wtorek, 29 lipca 2014

Epilog:


Jestem szczęśliwą kobietą,mam dwójkę dzieci,wspaniałego męża.Wiadomo że nie jest kolorowo każdego dnia,ale staramy się dochodzić do porozumienia.Dziś Zuzia ma 20 lat,a Olek ma 18,nie rozpiszę ile ja z Michałem mamy lat,bo to nie wypada,albo inaczej nie ma czym się chwalić.Pewnie zastanawiacie się jak można żyć z jedną osobą tyle lat,a ja wam odpowiadam można,bo każdego dnia poznajesz ją na nowo,ja też na początku myślałam że wiem o Michale wszystko a tu zaskakiwał mnie co dzień nowymi pomysłami i cechami których wcześniej u niego nie zauważyłam.Powtarzam to ciągle mojej córce,która weszła w świat dorosłości,że powinna każdą decyzję poważnie rozważyć zanim wykona jakiś ruch.Zuza nie poszła w ślad Miśka,przejęła moją pasję.Zdała pięknie maturę i dostała stypendium do Stanów do szkoły artystycznej gdzie pomogą jej zdobyć wiele wiedzy o tańcu.Za to Olek poszedł w ślady taty,już skubany jest w drużynie juniorów gdzie odnoszą sukcesy.Dziś wreszcie od 6 miesięcy zobaczę Zuzę która przylatuje na mecz Olka,grają o mistrzostwo Europy.Grają z Brazylią,czy mi to czegoś nie przypomina??
- Kochanie idziesz bo się spóźnimy.-do salonu wszedł Michał,ubrany w koszulkę naszego syna.
- A nie czekamy na Zuzę,powiedziała że będzie.-powiedziałam.
- Oj skarbie Zuzia mówiła że spotkamy się na hali.-zaśmiał się.
- Nie rozmawiam z tobą głupku.
- Pani Kubiak,proszę się nie gniewać.
- Spadaj.
- Pani Kubiak.-pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Michał bo spóźnimy się na mecz.
- Dobrze chodźmy,ale dokończymy to później.-pojechaliśmy do Katowickiego Spodka.Udaliśmy się na nasze miejsca i wreszcie od dłuższego czasu zobaczyłam moją córkę.
- Mama.-przytuliła mnie mocno,a później Michała.Nic się nie zmieniła.
- Drodzy państwo oto skład reprezentacji Polski: z numerem 1 Igor Nowakowski,z numerem 2 Antoni Winiarski,z numerem 6 Kamil Kurek,z numerem 9 Hubert Bartman,z numerem 10 Arkadiusz Wlazły,z numerem 13 Aleksander Kubiak,i na libero oczywiście Sebastian Ignaczak.-usiadłam koło Julki,w końcu na hali byli wszyscy siatkarze żeby dopingować swoje dzieci które przejęły po nich rodzinny rytuał.Mecz był strasznie trudny.Był time break.Stan 15:15 na zagrywce staną nasz syn.Od razu przypomniała mi się akcja sprzed 17 lat kiedy to Michał stał na zagrywce.Podrzucił piłkę i brazylijski libero nie zdołał odebrać zagrywki,czyli można zaliczyć to za asa serwisowego.Staną znów skupiony na linii dziewiątego metra,uderzył bardzo mocno,szła na aut ale gracz nie zdołał się schować i otarła go piłka po głowie.Wybuchła wielka fala radości,byłam tak cholernie dumna.Olek przeskoczył bandę reklamową i podbiegł do nas.
- Mamuś wygraliśmy.-cieszył się,przytuliłam go z całych sił to samo uczynił Michał.Po dekoracji na której nasz syn dostał MVP turnieju udaliśmy się do Żor żeby świętować sukces naszych dzieci.
Przygotowałam kolację na którą Olek ma przyprowadzić swoją dziewczynę,a Zuza chłopaka.Widziała w oczach Michała to niezadowolenie,ale no cóż dorosły nam dzieci i musimy się z tym pogodzić.Mogę się pochwalić że razem z Julą prowadzę szkołę tańca,nie powiem mamy na prawdę wielu uczniów i nie tylko młodych,a Michał ze Zbyszkiem przejęli trenerstwo Jastrzębskiego Węgla.
- Misiu tylko proszę nie narób dzieciom wstydu a najbardziej Zuzi.-powiedziałam nakrywając do stołu.
- No ale ona jest taka mała moja córeczka,myślisz że ona z tym chłopakiem już ten tego?-zapytał,a ja zaczęłam się śmiać.
- Michał,ona jest dorosła nie będę się ją o to wypytywała.-usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć.
- Cześć mamuś,zapomniałem kluczy.-powiedział Olek i wszedł do środka z dziewczyną.
- Dobrze że nie zapomniałeś głowy.-powiedziałam,a towarzyszka mojego syna się zaśmiała.
- Bardzo śmieszne.-powiedział i do nas dołączył Michał.-Poznajcie to moja dziewczyna Iga.
- Miło mi państwa poznać.-podałam nam rękę.
- Nam ciebie również.Musimy jeszcze poczekać bo Zuza się spóźnia.-powiedziałam.
- Jak zwykle.-zaśmiał się Michał.Weszliśmy do salonu a tu kolejny dzwonek no cholera przecież mają klucze tylko tak łazić muszę.
- Mama,zapomniałam kluczy.-zaśmiała się Zuza.
- Oj a głowę masz?-zapytałam.
- O tym nie zapomniałam.-i do akcji wkroczył Michał.
- Mamo tato poznajcie mojego chłopaka,Roberta.-widziałam jak Michał go dobrze ogląda więc zareagowałam.
- Miło nam cię poznać,zapraszamy.-i podczas kolacji poznaliśmy się lepiej.Tak nam leciały lata,oczywiście dwa lata później Zuza się zaręczyła z Robertem,a nasz syn przekazał nam nowinę o tym że zostaniemy dziadkami on to odziedziczył po Miśku,ale od małego mu wpajał że trzeba się rozmnażać więc teraz ma.Dziś jedziemy do Rzeszowa do Igły,jak co roku robimy imprezę gdzie spotykamy się całą paczką i tak sobie przypominamy nasze śmieszne historie bo w końcu Nie samą siatkówką człowiek żyje,a ja z Michałem wspominamy tą naszą taneczną siatkówkę.......
 
 
 
 
 
 
I dotarliśmy do końca tej historii,teraz podziękowania,oczywiście wszystkim tym co czytali i komentowali i tym którzy tylko czytali :)
Dziękuję z całego serca i mam nadzieję że mój kolejny blog też odniesie taki sukces,dzięki wam chce się rano wstawać i pisać rozdziały,wymyślać w głowie niestworzone historię,dzięki że te moje  wypociny doceniacie :) 
Zapraszam również na  http://after-years-of-meeting.blogspot.com/ na pierwszy rozdział :)
Pozdrawiam Aga

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 64:

- Udało się skarbie.-szepnął Michał.Zaczęłam płakać,lekarze zabrali małą na badania i po 15 minutach oddali nam ją.




- Boże jaka ona jest śliczna.-powiedziałam przytulając ją do siebie.
- Wreszcie będę miał was przy sobie,poczekajcie pójdę zadzwonić do rodziców.-powiedział i wyszedł.
- To ty mnie tak żabko kopałaś?-zaśmiałam się.Zuzia była taka piękna,oczy miała po Michale,nosek też.Płakałam nie mogłam się uspokoić,i pomyśleć ze taka mała istotka jest częścią ciebie,że to ona rosła każdego dnia pod twoim sercem.Nawet nie zorientowałam się kiedy do sali wrócił Michał,a za nim wszyscy krzyczeli że wspaniale sobie poradziłam.
- Mogę ją wziąć na ręce?-zapytał nieśmiało.
- No jasne,przecież to też twoja córka.-zaśmiałam się i podałam mu małą.
- Cześć kochanie to ja twój tatuś,kocham cię.-pocałował ją w czółko.
- A jak Jula?-zapytałam.
- Zdrowa córeczka.-szepnął.
- Przepraszamy ale musimy pana wygonić,bo mama musi z córką odpocząć.-do sali wpadła oddziałowa.
- Tak już idę.-oddał mi małą a mnie na pożegnanie pocałował,mówiąc ze jutro wpadnie z rodzicami i resztą.Spokojnie poczekałam jak Zuzia zaśnie i ja oddałam się w krainę morfeusza.
Rano obudziłam się o 8:00,pół godziny później przyszła pielęgniarka i kazała mi nakarmić małą,pokazała jak mam ją trzymać.O 10:00 do sali wpadli teściowie z moimi rodzicami,a na końcu oczywiście Michał.
- Córeczko jak się czujesz?-zapytała mama całując mnie w głowę.
- Dobrze tylko jestem zmęczona-szepnęłam.
- No widać taka blada jesteś,a gdzie Zuzia?-zapytał teść.
- A zaraz przyjdzie tylko została zabrana ja kolejne badania.- i jak na zawołanie do sali weszła pielęgniarka z Zuzią.Nasi rodzice zaczęli się nią zachwycać,każdy musiał ją potrzymać,przytulić.Nawet przestali zwracać na mnie uwagę,ale nie mam tego za złe bo mną zajął się Michał.
- Dobrze się czujesz?-zapytał siadając na krześle obok łóżka.
- Tak,dziękuję ci że ze mną byłeś.-złapałam go za rękę.
- Zawszę będę.-pocałował mnie i nagle do sali wpadła cała reprezentacja.
- Witam witam i o zdrowie pytam.-Igła on to potrafi zrobić wejście.Zuzia z tego wszystkiego zaczęła płakać,mama mi ją podała i zaczęłam ją uspokajać.
- Mówiłam Krzysiek żebyś się uczesał to nie dziecko wystraszyłeś.-powiedziała Iwona,a my się zaśmialiśmy.
- Wracamy od Juli masz pozdrowienia od niej i od Mileny.-uśmiechnęła się Ala.Odkąd pamiętam Jula mówiła że jej córka będzie miała na imię Milena.
- A i mamy dla ciebie owoce.-podał mi reklamówkę Piotrek.Rodzice posiedzieli jeszcze godzinkę i pojechali,za to reszta siedziała do wieczora,zmieniając się raz u mnie raz u Juli.
Minął tydzień wreszcie mogłam wyjść z Zuzią,z tego co wiem Jula wyszła wcześniej,ale Zuzia miała dłużej żółtaczkę.Czekałam na Miśka już godzinę,niech tylko wejdzie to mu pokażę.Wreszcie łaskawca się pojawił.
- Hej kochanie.-pocałował mnie.
- O której miałeś być?-zapytałam.
- Wiem ale musiałem dokończyć niespodziankę.Chodźmy.-wziął nosidełko w której leżała już Zuzia,a drugą ręką chwycił mnie i tak podążaliśmy do samochodu,wcześniej żegnając się ze wszystkimi.Wreszcie dojechaliśmy do Żor.Weszliśmy do salonu.
- Gotowe jesteście na niespodziankę?-zapytał.Kiwnęłam głową,podążyliśmy do pokoju Zuzi,który przed imprezą nie był jeszcze gotowy.Michał delikatnie otworzył drzwi,a ja ujrzałam piękny widok.
- Michał jak ty to zrobiłeś?-zapytałam.
- Wiesz chłopaki mi pomagali.-uśmiechnął się wkładając Zuzię do łóżeczka.-Chodźmy bo zasnęła.-pociągnął mnie do kuchni.
- Jestem głodna.-zaśmiałam się.
- Kocham cię.-szepnął,po czym wpił się w moje usta.-Muszę się przyzwyczaić że nie masz brzuszka.-zaśmiałam się.Wieczorem odbyliśmy pierwszą kąpiel Zuzi,Michał bardzo dzielnie pomagał mi,ale ręce mu się trzęsły,później ja małą nakarmiłam i poszłam ją uśpić.Skubana nie chciała spać.
- Ach śpij kochanie...-zaczęłam jej śpiewać.Zasnęła,powoli i bardzo ostrożnie wyszłam z pokoju i poszłam do sypialni,stanęłam przed lustrem i tak patrzyłam.
- A co ty robisz?-zapytał Michał i objął mnie wokół pasa.
- Jestem gruba.-powiedziałam smutna.
- Ty gruba,przestań.Wyglądasz pięknie.
- Mówisz tak tylko po to żeby mnie pocieszyć.-powiedziałam i poszłam do łóżka.
- Kochanie,nie mów że jesteś gruba bo wcale nie jesteś,wyglądasz tak jak przed ciążą.-odwrócił mnie żeby spojrzała na niego.-Jesteś bardzo seksowną mamusią i żoną.-pocałowałam go.
- Kocham cię.-powiedziałam.
- Ja ciebie też.-zasnęłam,ale nie na długo,bo w nocy miałam z 5 pobudek i niestety tak było każdego dnia.
Dwa miesiące później:
Obudził nas dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć,a za nimi stał jakiś mężczyzna.
- Przepraszam ze tak rano przychodzę,ale ja już dłużej nie mogę patrzeć co robi Kaśka.Mogę wejść-wpuściłam naszego gościa do salonu,a sama popędziłam obudzić Michała,zerwał się od razu.Weszliśmy razem do salonu.
- Tomek?-zapytał Michał,spojrzałam na niego skąd on go zna.
- Cześć Michał,posłuchaj przepraszam cię za moją siostrę,że was tak nękała i prawie rozwaliła małżeństwo.
- Kaśka to twoja siostra?-zapytałam.
- Tak,dziś w nocy urodziła i przyznała się że Michał nie jest ojcem i nie mógłby być bo nie spał z nią.Właśnie zrozumiała że nie powinna tego robić.Chciała was przeprosić,ale nie będzie miała odwagi tu przyjść.
- To kto jest ojcem?-zapytałam.
- Jej chłopak,znaczy od dziś narzeczony,cierpiał bo myślał że to na prawdę dziecko Michała,ale jak się dowiedział prawdy nie zostawi jej.Przepraszam jeszcze raz.-powiedział i wyszedł.Nie wytrzymałam i pobiegłam za Tomkiem.
- Poczekaj.-krzyknęłam,odwrócił się.-Przekaż jej że nie mamy żalu do niej i pogratuluj jej synka.-uśmiechnęłam się ciepło.
- Przekaże dziękuję ci że jej wybaczyłaś.-powiedział i poszedł,a ja wróciła do salonu.
- Wiesz że jestem z ciebie dumny.-zapytał.
- Ze mnie dumny?
- Tylko ty potrafisz wybaczyć osobie która cię mocno skrzywdziła,i zapomnieć o wszystkim.-przytuliłam go.
- Ale ty jesteś podobny.
Trzy lata później:
- Zuzia chodź bo zaraz się spóźnimy na mecz.-krzyczałam do swojej córki.
- Już idę.-podbiegła do mnie z koszulką swojego ojca.-Pomożesz mi założyć?
- Tak skarbie.-pomogłam jej ubrać replikę koszulki Michała,sama też ubrałam swoją.Udałyśmy się do Spodka,gdzie spotkałyśmy Julkę z Milenką i resztę dziewczyn.
- Milenka.-krzyknęła Zuzia i poleciała do swojej przyjaciółki.
- Zuzia-cieszymy się że dziewczynki tak świetnie się dogadują.
- Cześć Jula.-pocałowałam ją w policzek i powitałam każdą dziewczynę,a praktycznie już każda była żoną siatkarza.Wreszcie siatkarze weszli na rozgrzewkę.
- Mamusiu możemy iść do tatusia?-zapytała mnie Zuzia.
- Nie skarbie po meczu pójdziemy się przywitać.
Rozpoczął się mecz,graliśmy finał Ligi Światowej.W finale spotkaliśmy się z nieszczęsną Brazylią,chociaż dla nas to i tak szczęście że znaleźliśmy się w fazie medalowej bo przez ostatnie lata nic nam nie wychodziło.Pierwsze dwa sety padły naszym łupem,później zaczęło się wszystko psuć,trzecie set dla gości,jak i czwarty.Wszystko rozegra się w time breaku.Dopingowałyśmy bardzo głośno,kibice też dawali chłopakom wiele wsparcia i było 15:15 nasza zagrywka,na linę dziewiątego metra kieruje się Misiek.Podrzuca piłkę i uderza flotem,co przeciwnicy nie spodziewali się tego i wpadł as serwisowy.Zuzia piszczała,a ja prosiłam o jeszcze jednego asa.Znów udał się na zagrywkę.Wtedy spojrzał na mnie,uśmiechnęłam się dodając mu otuchy.Podrzucił piłkę i uderzyła w taśmę,ale piłka dziwnie się na niej kręciła.
- Wpadnij.-szepnęłam i jakby piłka mnie posłuchała wpadła w pomarańczowe pole Brazylijczyków,wtedy cała hala wybuchła radością.Sama zaczęłam skakać.Radość była tak ogromna że Zuzia zaczęła płakać.
- Córeczko czemu płaczesz?-zapytałam.
- Bo tatuś jest bohaterem.-szepnęła i przytuliła się do mnie.Podeszłyśmy z dziewczynami do band reklamowych,czekałyśmy na chłopaków.Wreszcie do nas podszedł,cały szczęśliwy,mimo że był zmęczony nie pokazywał tego.
- Tatuś-pisnęła Zuza i wskoczyła na ręce Michałowi.
- Podobał się meczyk?-zapytał,a ona kiwała główką.
- Jesteś tatusiu super bohaterem.-powiedziała.
- Takim jak z naszej ulubionej bajki?-zapytał i pocałował ją w główkę.
- Nawet lepszym tatusiu.-przytuliła go.-Mogę iść do wujka Bartka?-spojrzała na mnie.
- Możesz iść.-postawił ją na ziemi a ona pobiegła do swojego chrzestnego,który bardzo się ucieszył na jej widok.
- Gratulację kochanie.-powiedziałam i przytuliłam go.
- Dziękuję,ale mam nadzieję że złożysz mi też inne gratulacje.-powiedział mi na ucho.
- A jakie cię interesują.-przygryzłam dolną wargę.
- Ty już dobrze wiesz jakie.-powiedział i wpił mi się w usta.Po całej dekoracji rodzice Michała zabrali Zuzię do Wałcz,a my udaliśmy się do Żor.Gdzie świętowaliśmy wygraną ligę.
Po wszystkim leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Misiu bo ja muszę ci coś powiedzieć.-uśmiechnęłam się.
- Słucham cię skarbie.-spojrzał na mnie,a ja usiadłam owijając się kołdrą.
- Więc za 9 miesięcy w naszej rodzinie pojawi się kolejny Kubiak.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Czy to było na naszych szalonych wakacjach?
- Czemu szalonych?-zapytałam.
- No skarbie nie zawszę zostawia się dziecko u dziadków i wyjeżdża się za granicę i później codziennie lądowało się w łóżku.
- A co nie podobało ci się?
- Mi bardzo.
- O poczekaj mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę-powiedziałam i poleciałam do łazienki i ubrałam nowo kupiona bieliznę.
 
- Idziesz już kochanie?-krzyknął.
- Idę.-odkrzyknęłam i weszłam do sypialni.-I jak?-zapytałam i oparłam się o framugę drzwi,a on zrobił wielkie oczy.
- Wow kochanie wyglądasz,o matko.-podeszłam i usiałam na niego okrakiem.
- Jak dziś szalejemy to na całego.-przygryzłam dolną wargę.
- I dlatego cię kocham,wiesz jak mnie zaskoczyć i to pozytywnie.
- Nie gadaj tyle tylko działaj.-powiedziałam i tak wyglądało nasze życie,poprzednie sytuacje z przed trzech lat dużo nas nauczyło i staraliśmy żyć jak najlepiej i jak najlepiej wychować nasze dzieci.I wiecie co wam powiem no kurde kocham tego wariata i gdyby mi ktoś powiedział że będę miała u swojego boku tak wspaniałego mężczyznę i założę z nim rodzinę to bym mu nie uwierzyła.......





Więc co wam powiem jutro pokaże się epilog i mam nadzieje że będziecie zaglądać na mojego nowego bloga.
Dziękuję że czytałyście tego bloga i mam nadzieję że spotkamy się też na kolejnym.
Do zobaczenia już jutro EPILOG i pierwszy rozdział na http://after-years-of-meeting.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam :)
Pozdrawiam Aga


 

sobota, 26 lipca 2014

Zapraszam serdecznie :)

Zapraszam was na mojego nowego bloga :

Pozdrawiam Aga

Rozdział 63:

Więc zaczęliśmy zabawę.Igła puścił z głośników muzykę i już w tej chwili nie miałam spokoju.
- Chodź Ber zatańczyć.-podszedł do mnie Piotrek.Zgodziłam się,nie potańczyłam z dobrej minuty bo przerzucił mnie do Bartka,ten natomiast szybko do Igły,on do Zbyszka,ten głupio powiem podał dalej do Winiara,a ten do Jarosza.Nie powiem zakręciło mi się w głowie,ale jakby was tak kręcono.Czułam się jak wódka podawana z rąk do rąk.
- Kubuś proszę nie przerzucaj mnie o mi się w głowie kręci.-powiedziałam.
- Chcesz usiąść?-zapytał,kiwnęłam głową na zgodę.Podeszłam do krzesła i usiadłam,a przy mnie od razu pojawiły się dziewczyny.
- Źle się czujesz?-zapytała Ala.
- Jakby was tak okręcali to nie kręciło wam by się w głowach?-zapytałam z ironią.
Oczami Igły:
Wszystko było zapięte na ostatni guzik,jeżeli oni nie potrafią się pogodzić to trzeba wziąć sprawę w swoje ręce.Puściłem muzykę z wieży i plan był taki żeby Piotrek,poprosił ją do tańca,on podaje ją Bartkowi,wtedy Bartek mi,a ja Zbyszkowi,a on Winiarowi,ten z kolei Jaroszowi,a on powinien Kubiemu,ale nie wypaliło bo poszli usiąść.
- Jarosz ale spieprzyłeś sprawę,czemu usiedliście?-zapytałem kiedy podszedł do nas.
- Chłopaki bierzmy pod uwagę że ona jest w ciąży i tak ją okręciliście że zakręciło jej się w głowie.-powiedział,cholera nie pomyślałem o tym.
- Dobra chłopy robimy plan B.
Oczami Bereniki:
- Już lepiej?-zapytała Iwona.
- Tak,już lepiej.Ale z żadnym już nie zatańczę.-zaśmiałam się.
- A z Michałem?-zapytała Hania.
- Nie na pewno nie.-powiedziałam i poszłam do łazienki.Jak wychodziłam poczułam jak ktoś mnie przyciska do ściany.
- Cześć kochanie,tęskniłem.-pocałował mnie.
- Cześć Misiu też tęskniłam.
- Dobrze się czujesz,widziałem jak cię okręcali.-zaśmiał się.
- Jeżeli ich plan ma na tym polegać to ja dziękuję i wolę im powiedzieć.-powiedziałam.
- Spokojnie damy radę.-później zeszłam na dół,a chwilę później zeszedł Michał.
- Dobra robimy teraz karaoke.-powiedział Igła wyłączając wieżę.- Ok kogo to na pierwszy rzut wziąć.O Ber się zgłasza,chodź.
- Wcale się nie zgłaszam,mam ci okulary kupić?-zapytałam.
- Chodź nie ugryzę cię.-zaśmiał się.
- No nie wiem.-podeszłam na środek salonu.
- Dobra to teraz jakiegoś mężczyznę.No to może Dziku chodź.-Michał podszedł i stanął obok mnie.Igła puścił piosenkę o miłości,no wcale bym się nie domyśliła.
Śpiewając zerkałam na Michała,zapomnieliśmy o tym że wszyscy się na nas patrzą.Kiedy piosenka się skończyła,ukłoniłam się i zeszłam ze sceny.
- Poczekaj Ber jeszcze pamiątkowe zdjęcie.No podejdź do Miśka i się obejmijcie.-powiedziała Ola.Czyli dziewczyny też są w to zamieszane,a to spryciary.Podeszłam do Michała i stanęłam blisko,zrobiła zdjęcie i Iwona zawołała na tort,chciałam usiąść koło Ali,ale wepchnął się Bartek.
- Siostro musisz siąść koło Miśka,bo ja chcę koło Ali.-powiedział.Podeszłam do krzesła i usiadłam,i od razu pod stołem Michał złapał mnie za rękę.
- Dobra to wypijmy za naszą solenizantkę.-wzniósł toast Igła.-A teraz każdy daję buzi osobie po swojej prawej stronie.-powiedział.Oczywiście wszyscy dali sobie po buziaku,a ja usiadłam.
- Ej Ber powiedziałem każdy.-powiedział Igła,przewróciłam oczami i Michałowi dałam szybkiego buziaka w policzek.
- No to teraz zjedzmy i tańce.-ich plan mnie śmieszył,ale miło że są takimi przyjaciółmi którzy za wszelką cenę robią wszystko żebyśmy się zeszli.
- Ber chodź tańczyć.-powiedział Piotrek.
- Nie ja nie tańczę.-szybko odpowiedziałam.
- Czemu?
- Znowu macie zamiar mnie tak kręcić?-zapytałam.
- Nie.-widać że kłamie,ale w ostateczności się zgodziłam.Poleciała piosenka.
- Nawet o tym nie myśl żeby mnie okręcić.-powiedziałam kiedy Piotrek się do tego szykował,ale te wariaty wymyśliły zupełnie coś innego.
- Bartek zatańcz z Ber bo mnie boli kolano.-powiedział Piotrek.Podszedł do mnie Bartek i nie minęło 10 sekund,obok pojawił się Igła,później znowu Zibi,następnie Winiar,później Jarosz,ale z tego co zauważyłam to dziewczyny robią dokładnie to samo Michałowi.I wreszcie Jarosz przerzucił mnie do Michała.I akurat z głośników poleciała ta piosenka.
Michał się uśmiechnął.
- Oni wszyscy są wariatami.-powiedziałam.
- Wiem a dziewczyny wariatkami.-zaczęliśmy tańczyć,Michał bardzo delikatnie mną okręcał z powodów mojej ciąży.Kiedy piosenka się skończyła poszliśmy do usiąść.
- Siadajcie.-krzyknął Igła.-Dobra o wiecie przypomniałem sobie wasz ślub,nieźle się bawiliśmy nie?-zapytał reszty,a oni kiwali głowami.
- Ja pamiętam jak oni zaczęli z sobą chodzić.-wspomniałam Bartek.
- Albo jak Ber pierwszy raz poszła na mecz do Michała,tak mu kibicowała z całych sił.-powiedziała Ola.
- O albo....-przerwałam im.
- Jula a w ogóle jak się czujesz?-zapytałam.
- Bardzo dobrze,a pamiętasz Ber jak mi opowiadałaś jak zakochałaś się w Michale?-odbiła piłeczkę.
- Ty wtedy też mi coś powiedziałaś.-przyjęłam atak,a wiadomo najlepsza obroną jest atak.
- Albo jak pierwszy raz pojechałaś do Michała i wtedy....-przerwałam jej z Michałem śmiechem.Nie mogliśmy się opanować.
- Co was takiego śmieszy?-zapytał Zbyszek.
- To że my dwa dni temu do siebie wróciliśmy.-powiedziałam i znów się zaśmiałam.
- Co?-zapytał,a raczej krzyknął.
- No chcieliśmy wam powiedzieć,ale jak Ber usłyszała przez telefon jak ty Igła powiedziałeś żeby Iwona waszego planu nie zdradzała,chcieliśmy się zabawić z wami.-na twarzach wszystkich zagościł wielki uśmiech.
- Wiedziałem ze mój plan wypalił.-zachwalał się Igła,a wszyscy na niego spojrzeliśmy.- No co oj dajcie już spokój.-podszedł do nas i mocno przytulił.- I tak ma być.-powiedział.No i zabawa trwała dalej.Około 2 w nocy,źle się poczułam.
- Ber źle się czujesz?-zapytała Ala,wszyscy się na mnie spojrzeli.Poczułam że odeszły mi wody,ej przecież to dopiero początek 8 miesiąca.
- Zbyszek boże wody mi odeszły.-z łazienki wyszła Julka,a on momentalnie zbladł.
- Michał mi też odeszły wody.-powiedziałam.
- Jezu one rodzą.-krzyknął Piotrek.Igła zachował trzeźwy umysł i udałyśmy się z nim do auta a z nami Michał i Zbyszek jeszcze,reszta poszła do swoich samochodów i jechała za nami.
- Szybciej bo tu urodzę.-krzyknęłam.
- Nie bo dopiero co sprzątałem w samochodzie.-powiedział Igła.
- Boże rozrywa mnie od środka.-krzyczała Julka.
- Ja zaraz zemdleje.-powiedzieli równocześnie Michał ze Zbyszkiem.Wreszcie po 15 minutach byliśmy w szpitalu,lekarz nieźle się zdziwił kiedy do szpitala wpadły dwie rodzące i cała drużyna siatkarska z dziewczynami.Zabrano nas na sale porodową.Jula na lewo,a ja na prawo.
- Dobrze,pani Kubiak zaczynamy rozwarcie jest już pełne.-powiedział lekarz.
- Gdzie ten idiota polazł?-zapytałam.
- Już jestem,co mnie ominęło?-zaczęłam go bić.
- To wszystko twoja wina.-powiedziałam i zaczęłam przeć.
Oczami Igły:
Wszyscy siedzieliśmy i czekaliśmy na jakieś informacje,po lewej była Julka,a po prawej Berenika.
- To wszystko twoja wina.-usłyszeliśmy Ber.
- Zbyszek jak mogłeś mi to zrobić.-po chwili Julka.
- Boże,ja bym nie wytrzymał porodu.-powiedział Piotrek.
- A jak ja będę w ciąży to ze mną nie wejdziesz?-zapytała Ola.
- Ale nie będziesz krzyczeć.
- Nie na widzę cię,to pierwsze i ostatnie dziecko w twoim życiu.-no Michał ma teraz nie przyjemnie.
- Nie na widzę cię.-no dobra Zbyszek też.
- No kurwa jak to boli.-i krzyknęły równocześnie,chciało nam się śmiać.
Oczami Bereniki:
- Pani Kubiak,ostatni raz mocno przemy.Raz,dwa i trzy.-myślałam że nie mogę ból był taki straszny.
- Kochanie dasz radę.-pocałował mnie w czoło Michał.
- Nie dam rady,ja już nie mogę.-i w pewnym momencie poczułam ulgę i usłyszałam płacz naszej małej Zuzi......




I jest kolejny :)
Jak wam się spodobała akcja poród,tak wpadłam na taki pomysł,żeby było ciekawie i śmiesznie.Dziękuję wam za komentarze,ja już nie mogę się doczekać filmu o naszej drużynie :)
Następny w poniedziałek.
Pozdrawiam Aga

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 62:

Umówiłam się z nią jutro w kawiarni o 10:00,akurat Michał będzie na treningu.Dziś postanowiłam położyć się w salonie,nie chciałam się z nim pokłócić bo jego humor jest zepsuty.Kiedy się tylko ułożyłam,to usłyszałam jak otwiera drzwi sypialni.Podszedł do mnie i pogłaskał po policzku.
- Chodź spać do łóżka.-uśmiechnął się.
- Nie jesteś już zły?-zapytałam.
- Nie,chodź.-podał mi rękę i poszliśmy do sypialni,położyłam się a on przytulił się do moich pleców szepcząc ciche "Kocham Cię".
Zmęczona od razu zasnęłam.Rano obudził mnie budzik,który wskazywał że jest 7:00 i że Michał ma wstawać.Wstał bardzo delikatnie pewnie żeby mnie nie obudzić,ale za późno.Poszedł do łazienki,a ja do kuchni przygotować mu śniadanie.
- Po co wstawałaś?-zapytał wchodząc do kuchni.Podeszłam do niego i pocałowałam go.
- Po to żeby zrobić swojemu mężowi śniadanko.
- Jesteś cudowna.-zabrał się do jedzenia i o 7:50 wyszedł z mieszkania zabierając swoją torbę i czule się ze mną żegnając.Postanowiłam wziąć gorącą kąpieli.Trwała ona godzinę,zrobiła się 9:10,zaczęłam się szykować na spotkanie.Ubrałam się.
Pogoda cholera nie dopisywała,zimno i jeszcze raz zimno.
I o 9:45 wyszłam z mieszkania.Udałam się do kawiarni koło parku.Widziałam że Kaśka już jest,więc pewnie weszłam do środka i podeszłam do niej.
- Cześć.-powiedziałam.
- Cześć,wiesz zastanawiam się co ty ode mnie chcesz?-zapytała.Usiadłam i podeszła do nas kelnerka.
- Coś podać panią?-zapytała.
- Ja poproszę sok pomarańczowy.-powiedziałam.
- Ja to samo.-odezwała się Kaśka.Po chwili podano nam nasze zamówienie.-Więc co chciałaś?
- Chciałam pogadać,posłuchaj ja wiem że jest nam teraz trudno.
- Ty wiesz?-zapytała.
- Kasia posłuchaj ja wiem ze czujesz się trochę skrzywdzona,bo wyjechałaś do Stanów,zerwałaś z Michałem i nie miałaś pojęcia że znajdzie sobie kogoś,ale w tym wszystkim jestem też ja co tak na prawdę nic ci nie zrobiłam.Michał mi opowiadał o waszym rozstaniu,ale to ty zrezygnowałaś więc dlaczego ty teraz psujesz to co razem sobie zbudowaliśmy?-zapytałam,widziałam że ją tym zszokowałam ale postanowiłam szczerze z nią pogadać.
- Ja nic wam nie psuję nie rozumiesz że ja go kocham?
- Kasia ja widzę to,ale wieź pod uwagę że nie tylko ty się liczysz bo teraz najbardziej jest pokrzywdzony Michał.Powiedz mi prawdę czy na prawdę Michał i ty?-zapytałam.Widziałam w jej oczach pewne zawahanie.
- Tak Michał jest ojcem mojego dziecka,i nie rozumiem jak ty mogłaś do niego wrócić?
- Bo ja go kocham i widziałam jak się te miesiące starał.Będę się zbierać dzięki za spotkanie.-powiedziałam wstając.
- Myślałam że przyjdziesz i będziesz wrzeszczeć że mam się od Michała odwalić.-powiedziała.
- Wiesz kiedyś by tak było,ale teraz dorosłam.Cześć.-powiedziałam,ale po chwili się cofnęłam.-Wiem że teraz nie będę w stosunku do Michała fer ale jeżeli po testach DNA okaże się że Michał faktycznie jest ojcem,zmuszę go do tego żeby twoje dziecko miało jego nazwisko bo ono nie jest niczemu winne i będzie dla niego ojcem.-powiedziałam zauważyłam w jej oczach strach.
- Jakie testy DNA?-zapytała.
- Chcemy sprawdzić czy Michał jest 100% ojcem.-powiedziałam.
- Ale ja na testy się nie zgadzam.-wstała ubierając kurtkę.
- Czyli tylko potwierdzasz że coś ukrywasz bo gdybyś była przekonana to być się nich nie bała nie unikała jak ćma ognia.Cześć śpieszę się,a i jeżeli o to ci chodziło to przepraszam,ale nie potrafiłam walczyć z miłością do Michała.-powiedziałam i wyszłam z kawiarni.Udałam się na ławkę w parku i tam siedziałam i musiałam po tym spotkaniu zebrać myśli no świetnie.Spojrzałam na telefon 20 nieodebranych połączeń od Michała,spojrzałam na godzinę i się przeraziłam 16:55.Przyśpieszonym krokiem udałam się do mieszkania,gdzie od progu słyszałam Michała.
- Ber gdzie ty byłaś,dzwoniłem di ciebie wiesz jak się martwiłem,nie dałaś żadnej informacji nic.-powiedział.Chciałam załagodzić sytuację i go mocno przytuliłam równocześnie całując go namiętnie.
- Przepraszam zasiedziałam się w parku.Nie gniewaj się na mnie Misiu.-zrobiłam ładne oczka.
- Ale następnym razem odbieraj telefon.-przytulił mnie.
- Obiecuję.
- To gdzie byłaś i co robiłaś w parku.-no to nieźle nie umiem dobrze go kłamać.
- No ten byłam no w tym no.-zakłopotałam się.
- Ber gdzie ty byłaś?-zapytał odsuwając się ode mnie.
- Ale nie będziesz krzyczał?-zapytałam.Jak zobaczyłam jego wzrok to poszłam do salonu,a on udał się za mną.
- Więc dowiem się?
- Masz mi nie przerywać.Byłam się spotkać z Kaśką.
- Co?-krzyknął.
- Miałeś mi nie przerywać,pogadałam z nią i później poszłam do parku.-powiedziałam,nie miał za ciekawej miny.
- Po co z nią się spotkałaś,mało przez nią cierpimy?-spuściłam wzrok na swoje buty.
- Michał,ale ja musiałam...-przerwał mi.
- Nie musisz z nią gadać,o czym rozmawiałyście?
- Przeprosiłam ją...-znów mi przerwał.
- Niby za co ty ją masz przepraszać?
- Michał nie zrozumiesz tego tak jak kobieta,powiedziałam jej też o naszych planach o testach DNA i ona się trochę przestraszyła.Michał posłuchaj jeżeli okaże się że ty jesteś ojcem to ono powinno dostać twoje nazwisko.-powiedziałam.
- Nie Zuzia będzie miała tylko moje nazwisko,ja z nią nie spałem.
- Michał,ale dziecko nie jest niczemu winne,dobrze o tym wiesz.
- Wiem ale ja już postanowiłem.-powiedział i poszedł do kuchni.Podążyłam za nim.
- Jesteś na mnie zły prawda?-zapytałam.
- A jaki mam być,skoro po kryjomu spotykasz się z moją byłą,która robi wszystko by zepsuć mi życie.-zaczęłam płakać.
- Przepraszam skarbie,ale chciałam tylko wytłumaczyć jej parę spraw łagodnie jak kobieta kobiecie.-łkałam,wiedziałam że na niego to podziała bo nie lubi kiedy płaczę.
- Ej skarbie już się nie gniewam,proszę nie płacz nie lubię tego.-powiedział i otarł kciukami moje łzy.
- Pocałujesz mnie?-zapytałam,a on się zaśmiał.
- Ciebie zawszę.-pocałował mnie,ale to był zupełnie inny pocałunek w tym starał się przekazać jak bardzo za mną tęsknił,jak kocha i jak się martwi sama zaczęłam przez pocałunek pokazywać swoje uczucia do niego.
- Michał telefon.-powiedział odrywając się od niego.Nie chętnie odebrał.
- Halo?
- ......
- No dobra to do jutra.-rozłączył się i spojrzał na mnie.-Dostałem zaproszenie do Rzeszowa.
- Po co?
- Iwona ma jutro urodziny i zaprasza.-i w tym momencie odezwał się mój telefon.Chciało mi się śmiać,dzwoniła Iwona także z zaproszeniem.
- Też dostałam zaproszenie.-zaśmiałam się.
- No tak przecież nikomu nie powiedzieliśmy o naszym zejściu się,to co udajemy że...-przerwałam mu.
- No możemy poudawać,z tego co Iwona mówiła że muszę koniecznie przyjechać,a w tle Igła powiedział że ma nie zdradzać naszego planu więc zobaczymy co wymyślili.
- Tylko jak jedziemy?-zapytał.
- Pojadę jutro z samego rana do Rzeszowa i spotkamy się kochanie na miejscu.
- Jestem za.-poszliśmy wziąć wspólną kąpiel i zasnęliśmy około 22:00.
Rano jak było postanowione pojechałam do Rzeszowa.I zaczęłam się zastanawiać co do cholery ja ubiorę.Ale przypomniałam sobie o przed wczorajszych zakupach z Miśkiem na których kupiłam piękną kieckę.
 
O 18:00 wyszłam z mieszkania kierując się do Ignaczaków,nie miałam daleko więc się przeszłam.
- No kogo moje piękne oczy widzą.-zaśmiał się Winiar.
- A witam was.-przywitałam się z Dagą i Michałem.Dagmara od razu wzięła mnie pod rękę.
- No jak sprawa z Michałem?-zapytała.
- Raczej będzie rozwód.-powiedziałam i zrobiłam smutną minę,dobrze że cholera w tym teatrze grałam.
- Spokojnie poradzimy sobie.-przed dom wyszedł gospodarz.
- O witam państwo Winiarskich i panią Kubiak.-powiedział i nas przytulił.
- Nie długo panią Kurek.-powiedziałam.
- Oj nie denerwuj mnie.-weszliśmy do środka i z wszystkimi się przywitałam.Była cała reprezentacja ze swoimi połówkami.Nagle do domu wszedł Michał,miałam taką ochotę go pocałować ale jak grać to grać,specjalnie go ominęłam i poszłam do salonu.
- No to mili goście zaczynajmy zabawę.-krzyknął Igła i impreza się rozkręciła..........





I mamy kolejny :)
Jak wam się podobał? Mam nadzieję że jakoś do gustu wam przypasował,się rozpisałam,ale takie pomysły mi zaczęły do głowy wpadać że w końcu postanowiłam urwać bo co za dużo to nie zdrowo.No to ciekawe co wymyśli wszyscy żeby pogodzić pogodzone małżeństwo ;)
Zapraszam na kolejny w sobotę,nareszcie u mnie pogoda się poprawiła.
Dziękuję za wasze komentarze i do zobaczenia.
Pozdrawiam Aga
 


 

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 61:

Rano obudził mnie bardzo czuły pocałunek,uśmiechnęłam się,ale oczu dalej nie otwierałam.
- Nie udawaj że śpisz.-zaśmiał się.
- Ja nie udaję.-powiedziałam i otworzyłam oczy,nad swoją twarzą zobaczyłam twarz Michała.
- Jak się spało?-zapytał.
- Przy tobie świetnie.-objęłam go wokół szyi i przyciągnęłam jego twarz.Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.-A tobie jak się spało?
- Wiesz troszkę było ciasno,ale przy was genialnie.-zaśmiał się.
- Ciasno ci było?-zapytałam.-Więc dziś śpisz w salonie,albo w drugim pokoju.-zaśmiałam się widząc jego minę.
- Żartowałem,a tak w ogóle mam coś dla ciebie.-powiedział i z szafki wyjął jakieś pudełko.
- Z jakiej to okazji?-zapytałam.
- No wiesz mamy luty,a 14 były walentynki taki trochę spóźniony.-podał mi to pudełko.
- Michał,ale ja nic dla ciebie nie mam,nie mogę tego przyjąć.
- Ale musisz bo dla mnie wielkim prezentem jest to że właśnie koło mnie siedzisz.-przytuliłam go i otworzyłam prezent,a w środku zobaczyłam piękne złote kolczyki z diamentami.
- Jakie one są piękne,dziękuję Misiu.-pocałowałam go.
- To posłuchaj plan jest taki,ja idę zrobić śniadanie,ty w tym czasie idziesz się ubrać,a później lecimy do galerii.-powiedział.
- Tak jest.-zasalutowałam i wstałam zabierając rzeczy i poszłam do łazienki.Nie mogłam uwierzyć że wszystko nam się ułożyło.Mam nadzieję że Kaśka już nic nam nie zniszczy z Wandą.Szybko się ubrałam.
Wyszłam i zaczęłam swoją gadkę.
- Michał wiesz jaka ja jestem gruba,wyglądam jak słonica.
- Oj kochanie przesadzasz,wyglądasz przepięknie.-na stole położył kanapki i mnie objął.
- Nie muszę kupić sobie nowe ciuchy bo się nie mieszczę.-zaśmiał się.
- Kupię ci tyle ciuchów ile będziesz chciała.-pocałowałam go.
- I to chciałam usłyszeć,ale dobra jedzmy bo jestem głodna.-zaczęliśmy jeść,znaczy Michał jadł trzecią kanapkę,a ja ósmą ale to nie ma różnicy.Tak to sobie tłumaczę,później ubraliśmy kurtki i pojechaliśmy do Jastrzębia.Kiedy tylko przekroczyliśmy próg galerii,to ja zaczęłam kupować wszystko,a Michał jak przystało na kochanego męża dzielnie wszystko znosił i płacił każdą cenę.Około 15:00,zanieśliśmy wszystko do auta i  postanowiliśmy zjeść tam obiad więc poszliśmy na pizzę.
- Michał a jak zrobimy małej pokój?-zapytałam.
- W w tym pokoju drugim.
- Ale nie o to mi chodzi,czy masz plan jak on będzie wyglądać?
- Jeszcze nie,ale jak się wezmę do tego to pomysł sam przyjdzie.-powiedział,spojrzałam w bok i zobaczyłam Kaśkę z Wandą.Troszkę mi się ciśnienie podniosło.
- Michał możemy już iść?-zapytałam.
- Ale nam jeszcze nie przynieśli zamówienia.-powiedział.
- Proszę cię idźmy zjemy w domu.-zaczęłam się ubierać,ale niestety zauważyły nas i podeszły.
- O jak miło cię Michałku widzieć,co obgadujecie sprawy rozwodowe?-zapytała Kaśka.
- Nie jem obiad z moją żoną,bo przed chwilą kupowaliśmy rzeczy dla Zuzi.-powiedział Michał.
- Jeszcze żoną.-wtrąciła Wanda.
- Nie nie bierzemy rozwodu.-powiedziałam i wyszłam stamtąd,a Michał zapłacił za nasz nie zjedzony obiad i dogonił mnie.
- Skarbie,wszystko w porządku?-zapytał.
- Michał troszkę mi słabo.-powiedziałam i szybko się go złapałam.Objął mnie żebym nie upadła.
- Poczekaj chodź usiądziemy.-podeszliśmy do ławki i usiadłam.Michał poleciał jeszcze szybko kupić mi wodę,napiłam się i jakoś mi przeszło.
- Już dobrze.-uśmiechnęłam się.
- Na pewno?
- Tak po prostu jestem głodna i jeszcze się zdenerwowałam,jedźmy do domu.-pomógł mi wstać i poszliśmy do samochodu.Po 1 godzinie byliśmy w domu,od razu poszłam do kuchni i zjadłam wszystko co popadło w moje ręce.
- Kotku bardzo jesteś zła?-zapytał.
- Nie dlaczego,bardzo się cieszę że nie schowałeś się przed ciocią.-objęłam go.-Wiesz jakie ja mam szczęście że przyjechałeś wtedy z Bartkiem do Nysy.Bo wtedy nie spotkałabym ciebie i teraz byłabym sama jak palec.Dziękuję ci że jesteś.
- A ja dziękuję za to że wtedy w parku powiedziałaś ba wykrzyczałaś mi ze się zakochałaś pamiętasz?
"- To go kochasz to o nim mi mówiłaś.-powiedział Jarek i poszedł.Było mi strasznie niezręcznie,zaczęłam kierować się w stronę domu,w pewnym momencie Michał pociągnął mnie za rękę,tak że oparłam się plecami o drzewo.
- To prawda?-zapytał.Spojrzałam w jego oczy.-To prawda co mówił?
- Co prawda że się zakochałam w tobie?Chcesz się pośmiać,proszę bardzo."
- To było jak dla mnie urocze.-zaśmiałam się.
- No dla mnie też tylko że wcześniej pobiłem się  twoim byłym.
- Oj tam.-usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.-Michał poszedł otworzyć,ale po chwili usłyszałam jak zaczyna krzyczeć,szybko się tam udałam.
- Mnie to nie obchodzi,chcę żeby dziecko miało nazwisko po tobie.
- Kaśka do cholery jedyne dziecko które będzie miało moje nazwisko to będzie moja córka.
- Ja się tak łatwo nie poddam,jeszcze popamiętasz mnie i ta cała pożal się boże żonka też.-powiedziała i poszła.Michał się odwrócił i nie sądził że stałam za nim.Bez słowa ominął mnie i poszedł do sypialni trzaskają drzwiami.Od razu tam poszłam.
- Michał....-ale przerwał mi.
- Proszę nie chcę na ciebie nakrzyczeć,możesz zostawić mnie samego?-wyszłam z pokoju i chwyciłam telefon.
- Halo?-usłyszałam głos Kaśki.
- Cześć tu Berenika chcę się z tobą spotkać......




I mamy kolejny,sorki że taki nudny,ale u mnie taka smętna pogoda,deszcz i burza :(
Świetne wakacje,jak wam się podoba końcówka????
Teraz się zacznie :)
Następny będzie w czwartek także miłego czytania.
Dziękuję za wasze liczne komentarze :)
Do następnego.
Pozdrawiam Aga
 
 


 

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 60:


Po 20 minutach z hali wyszedł Michał,każdy poszedł do swojego samochodu i mieliśmy się spotkać pod domem.Kiedy zajechałam pod blok zdziwiłam się że w salonie świeci się światło.
- Michał zapomniałeś zgasić światło?-zapytałam kiedy wysiadł ze swojego samochodu.
- Nie a co?-zapytał i spojrzał na okna.Trochę się zdziwił więc pognaliśmy na górę.Zagadka się rozwiązała kiedy w przedpokoju zobaczyłam Kaśkę.
- O Berenika?-zapytała i się uśmiechnęła.
- Co tu się dzieje?-zapytałam i spojrzałam na Michała.
- A mieszkam tu skoro zostaniemy rodzicami to musimy być blisko siebie,a ty co tu robisz?-nic nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się i wyszłam.
- Ber to nie prawda,nie było jej jak wychodziłem,nie dawałem jej kluczy.-złapał mnie za rękę.
- Michał,a ja głupia chciałam ci uwierzyć,chciałam wrócić do ciebie bo mi cię brakuje,a ty i ona pod jednym dachem.Mam dość teraz wiem ze ten rozwód jest właściwy.-powiedziałam i wyrwałam rękę z ucisku i pognałam na dół.Jednak on nie odpuszczał.
- Ber proszę,zostań.
- Z kim z tobą i Kaśką,wiesz myślałam że jesteś tym który zmieni całe moje życie,że stworzymy wspaniałą rodzinę dla Zuzi,ale się nie da.Przepraszam.-wsiadłam do auta i odjechałam w stronę Rzeszowa.Po 5 godzinach jestem na miejscu,zmęczona usiadłam w salonie z całych emocji zaczęłam płakać.Zmęczona zasnęłam na kanapie.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć a tam Bartek.
- Co ty tu robisz?-zapytałam z uśmiechem.
- Przyjechałem z tobą pogadać i to na poważnie.-powiedział i wszedł do salonu,poszłam za nim i usiadłam na fotelu.
- Poczekaj chwilę pójdę się ubrać.-poleciałam do sypialni i się ubrałam.
I wróciłam do salonu.
- O czym chcesz pogadać,tylko nie mów że o Michale bo nie chcę o nim gadać.
- Czy ty do cholery nie widzisz że on cię kocha? Star się zrobić wszystko żebyś mu uwierzyła ale ty jesteś nie ugięta.Pomyśl czasami.-krzyknął.
- I ty przyszedłeś prawić mi morały?
- Nie chcę żebyś przejrzała na oczy wolisz wierzyć dziewczynie która od samego początku chciała zepsuć wam związek,zamiast swojemu mężowi? Wiem że to dla ciebie trudne,ale ty za trzy miesiące rodzisz,mała będzie potrzebowała dwoje rodziców,co znajdziesz innego tatusia,Ber no cholera psujecie do siebie,ale nic nie potraficie sami zbudować.Gdyby Michał cię zdradził to powiedziałby prawdę,nie kłamałby,bo po nim można zobaczyć czy kłamie.Zastanów się nad tym co ci powiedziałem.-powiedział i wyszedł z mieszkania.Może powinnam w końcu podjąć dorosłą decyzję,ale nie potrafię i teraz mażę o byciu dzieckiem,żeby rodzice podejmowali za mnie decyzję,wiem że Bartek ma rację,ale boli mnie to wszystko.Nie potrafię już myśleć.Najchętniej bym zasnęła i już się nie obudziła.
Miesiąc później:
Kolejny miesiąc bez niego,postanowiłam wyjechać do Nysy,pomyśleć nad kilkoma sprawami i wiem że go kocham,ze względu na wszystko chcę go mieć tylko dla siebie.Wczoraj wróciłam do Rzeszowa i przygotowałam całą mowę,która mu zaprezentuję.Jutro wypadają jego urodziny,prezent mam i teraz tylko prosić boga o to by wszystko dobrze się potoczyło.
Następnego dnia udałam się do Żor,podjechałam pod znany mi blok i osiągną mnie strach,ale co będzie to będzie,weszłam na właściwe piętro i otworzyłam właściwe drzwi.W środku było pusto,czyli ma trening,więc damy radę.Posprzątałam w mieszkaniu,no nieźle tu na syfił.Później zrobiłam obiad i ładnie udekorowałam stół,nie mam takiego talentu więc tort kupiłam w cukierni.Zrobiła się 16:00 usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.Rzucił torbą w przedpokoju i wszedł do kuchni co zawsze robił.Jego oczy przybrały kształt piłeczek pingpongowych.
- Ber?-zapytał jakby nie dowierzał.
- Wszystkiego Najlepszego.-szepnęłam i podałam mu prezent.
- Dziękuję,ale jak ty tu?-pytał.
- Michał,ja na prawdę przemyślałam wszystko i nie zamierzam żyć bez ciebie,za bardzo cię kocham.-podeszłam do niego.- I proszę cię o wybaczenie.-szepnęłam.
- To ja powinienem prosić o wybaczenie.-zaśmiał się.
- Pocałuj mnie skarbie.-uśmiechnęłam się,a on od razu wziął się do roboty,brakowało mi jego ust,spragniona kazałam mu usiąść na krześle i wpakowałam się na jego kolana i bardzo mocno wpiłam się swoimi spragnionymi ustami w jego malinowe usta.
- Kochanie ja ci przysięgam że ja nigdy....-przerwałam mu.
- Wierzę ci,a ona niech spada na drzewo.A teraz podaję obiad i tort.-wstałam z jego kolan.
- Zrobiłaś tort?-zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Nie ale kupiłam i mam wielką ochotę na niego,tylko najpierw obiad.-zjedliśmy obiad i ten przepyszny tort,znaczy Michał kawałek,a ja resztę ale to szczegół.Później wspólna kąpiel i ułożyliśmy się w łóżku do snu.
- Jesteś bardzo na mnie zły że ci nie wierzyłam?-zapytałam.
- Nie jestem zły,jestem zły na siebie że wtedy się upiłem i ona mi teraz wmawia wszystko.Ale wykonam test DNA.-powiedział.
- Misiu?
- Tak?
- Kocham cię bardzo,i nie chcę żadnego rozwodu.-zaczęłam płakać.
- Nie pozwoliłby na rozwód za bardzo mi na tobie zależy,ale nie płacz już.-pocałował mnie i otarł mi łzy.
- Musisz mi pomóc.-zaśmiałam się.
- W czym ja mam pomóc?
- Ktoś musi mi pomóc z przeniesieniem rzeczy tutaj,chyba że nie chcesz żebym z tobą mieszkała.
- Oj pomogę ci,ale jutro jedziemy na zakupy.
- Na zakupy?-zdziwiłam się.
- No a Zuzi to ja rzeczy wyczaruję?-pogadaliśmy chwilkę i poszliśmy spać,znaczy poszliśmy spać cholernie szczęśliwi że jedną rzecz wygraliśmy.Wygraliśmy siebie......
 
 
 
 
 
I jest 60 :)
Troszkę na wakacjach myślałam i stwierdziłam że zrobię wam przyjemność i wreszcie ich połączę,ale nie obiecuję że to koniec ich problemów :)
Następny we wtorek,a dziś czeka mnie wielkie rozpakowanie walizek,pamiątek.Dziękuję za waszą cierpliwość.I dziękuję za wasze komentarze.
Pozdrawiam Aga