piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 46:


Siedzę sama w czterech ścianach,nie mam do kogo otworzyć ust.Michał ma teraz trening,Julka się nie odzywa.Nie wiem jak poszła rozmowa z jej rodzicami,a przecież nie będę dzwonić do mamy żeby się dowiedziała.Bartek z Alicją i małym pojechali nad morze,rodzice też mają się gdzieś wybrać za kilka dni,a ja będę siedzieć bo Michał nie dostał wolnego.Znowu nie widujemy się za często.Całe dnie praktycznie spędzam z chłopakami.
- Rafał ty idioto.-krzyknęłam.
- No co przecież ja nic nie zrobiłem.-powiedział,a Karol się śmiał.
- Karol to ty.-wskazałam teraz na drugiego.
- Przecież nie jestem taki głupi żeby wyrzucać balony z okna na przechodni.-uśmiechnął się.Po chwili przekonywania mnie sama zaczęłam zrzucać,świetna zabawa ale tylko dla nas.Wieczorem po kolacji chłopaki się zwinęli a ja usiadłam na kanapie i znów wgapiałam się w głupi napis na telefonie ZADZWOŃ.Tęsknię za Julką nie wiem co u niej,jak się czuję.Po prostu kontakt się urwał.
- Czemu nie zadzwonisz?-usłyszałam za sobą,przestraszona szybko się odwróciłam i za sobą zobaczyłam Michała.
- Boże jak mnie przestraszyłeś.-powiedziałam.
- Przepraszam skarbie.-podszedł do mnie i mocno przytulił.- To czemu nie dzwonisz?
- Nie potrafię,ale sama namawiałam żeby z nim pogadała,ale nie sądziłam że się wyprowadzi.-powiedziałam.
- Skarbie ale tak im będzie lepiej,będą mieli siebie obok.
- Ale ja nawet nie wiem co u niej?-zaczęłam płakać.
- Nie płacz zapewniam że wszystko w porządku,właśnie u nich byłem.-spojrzałam na niego.- Zbyszek miał dla mnie jakieś papiery na reprezentację więc musiałem do niego pojechać,ale z Julką też nie dobrze,chodzi smutna.
- Przez rodziców?-zapytałam.
- Nie jej rodzice się ucieszyli tylko dlatego że jest zła na to że cię zostawiła.-powiedział.
- To moja wina nie powinnam na nią krzyczeć,zostaniesz dziś u mnie?-zapytałam.
- Z tobą zawsze.-no tak oczywiście wspólna kąpiel przerodziła się w zabawę w sypialni ale mi to wcale nie przeszkadzało.
Rano obudziłam się na torsie Michała,spojrzałam na zegarek o świetnie 10:00,wstałam delikatnie z łóżka i poszłam się ubrać.
 
Zrobiłam pyszne naleśniki i obudziłam Miśka.
- Misiu wstawaj na śniadanie.-pogłaskałam go po głowie.
- A co jest,bo nie wiem czy warto wstawać.-zaśmiał się.
- Zrobiłam naleśniki.-powiedziałam.Wstał bardzo szybko później poszliśmy na spacer.Około 16:00 postanowiłam pojechać na zakupy bo w lodówce słabo.
- Michał chodź pojedziemy na zakupy.-powiedziałam.
- Nie mam siły.
- No ale ja mam auto w naprawie.
- No to weź moje,ale uważaj,a ja idę się położyć.-powiedział,poszłam po dokumenty i pojechałam.Kiedy już wyjeżdżałam spod sklepu ktoś uderzył w mój bok.Spanikowana zatrzymałam samochód i wyszłam z niego.
- No co pan zrobił?-krzyknęłam.
- Przepraszam zagapiłem się,nic się nie stało?
- Michał mnie zabije.-powiedziałam.
- Spokojnie zapłacę za wszystkie szkody,nic się pani nie stało?-zapytał znów.
- Nie,ale stanie się.-no ja już wiem co będę miała,dziś spokojnie spać nie pójdziemy.
- Niech się pani nie denerwuje,mogę poprosić o telefon do pani męża.-powiedział.
- Męża?-krzyknęłam.
- No a brata,narzeczonego,szwagra?
- A mojego chłopaka,ale po co panu jego numer?
- Zadzwonię i wytłumaczę że to moja wina.-zaśmiał się,a mi wcale nie było do śmiechu.
- Z czego się śmiejesz debilu?-krzyknęłam wkurzona.
- O takie ostre lubię.-szepnął ale ja to usłyszałam.
- Odwal się poradzę sobie sama.-wsiadłam do samochodu i odjechałam pod blokiem zrobiło mi się słabo.Niepewnie weszłam do mieszkania.
- O już jesteś a myślałem że.....
- Nic się nie stało.-powiedziałam zakłopotana.
- Jesteś jakaś zdenerwowana,co jest?-przejrzał mnie.
- Ale obiecaj że nie będziesz na mnie krzyczał.
- Obiecuję.-powiedział.
- Miałam małą stłuczkę.-powiedziałam,twarz Michała z sekundy na sekundę zmieniała wyraz.
- Co miałaś?-zapytał na granicy wybuchnięcia.
- Stłuczkę.-szepnęłam.
- Jak stłuczkę,to jak ty jeździsz?-krzyknął.
- To nie moja wina jakiś chłopak we mnie wjechał.-wytłumaczyłam.
- Jakie są szkody?-zapytał.
- No cały bok od pasażera.-no i zaczęła się kłótnia,takie słowa jak się sypały to wolę nie mówić.To była ciężka noc Michał po jednym moim za długim zdaniu wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.Nie wiedziałam gdzie pojechał,nie spałam całą noc.Dzwoniłam już 68 raz do niego nic a nic.Postanowiłam zadzwonić do Zbyszka.
- Halo?-zapytał zaspanym głosem,a no tak jest 4:00.
- Przepraszam ze cię budzę ale nie wiesz gdzie jest Michał?-zapytałam.
- Coś się stało prawda?-zapytał.Wytłumaczyłam mu wszytko po kolei.
- I nie wiem gdzie jest.-powiedziałam.
- Nic się nie martw,zadzwonię do niego i później do ciebie.-najgorsza jest w tym momencie ta pieprzona bezsilność.
Około 9:00 usłyszałam swój telefon zobaczyłam na wyświetlacz ZIBI odebrałam natychmiast.
- Halo?-zapytałam.
- No Michał jest no ten.-kręcił.
- Gdzie?-krzyknęłam.
- No tego pojechał do no ten.
- Możesz mnie nie denerwować.
- No do rodziców pojechał.-czułam że kłamie,ale wolałam nie wnikać bardziej i tak wiem że przyjaciele by nie wydał.
- Aha dobra to ja się już nie martwię.-powiedziałam,ale gówno prawda jeszcze bardziej się zaczęłam martwić.Wreszcie o 15:00 do mieszkania wszedł Michał.
- Przepraszam cię za wczoraj.-powiedział i podał mi wielki bukiet róż,a ja ze zdenerwowania zaczęłam go bić tymi różami.
- Gdzie ty byłeś,wiesz jak się o ciebie martwiłam.
- Kochanie spokojnie wytłumaczę ci gdzie byłem ale zostaw te kwiatki w spokoju.-powiedział.Poszłam troszkę zmarnowane dać je do wody a później udałam się do salonu i czekałam kiedy mi coś powie.
- Wczoraj wyszedłem i pojechałem do Zbyszka,kiedy zadzwoniłaś do niego nie pozwoliłem mu mówić że jestem u niego.-powiedział.
- Jesteś głupi wiesz o tym zrobiłeś mi zadymę za jakieś auto,a nawet nie spytałeś się czy wszystko w porządku ze mną,i w tym momencie mogę stwierdzić że gdyby było do wyboru ratować mnie albo samochód to ty wybrałbyś ten kawał metalu.-powiedziałam.
- Nie o to chodzi ale....-przerwałam mu.
- Sorry jestem dziewczyną i nie zrozumiem dlaczego wam tak zależy na aucie i nie krzycz więcej na mnie,bo to nie była moja wina.
- Nie krzyknę na ciebie.-podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach i mocno się przytuliłam.
- Kocham cię.-szepnęłam mu do ucha.
- Ja ciebie też.......








I jest kolejny :)
Mam nadzieję że się spodobał.Jeszcze raz wam dziękuję że czekaliście tyle na mnie.Następny pojawi się w poniedziałek i będzie dłuższy.Więc czy dziewczyny na pewno się pogodzą i czy Michał był serio u Zbyszka o tym w następnym rozdziale.Dziękuję za komentarze i zapraszam do dalszego komentowania.Za niedługo mecz orzełków stawiam na 3:0 dla nas.Nie wiem czy to prawda ale słyszałam że Grześkowi Boćkowi urodziła się córeczka więc i tak składam dużo szczęścia.
Pozdrawiam Aga


 

9 komentarzy:

  1. Najlepsza była akcja z kwiatkami :D No trochę się pokłócili, ale nie zawsze jest kolorowo i dobrze, że to nie jest przesłodzone ;)
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :)
    Zapraszam na 88: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! :D
    Michał nie powinien tak ostro reagować,ale my dziewczyny nigdy nie zrozumiemy dlaczego tak ważne są dla chłopaków samochody xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powinien tak reagować przecież to nie była jej wina :d Mógł chociaż dać znać gdzie jest. http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Ber i Julka szybko dojdą do porozumienia i wszystko będzie dobrze :)
    Pozdrawiam :)
    Zapraszam na nowy do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że Michał nie odwalił niczego... przecież to tylko auto! No okej, ja też bym sie pewnie wkurzyło, bo dla mnie samochód też jest ważny :3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ 89 zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/ 90 zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń