki egzamin?-zapytała.
- O boże dajcie mi święty spokój.-powiedziałam i poszłam do hotelu.Weszłam do pokoju i po 10 minutach usłyszałam pukanie poszłam otworzyć a tam stał Michał.
- Co ty tu robisz?-zapytałam.
- Kocham cię.-powiedział.
- A ja już ci coś powiedziałam....-przerwał mi pocałunkiem.Zaczęłam oddawać pocałunek,bardzo mi go brakowało,wciągnęłam go do środka i zamknęłam drzwi.Zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania,dalej pamiętam tylko porozrzucane ciuchy i wielką falę rozkoszy.
Obudziłam się o 6:00 leżałam na torsie Michała,uśmiechnęłam się,ale to było bardzo nie porządne z mojej strony.On nie zakończył związku z Kaśką a ja trafiłam z nim do łóżka.Ubrałam się.
 
Spakowałam swoją torbę i wybiegłam z pokoju żeby tylko nie obudzić Michała.Żałuję że uciekłam ale nie mogłam postąpi inaczej.Zdążyłam na autobus do Katowic.
W Katowicach byłam o 7:20.Poleciałam do domu i postanowiłam pójść na uczelnię.
- No kogo ja widzę miało cię nie być dziś.-powiedział Rafał.
- Przespałam się z Michałem.-powiedziałam.
- No to chyba wielki powrót.-uśmiechnął się.
- Uciekłam nie mogłam tam zostać,on nie zakończył związku z Kaśką,boże wiesz jak się czuję.
- Przestań,nic nie zrobiłaś jak to zrobił to znaczy że cię kocha.Powinnaś teraz do niego zadzwonić.-powiedział.
- Nie to był błąd,dobra idę na zajęcia.-poszłam do sali.Na uczelni siedziałam do 16:00,gdy weszłam do domu przeżyłam szok.W salonie siedział Michał.
- Co ty ty tu robisz?-krzyknęłam.
- A co ty rano zrobiłaś?-zapytał.
- Nie odpowiada się na pytanie,pytaniem.-powiedziałam.
- Ber do cholery kocham cię,rozumiesz wieczorem jak wyszłaś z domu Ali to powiedziałem Kaśce że kocham ciebie i z nią zerwałem.Miałem powiedzieć ci to dziś rano,ale ciebie nie było.-powiedział.Stałam i patrzyłam na niego,on podszedł do mnie i mnie przytulił.-Wierzysz mi?-zapytał.
- Michał przepraszam cię,na prawdę nie chciałam rano żeby tak to wyszło,ale ja nic nie wiedziałam.-powiedziałam przez łzy,a on zaczął się śmiać.
- Wierzysz mi?-znów zapytał.
- Wierzę.-szepnęłam i złączyliśmy się w czułym pocałunku,gdzie później wylądowaliśmy w sypialni ale musieliśmy nadrobić stracony czas.
Rano obudził mnie miły dotyk na moim policzku.Otworzyłam oczy i zobaczyłam twarz Michała,od razu się uśmiechnęłam.
- Cześć kotku.-powiedział i mnie pocałował.
- Hej.-szepnęłam.
- Wstawaj zrobiłem śniadanie.-powiedział i poszedł do kuchni,narzuciłam na siebie jego koszulkę i także się tam udałam.Podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Co się stało?-zapytał.
- Tęskniłam za tobą.
- Nawet nie wiesz jak ja za tobą.-powiedział.
- Michał zacznijmy od początku,zbudujmy od nowa wszystko,dobra?-zapytałam.
- Tak,to może zaczynimy od początku ale bez śniadania.-chciał podnieść mi koszulkę do góry ale mu nie pozwoliłam.
- Jak sobie dobrze przypominam zaczęła z tobą sypiać po dwóch tygodniach związku więc sorry kotku ale musisz sobie poczekać.-zaśmiałam się widząc jego minę.
- Ale zawsze można przyśpieszyć czas.-uśmiechnął się łobuzersko.Zaczęłam uciekać ale spryciarz złapał mnie akurat koło drzwi sypialni.Wziął mnie na ręce.
- Michał puść mnie.-krzyknęłam.
- O kochanie wypróbujemy łóżko czy jest dobre.
- Czy jest dobre?-zapytałam.-Mi się śpi bardzo dobrze.
- Wiesz ale musimy zobaczyć czy wszystkie śruby są poprzykręcane.-to co tam się działo wolę wam nie mówić bo to tajemnica.Wreszcie jestem szczęśliwa,mam u boku mężczyznę swojego życia........







I mamy kolejny w którym nastąpiło wielkie pogodzenie Ber i Michała.
Ale muszę was przygotować na to że jeszcze w ich życiu troszkę namieszam,o chyba byłabym chora gdybym czegoś nie zrobiła :)
Dziś meczyk : KTO WYGRA MECZ-POLSKA :)
Mam nadzieję że wam się spodobał rozdział i skomentujecie tak jak najlepiej potraficie,a lubię wasze komentarze.Czasami się boję o własne życie kiedy piszecie że mnie to tylko udusić,ale tak już mam.Dziękuję wam za wszystko :)
Następny jutro,zapraszam serdecznie i do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga
 


 

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 42:



Dziś wielki dzień dla Bartka i Ali już o 10:00 byłam w domu Alicji.
- Boję się że się wywalę.-powiedziała z uśmiechem Alicja.
- Spokojnie Bartek ci na to nie pozwoli.-uśmiechnęła się Jula.
- Ej Ber co siedzisz tak cicho?-zapytała Ala.
- Co mówiłaś coś do mnie?-zapytałam.
- Nie nic takiego to co wbijamy się w suknię.-pomogłyśmy jej ja założyć,włosy też miała pięknie zrobione i przyszedł czas żebym ja też się jakoś ubrała.
 
W łazience zrobiłam piękny makijaż i ułożyłam moje krótkie włosy.
- Boże Ber jak ty ślicznie wyglądasz.-przytuliła mnie Jula.
- Dzięki,w końcu muszę jakoś wyglądać to ślub mojego brata.-zeszliśmy na dół gdzie był już Bartek z rodzicami i Michał ze Zbyszkiem.Szybkie błogosławieństwo i jechaliśmy do kościoła.Musiałam siedzieć z przodu zaraz koło Michała który prowadził.Nie odezwałam się do niego ani słowem tylko gadał z Bartkiem i Alą.W kościele cały czas zerkałam na Kaśkę i zastanawiałam się co ona ma a czego ja nie mam.Nadeszła piękna chwila przysięgi.
- Ja Bartosz biorę ciebie Alicjo za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.-pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Ja Alicja biorę ciebie Bartoszu za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.-biło od nich takie szczęście że powinno każdego zarazić ale mnie by nie złapało.Później młodzi założyli sobie obrączki i po podpisaniu papierów wyszliśmy z kościoła,gdzie oczywiście wiele wiele życzeń,po godzinie mogliśmy wreszcie ruszyć do restauracji gdzie miało odbyć się wesele.Ale musiał wrócić do kościoła bo zapomniałam żakietu.Gdy weszłam do samochodu Michał musiał oczywiście skomentować.
- Dłużej się nie dało?-zapytał.
- Trzeba było jechać złapałabym stopa.-powiedziałam.
- Możecie przestać,Michał jedź.-powiedziała Ala.Odwróciłam głowę w stronę okna i się nie odzywałam.Gdy dotarliśmy do lokalu,rodzice powitali gości chlebem i wodą.Później oczywiście wszyscy zaśpiewaliśmy sto lat i zaczęła się zabawa.
-Zapraszamy państwo młodych do pierwszego tańca.-patrzyli sobie w oczy nie liczyło się dla nich nic,ale to co się później działo zaskoczyło mnie.- A teraz do młodych dołączają świadkowie.-no zamurowało mnie.Nie chciałam robić scen i podeszłam do Michała który stał na parkiecie,miałam wrażenie że był z tego zadowolony.Zaczęliśmy tańczyć.
- Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie pod kościołem.-szepnął a mnie przeszedł dreszczyk od którego moje serce zaczęło mocniej bić.
- Nie to ja przepraszam ale wiesz jestem zestresowana w końcu pierwszy raz jestem świadkiem na ślubie.-uśmiechnęłam się.Muzyka się skończyła,ja ruszyłam do stolika a Michała porwała Kaśka która na chama zaczęła go namiętnie całować.Ubrałam swój żakiet i wyszłam na zewnątrz.Patrzyłam w niebo i zastanawiałam się co jest ze mną nie tak.
- Tu jesteś.-powiedziała Alicja,a ja szybko wytarłam łzy spływające po moich policzkach.
- A jestem wiesz tak troszkę gorąco i musiałam się przewietrzyć.
- Dlaczego płaczesz?-zapytała.
- Nie cieszę się że jesteście szczęśliwi,a w ogóle to miło być takim świadkiem.-uciekałam od tematu.
- Ber ale to nie ma.....-przerwał jej Marcin jej kuzyn.
- Przepraszam że przeszkadzam ale Paweł szuka cały czas mamy-zaśmiał się.Alicja się także uśmiechnęła i pociągnęła mnie za rękę do środka,gdzie od razu zostałam porwana do tańca przez Bartka.Trafiałam z rąk do rąk.Nogi bolały mnie niemiłosiernie więc usiadłam sobie.
- Cześć Berenika.-powiedziała do mnie Kaśka.
- Cześć.-odpowiedziałam.
- Posłuchaj nie chcę cię obrazić ale nie próbuj nic wymyślać do Michała,on jest mój tak jak ci to mówiłam.
- Wiesz jesteś żałosna,czemu nie powiesz tego przy Michale?-zapytałam.
- On już cię nie kocha.A poza tym daj sobie spokój.-powiedziała i poszła.Było mi strasznie przykro.
- Ber posłuchaj Alicja mówi żebyśmy poszli po kwiaty dla rodziców.-przyszedł do mnie Michał.
- Tak,ale wiesz ja pójdę sama.-powiedziałam.
- Nie pozwolę ci nosić sama kwiatów.-powiedział i pociągnął mnie na zaplecze.Nagle nie wiem co się mi stało postanowiłam go zapytać o jego uczucia.
- Wiesz myślałam że będziesz o mnie walczył,a ty od razu poszedłeś do innej.-wykrzyczałam.
- Co?-odwrócił się do mnie.
- To co słyszałeś,co ona ma?
- Ber sama powiedziałaś że mamy zostać przyjaciółmi i żebym sobie życie ułożył.-powiedział patrząc w podłogę.
- Myślałam ze będziesz walczył o nas,ale lepiej iść na łatwiznę.-powiedziałam i zabrałam kwiaty i popędziłam na salę.Zabawa trwała w najlepsze można powiedzieć że byłam jedyna osobą,która przyszła bez towarzysza.Więc zostało mi tańczenie tylko z wszystkimi dziećmi na sali.Nim się zorientowałam nadszedł czas na oczepiny,ale przed tym podziękowania dla rodziców.
- Dobrze więc zaczynamy oczepiny,na samym początku wybierzmy nową parę młodą.-powiedział organizator.Pomogłam oczepić Ali welon i później zeszłam na bok.- Ale pani świadek także łapie welon.-podeszłam do koła i zaczęła grać muzyka.Nie miałam najmniejszej ochoty na jego łapanie,ale welon sam wybrał i jakimś dziwnym trafem wylądował w moich rękach.- No to pani świadek welon przeznaczony.-wszyscy się zaśmialiśmy.-No to czas na pana młodego.-to był jakiś żart Michał złapał krawat,to wszystko jakieś ukartowane.Podeszłam do niego i zaczęła grać moja piosenka.Zaczęłam się śmiać,ale jak się bawić to na całego.Wzięłam swoją marynarkę i zaczęłam nią kręcić ruszając biodrami w rytm muzyki.Michał dotrzymywał mi kroku i w tedy na chwilę zapomniałam o rzeczywistości.
- No proszę bardzo taneczna para młoda to co teraz powinni zrobić?
- Gorzko gorzko.-zaczęli wszyscy krzyczeć,troszkę się zaczerwieniłam.Michał do mnie podszedł i pocałował w policzek,ale bardzo blisko ust.Taki niewielki dotyk jego ust a na mojej twarzy zagościł uśmiech.Później oczywiście tort i znów zabawa.
Z tego wszystkiego wyszłam na taras,ale tam miałam nieprzyjemną sytuację.
- Michał a ty coś do mnie czujesz?-zapytała Kaśka,stanęłam w miejscu i postanowiłam troszkę podsłuchać.
- Kotku ty jesteś dla mnie najważniejsza.
- A Berenika?-zapytała.
- Ona....-troszkę się zawahał.-Nic dla mnie nie znaczy teraz jesteś ty.-powiedział,a mnie cholernie zabolały jego słowa.Nie czekając długo wzięłam swój żakiet i poszłam do hotelu nikomu nic nie mówiąc.
Oczami Alicji:
- Dobrze wszystkich proszę na środek parkietu.-powiedział organizator,więc chwyciłam Bartka za rękę i poszliśmy.- Państwo młodzi chcieliby coś przekazać.-dostaliśmy mikrofon i zaczęłam mówić.
- Chcieliśmy podziękować wszystkim za przybycie że byliście z nami w ten najważniejszy czas,ale najbardziej chcemy podziękować naszym świadkom.Michał,Berenika możemy was prosić.-dołączył do nas Michał,ale Ber nigdzie nie było.
- Berenika chodź do nas.-powtórzyłam.Julka pokazała mi że nie ma jej rzeczy.-Przepraszam.-powiedziałam i poszłam z Julką do niej zadzwonić.
- Halo?-zapytała zapłakanym głosem.
- Ber gdzie ty jesteś?-zapytałam.
- Ja mam dosyć tego życia,kocham go tak bardzo.-łkała.
- Skarbie gdzie jesteś?
- W hotelu przepraszam ale nie mogłam tam zostać.
- Nie płacz,już do ciebie jadę.-powiedziała Jula i się rozłączyła.
- Dobra powiedz Zbyszkowi że musiałam jechać,ona kogoś potrzebuje.-powiedziała i poleciała.Strasznie się o nią martwię zmieniła się.
Oczami Bereniki:
Siedziałam na łóżku i płakałam,nie potrafiłam opanować łez,jego słowa cholernie mnie zabolały.Nagle do pokoju wpadła Julka.
- Ber słonko.-przytuliła mnie.
- Miałaś rację,mogłam mu uwierzyć i tego by nie było.-powiedziałam.
- Nie płacz już proszę,posłuchaj wszystko się ułoży,obiecuję Ci.-z tego całego wesela i łez byłam tak zmęczona że nie wiem kiedy zasnęłam.....





I mamy kolejny :) Jak wam się podoba,troszkę on mi nie wyszedł,ale mam nadzieję że wam się spodoba.No to tylko do piątku czekać na mecz.
Czy Ber i Michał kiedyś się zejdą????
Zapraszam na kolejny w piątek,dziękuję za komentarze i zachęcam do dalszego komentowania.
Pozdrawiam Aga