sobota, 19 lipca 2014

Jestem :)

Wreszcie jestem :)
Wróciłam z mojego odpoczynku i jak poczekacie to jutro pokaże się rozdział,teraz wracam do waszych bogów i nadrabiania,a później muszę napisać rozdziaq bo sam się nie napisze.
Widzimy się jutro.
Pozdrawiam Aga

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 59:


Po południu postanowiłam pójść na spacer,poszłam ubrać kurtkę i buty i wyszłam.Szłam sobie alejką w parku i mijałam zakochane pary,małżeństwa z dziećmi i zrobiło mi się przykro.Dawałam wszystko do mojego małżeństwa,a jednak Kaśka wszystko potrafi zepsuć.Po godzinie wróciłam na obiad.
- No nareszcie,miałam już po policję dzwonić.-zaśmiała się mama.
- Oj spokojnie byłam się przejść.-weszłam do kuchni,gdzie byli już wszyscy niestety.W trakcie obiadu odezwała się moja komórka,przeprosiłam wszystkich i poleciałam odebrać:DAMIAN.
- Halo?
- No witaj,nareszcie się dodzwoniłem,na sam początek chcę złożyć ci życzenia świąteczne.-zaśmiał się.
- Dziękuję i wzajemnie.
- A teraz druga sprawa,nie przenocowałabyś mnie tak z kilka dni?-zapytał.
- No jasne że tak tylko kiedy przyjeżdżasz?
- Dziś mam samolot o 2:00 w nocy i tak z samego rana bym był.-zaśmiał się.
- No jasne,to jutro w Rzeszowie cię widzę.
- W Rzeszowie?-zapytał.
- No tak nic ci nie mówiłam,ale pogadamy jak przyjedziesz,adres wyśle ci SMS'm.
- Ok to do jutra.-rozłączyłam się.Poszłam dokończyć obiad.
- Niestety nie mogę zostać co jutra,bo z samego rana ma przylecieć do mnie mój przyjaciel i muszę być w Rzeszowie.-powiedziałam.
- Jaka szkoda na pewno zapłaczemy.-powiedziała Wanda.
- Wandziu.-upomniał ją Jarek.
- No dobrze już się nie odzywam.-pomogłam posprzątać po obiedzie i poszłam spakować rzeczy.Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.-powiedziałam.
- Hej ja na chwilkę.-do pokoju wszedł Michał.
- Coś się stało?
- Nie,ale...-zaciął się.
- Co?-zapytałam pakując dalej ciuchy.Poczułam że podchodzi do mnie i objął mnie od tyłu.Zaczął muskać moją szyję.
- Tęsknię za wami.-szepnął.Chciałam zostać w jego ramionach,ale nie mogłam.
- Przepraszam ale ja już muszę jechać.-wyrwałam się z uścisku.Chciałam chwycić walizkę,ale on był szybszy.Zeszłam na dół i pożegnałam się z teściami.Wyruszyłam w drogę do Rzeszowa.W domu byłam około 23:00,zmęczona od razu położyłam się spać.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi,spojrzałam na zegarek była 9:25.Wstałam i poszłam otworzyć.
- No chyba cię nie obudziłem?-zaśmiał się Damian.
- Tak troszeczkę,wchodź.-weszliśmy do kuchni.-Zjesz ze mną śniadanie?-zapytałam.
- Jasne,a gdzie Michał? Nie mów że zaczął treningi.-powiedział.
- Michał jest u rodziców,a ja wczoraj wróciłam.-powiedziałam.
- Co się stało?-zapytał.
- Znasz mnie.-zaśmiałam się.
- Opowiadaj mi wszystko od początku.
- Zaczęło się wszystko kiedy przyjechała do nas jego ciocia.-opowiadałam mu wszystko.-Teraz mieszkam tu i czekam na rozwód.-powiedziałam,a on po prostu mnie przytulił.I w tym momencie dałam upust swoim emocjom.
- Ej nie płacz,wszystko się ułoży.
- Mam nadzieję.-powiedziałam.
- Wiesz może ta dziewczyna Kaśka tak,udaje wiesz że teraz można wszystko kupić.
- O czym ty mówisz?zapytałam.
- Na przykład sztuczny brzuch ciążowy,są takie do kupienia.-powiedział.
- Ale przecież na koniec ciąży musi urodzić.-powiedziałam.
- Zawsze w takim momencie może powiedzieć ze poroniła i obarczyć Michała winą,pomyśl jeżeli Michał zawzięcie upiera się że z nią nie spał to coś w tym jest.
- I co mam mu wybaczyć?-zapytałam.
- Pomyśl o tym co ci powiedziałem,ja wiem że Berenika Kurek się nie poddaje.-powiedział i poszedł do salonu,jeżeli to prawda to zabiję ją.
31 grudnia
- Julka boję się porodu.-powiedziałam.
- A ja,co tam u ciebie w ogóle?
- Okres separacji kończy się w maju i później będę mogła złożyć pozew.-powiedziałam.
- A co z Kaśką?-zapytała.
- Co z nią,nic powinnam ją zabić za to że rozwaliła mi małżeństwo.
- Nie tylko ją,ale też Wandę.W końcu ona uknuła to wszystko,ale ty na serio weźmiesz ten rozwód?-zapytała.
- Na początku chciałam tego,ale teraz nie.Poczekam do końca ciąży Kaśki jeżeli okaże się...-przerwała mi.
- Chcesz żeby zrobił badanie na ojcostwo?-zapytała.
- Tak,bo jeżeli on nie jest ojcem to mnie nie zdradził.
- Ber tylko pamiętaj że Michał może wtedy do ciebie nie wrócić bo znów zwątpiłaś w jego uczciwość.
- Wiem i wtedy sobie tego nie wybaczę.
- A Damian kiedy wraca do Stanów?-zapytała.
- On już wrócił,dostał pilny telefon,to gdzie lecicie dziś na zabawę?
- A wiesz klub Asseco zbiera się u Igły i jest zabawa,a możne chcesz iść z nami?
- Nie zostanę,w końcu nie pierwszy raz będę sama.-uśmiechnęłam się.O 16:00 Julka zmył się do domu,a ja usiadłam w salonie i czytałam sobie książkę.Była godzina 21:00,usłyszałam dzwonek do drzwi,poszłam otworzyć.
- Michał co ty tu robisz?-zapytałam.
- Myślałaś że w taki wieczór zostawię cię samą?
- Nie jestem sama,jest ze mną Zuzia.
- I chcę być jeszcze ja.-powiedział.
- A skąd wiesz że wpuszczę cię do mieszkania?-zapytałam.
- O tym nie pomyślałem,ale mam nadzieję że te ciastka cię przekupią.-no i mnie ma,wie że uwielbiam te ciastka.
- Zapraszam bardzo.-zaśmiałam się,wyrywając mu opakowanie ciastek.Wszedł do salonu,a ja po sok do kuchni.
- Ber czy my mamy szansę?-zapytał.
- Michał,ja ci już mówiłam....-przerwał mi.
- Tak wiem,przepraszam.-i tak siedzieliśmy,co chwila on o coś pytał,albo ja i tak nam czas zleciał.Była 00:00 petardy wystrzeliły,ludzie krzyczeli,a ja spałam no cholera.Może to i lepiej,że nie musiałam składać sobie życzeń z nim.Poczułam tylko jak zanosi mnie do sypialni i składa mały,ale bardzo czuły pocałunek szepcząc " Dobranoc księżniczko ".
5 stycznia:
Dziś jest pierwsze spotkanie Jastrzębski Węgiel-Skra Bełchatów po świętach.Wczoraj zadzwonił do mnie Michał z prośbą o przyjście,na początku nie chciałam się zgodzić,ale po chwili stwierdziłam że zobaczę się z Alą.Rano ubrałam się.
 
 Wsiadłam do auta i ruszyłam do Jastrzębia.Wreszcie docieram na miejsce,jadę od razu ma halę.
- Ala.-krzyknęłam,ona odwróciła się i mocno przytuliła.
- A co tu tu robisz,pogodziłaś się z Michałem?
- Nie poprosił żebym przyszła.
- I ty się tak zgodziłaś?-spojrzała na mnie.
- No tak,a co?
- Nic nic,chodź mecz się zaczyna.-kibicowałyśmy bardzo głośno,oczywiście ona Bartkowi,a ja Michałowi znaczy Jastrzębskiemu.Wynik zakończył się 3:2 dla Skry,widziałam w jego oczach ten smutek,postanowiłam podejść do niego.Rozdawał autografy,stanęłam w kolejce i czekałam na swoją kolej.
- Gdzie podpisać?-zapytał,ale jak mnie zobaczył to się uśmiechnął.
- Nie mam kartki,chyba nie wezmę autografu.-powiedziałam po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dzięki że przyszłaś,ale szkoda że go przegraliśmy.
- Ej walczyliście do końca.
- No tak.-i znów ta cisza.-Wracasz do Rzeszowa?
- Nie mam nadzieję że mnie przenocujesz?-zapytałam.
- No jasne,to poczekaj na mnie 10 minut po od razu pojedziemy.
- Czekam-szepnęłam...........






I mamy kolejny!!!
Jak sądzicie czy w mieszkaniu wszystko sobie wyjaśnią?
Na początek przepraszam że jest taki nudy ten rozdział,zawaliłam go.Ale mam nadzieję że wam jakoś trochę przypadnie do gustu.Także widzimy się za tydzień,życzę miłych wakacji.Tylko żeby pogoda była piękna :)
Pozdrawiam Aga


 

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 58:


Brawo Ber tak potrafisz załatwić sprawę,najlepiej zwiać.W końcu każdy by się tak zachował.Nie mam zamiaru kłócić się z Kaśką i Wandą,najlepiej zejść im z drogi.Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.Nie minęło 5 minut,a usłyszałam pukanie do drzwi nie chciałam żeby to był Michał.
- Można?-zapytała teściowa.
- Jasne.-uśmiechnęłam się.
- Na początku powinnam cię przeprosić za to że Kasia tu jest,wiem jak musisz się czuć.
- Przyzwyczaiłam się do takiego uczucia,jak jeszcze Wanda u nas mieszkała to...-przerwała mi.
- Przepraszam że ci przerwę,bardzo źle cię traktowała?-zapytała.
- No miło nie było,ale jak mówiłam przyzwyczaiłam się.
- Wiesz jak zaczęłam spotykać się z Jarkiem to tak zachowywała się w stosunku do mnie,ale nie poddałam się i dziś mnie uwielbia.-uśmiechnęła się.
- Mamo mi nie chodzi o to żeby mnie lubiła tylko potrafiła uszanować zdanie Michała,na siłę robiła wszystko żeby poleciał na Kaśkę i jej się to udało,wiem że czujecie do mnie taki żal za to że wniosłam sprawę o rozwód ale ja nie chcę żyć z podświadomością że zdradził mnie,zawsze będę to pamiętać,takich rzeczy się nie zapomina.
- Wiem,dlatego nie mam żalu że chcesz się rozstać z Michałem,ale wiedz że będziesz zawsze moją najlepszą synową,chodź początek nie był za przyjemny.-zaśmiałyśmy się.
- No ale dobrze że teraz jest tak.
- Dobra ty sobie odpocznij,zawołam cię później na kolację.-powiedziała i wyszła.Co wy nie spałam,leżałam i marzyłam żeby ten cholerny żart się skończył.Postanowiłam się przejść,zeszłam na dół i powiedziałam teściowej o tym i wyszłam przed dom,chwili spokoju nie było bo zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- No cześć balonie jak się czujesz?-zaśmiała się Jula.
- Pragnę poinformować że ty też jesteś balonem,na serio jestem już w Wałczu i nie za przyjemnie tu jest.-powiedziałam.
- A mówiłam żebyś tam nie jechała,co się dzieje opowiadaj.-zaczęła jej mówić o prawie pocałunku,o wszystkim.
- I weszła Wanda i kazała mu pomoc Kaśce.-skończyłam.
- Pierwszy raz nie wiem co mam ci doradzić,wiesz nie przejmuj się nimi.Jak chce ta Wanda żeby był z Kaśką niech będzie,na pewno znajdziesz faceta który cię nie zdradzi.
- Ale nie rozumiesz że ja go kocham.-powiedziałam.
- Rozumiem,ty najchętniej byś mu wybaczyła,ale nie umiesz żyć z tym że ktoś cię zdradził.Dale słuchaj ja muszę kończyć bo wołają mnie na kolację.-powiedziała.-A wiesz jak jestem głodna.-zaśmiała się.
- No wiem ale ja też lecę,pozdrów teściów i Zbycha.
- Dobra przekażę,pa.-rozłączyła się,spojrzałam na godzinę no pięknie 19:00.Weszłam do domu i od razu zrobiło się cieplej.
- Oj córeczko miałaś iść na chwilkę.-powiedziała mama.
- Zagadałam się.
- Chodź na kolację.-weszłam z nią do kuchni i gdy zobaczyłam że jest tam Kaśka to zrezygnowałam.
- Wiecie nie jestem głodna,jakoś tak źle się czuję,pójdę się położyć.
- Może coś cię boli,wezwać lekarza?-zapytał tata.
- Przestańcie lekarza będą wzywać,jak nic się nie dzieje.-odezwała się Wanda.
- Ale ona jest w ciąży.-powiedział teść.
- Kasia też jest w ciąży i jakoś też trzeba się martwić o nią.W ogóle jak odbędzie się cały rozwód to Michał powinieneś ożenić się z Kasią.-powiedziała,a dla mnie to było za dużo.Odwróciłam się i poszłam do pokoju jak ona mogła powiedzieć takie coś przy mnie.Po chwili usłyszałam ciche pukanie.To był Michał jeszcze jego tu brakowało.
- Ber przepraszam cię,za ciocię.-nie wytrzymałam.
- Teraz mnie przepraszasz za nią,a jak ci wcześniej mówiłam co robi i mówi to było w porządku?-zapytałam.
- Nie ale to było bardzo nie w porządku,a to w pokoju to.....-przerwałam mu.
- Nie wracaj do tego,nic się między nami nie zmieni.-powiedziałam a w myślach przeklinałam na samą siebie.On nic nie powiedział i wyszedł,no nieźle gdy tylko wyszedł poczułam kopnięcie.
- Ała nie kop mamusi,wiem że źle zrobiłam.-szepnęłam.
Zmęczona zasnęłam.Obudziłam się około 2 w nocy.Strasznie byłam głodna,ubrałam szlafrok i zeszłam do kuchni,zapaliłam maleńkie światło i zaczęła się wielka uczta,wyciągnęłam z lodówki ogórki,jakieś jogurty owocowe,na blacie leżały ciastka też wzięłam pomyślałam a co mi tam.Jadłam sobie kiedy ktoś wszedł do kuchni.
- Ber?-zapytał Michał.
- O matko jak mnie przestraszyłeś.-złapałam się za serce.
- Co ty robisz?
- No wiesz zgłodniałam i tak sobie pomyślałam że coś zjem.
- Nie typowy zestaw.-uśmiechnął się.
- No wiem że ogórki i ciastka to nie dobre połączenie,ale jak mam ochotę na dwie rzeczy na raz to wiesz jem.-uśmiechnęłam się.-Wiesz dobrze że przyszedłeś zdejmij mi tą czekoladę z orzechami.-poprosiłam.
- Już ci ją daję.-podał mi ją.
- Chcesz kawałek?
- Nie jedz sobie.-podeszłam do lodówki,i gdy się odwróciłam stał za mną Michał.Nic nie mówił tylko zaczął zbliżać swoja twarz do mojej,ale nagle w kuchni zapaliło się największe światło.Tym razem do kuchni wszedł teść.
- O a co wy tu robicie?-zapytał.Odsunęłam się od Michała i powiedziałam.
- Zgłodniałam i przyszłam sobie pojeść,a Michał przyszedł się napić.
- Aha to ja idę,bo Ania kazała mi przyjść zobaczyć co się dzieje.Dobranoc.-powiedział i poszedł.
- No ja tez idę spać.-posprzątałam szybko.-Dobranoc Michał.
- Dobranoc.-szepnął.Poszłam do pokoju i zasnęłam od razu.
Rano wstałam o 10:00,szybko poszłam się ubrać.
I zeszłam do kuchni.
- Dzień dobry.-powiedziałam.
- Witaj,jak się spało?-zapytała mama.
- Świetnie.-powiedziała i usiadłam.-Przepraszam ze narobiłam w nocy takiego hałasu ale zgłodniałam.
- Spać się nie da łazisz po chałupie i tłuczesz się i tłuczesz.-dodała Wanda.
- Przepraszam już nie będę.-powiedziałam i zabrałam się do śniadania.
- Ber masz już imię dla małej?-zapytała Kaśka.
- Tak postanowiliśmy z Michałem ze będzie to Zuzia.-powiedziałam.
- Bardzo ładne.-powiedzieli rodzice.
- Zuzia co to za imię,beznadziejne.Już lepiej nazwać Kasia.-spokojnie Ber,Wanda cię nie sprowokuje.-Kasia a ty wiesz jak nazwiesz?
- Michał musimy poszukać imion dla naszego maleństwa.-no i cholera w środku się zagotowałam.
- Dziękuje za śniadanie było genialne,ale ja dziś będę się zbierać do Rzeszowa.-powiedziałam.
- Co już,no zostań do jutra.-powiedział teść.
- No dobrze,ale już jutro muszę wrócić.-uśmiechnęłam się,w takim razie idę do pokoju.Poszłam i zaczęłam sobie czytać książkę,a tak na prawdę myśleć nad życiem........
 
 
 
 
Po pierwsze umiecie człowieka przekonać :) Pisałam pół nocy,położyłam się o 4:00 i dodaję go dla was.Znowu niewiele brakowało,a tu teść.Tak jak mówię teraz kolejny jutro i niestety ostatni,później widzimy się za tydzień.
Pozdrawiam Aga
 


 

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 57:


Nie wiedziałam co dzieję się??
Było świetnie w naszym związku,aż tu nagle taki cios.Minął tydzień od tego dnia,znalazłam sobie małe mieszkanko w Rzeszowie,Julka próbowała mnie namówić na wspólne mieszkanie,ale nie chciałam,może dlatego że musiałam zostać sama,musiałam sobie to wszystko ułożyć.Dziś wreszcie odważyłam się napisać do Michała z prośbą o spotkanie.Wczoraj byłam u adwokata,niestety musi potrwać okres separacji,ponieważ za krótko nasze małżeństwo trwało.Rodzice trochę nie zrozumieli mojej decyzji o rozwodzie,uważali że Michał taki nie jest,Bartek ze Zbyszkiem gadali z tego co wiem z Michałem i są po jego stronie,a dziewczyny po mojej.Ja na prawdę mam to gdzieś,dla mnie zdrada to zdrada,tego nie da się naprawić.O 12:30 zaczęłam się szykować.Poszłam się ubrać.

 Wyszłam z mieszkania i poszłam do kawiarni gdzie się z nim umówiłam.Weszłam do środka i zobaczyłam że już jest.Tak bardzo go kocham ale nigdy nie wybaczę zdrady.
- Cześć.-powiedziałam,a on zerwał się z krzesła.
- Cześć,pięknie wyglądasz.-powiedział.Uśmiechnęłam się.Usiadłam na przeciwko niego i nie potrafiłam zacząć rozmowy.
- Byłam wczoraj u adwokata,powiedział że musi potrwać okres separacji.-nic się nie odezwał więc zaczęłam mu wszystko mówić to co powiedział mi adwokat.
- Rozumiem,ale Ber dlaczego mi nie wierzysz?-zapytał.
- Michał proszę nie zaczynaj tego znowu,nie mam na to siły.
- Ale ja nigdy cię nie zdradziłem.
- Byłeś pijany,skąd masz wiedzieć co robiłeś,byliście sami w domu.-krzyknęłam.
- Tylko zrozum to że na ręku miałem obrączkę,która dla mnie jest ważna, nigdy bym ciebie nie zranił.-szepnął.
- Najgorsze jest to że ja nie potrafię ci już zaufać.Ja będę się już zbierać.-powiedziałam wstając i ubierając płaszcz.
- Zawiozę cię,jest już ciemno.
- Nie zadzwonię po taksówkę.
- Ale ja chcę.-powiedział łapiąc mnie za rękę.Zgodziłam się.Gdy byliśmy już pod moim blokiem,przypomniałam sobie o najważniejszym.
- A Michał zapomniałam ci powiedzieć.-zaczęłam.
- Co takiego?
- Przed wczoraj byłam u lekarza i powiedział że urodzi się dziewczynka.-uśmiechnęłam się.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę,musimy wybrać imię.
- Tak,dobra to ja już idę.Dzięki że znalazłeś czas dla mnie.
- Dla ciebie zawszę.-wysiadłam z samochodu i poszłam do bloku.Strasznie chciałam powiedzieć że się nie gniewam na ciebie,ale nie mogłam z siebie tego wydobyć,jakby ktoś mnie zamknął,a ja nie potrafię się wydostać.Poszłam się wykąpać i później usiadłam na parapecie.
- Przepraszam żabko,miałam cię chronić a nie potrafię powiedzieć twojemu tatusiowi że bardzo go kocham.-zmęczona całym dniem położyłam się spać.
Rano wstałam o 9:00,poszłam się ubrać,gdy wychodziłam z łazienki zadzwonił dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć.
- Mamo? Tato?-zapytałam kiedy w drzwiach zobaczyłam swoich teściów.
- Witaj kochanie możemy wejść?-zapytała.
- Jasne wchodźcie.-wpuściłam ich do salonu i podałam ciepłą kawę i herbatę.-Coś się stało?
- Nie,chcieliśmy zobaczyć co u ciebie słychać i co u malutkiej?-uśmiechnął się tata.
- Skąd wiecie że będzie dziewczynka?-zapytałam śmiejąc się.
- Michał do mnie wczoraj dzwonił strasznie się cieszył.-powiedziała mama.
- Oj zapomniałem coś z auta.Za chwilę wrócę.-zostałam sama w salonie z teściową,ona po chwili zaczęła płakać.
- Co się stało?-zapytałam.
- Przepraszam cię,gdybym może wtedy z domu nie wychodziła.-powiedziała.-Jarek jest tak na niego zły,że się do niego nie odzywa.Ostatnio o mało nie doszło do rękoczynów między nimi.Powiedział że Michał nie zasługuje na ciebie i na nazwisko Kubiak.
- Ale to nie jest wasza wina,przecież on....
- Nie broń go Bereniko on wie że źle postąpił,zachował się jak gówniarz.Myślał że nic się nie wyda,krzywdzi tylko kobiety.-do domu wrócił teść i dodał co o tym myśli.
- Nie tato,ona dobrze wiedziała że Michał jest pijany,może gdybym na niego nie nakrzyczała przez telefon to by tego nie było.-powiedziałam.
- Nie oskarżaj się.-powiedział.
- Może ja jestem głupia,ale chcę wierzyć Michałowi,bo to mój mąż,będzie ojcem mojego dziecka,nie chcę przekreślać tego co przeszliśmy razem,ale coś nie pozwala mu uwierzyć.-zaczęłam płakać.
- On ci do pięt córeczko nie dorasta.A teraz zobacz co mamy dla małej.-podał mi torebkę.Otworzyłam a w niej były piękne malutkie różowe buciki.
 - Boże są takie śliczne.-powiedziałam i przytuliłam ich.O 14:00 zebrali się do domu.Kiedy wyszli z mieszkania usłyszałam moją komórkę.
- Słucham?
- No Ber szykuj się idziemy na zakupy przed świąteczne-piszczała Julka.
- Teraz?
- No jutro jest 1 grudnia,a kiedy tu myślałaś,dawaj Zbyszek nas zawiezie do galerii a potem po treningu odbierze.
- Dobra za ile będziecie?-zapytałam.
- Za 20 minut więc się śpiesz.-rozłączyła się,o matko.Poleciałam szybko do łazienki i się ubrałam.
 Włosy spięłam w koka i później wyszłam z mieszkania.Na dworze zaczął prószyć śnieg.Wreszcie podjechało państwo Bartman.
- Myślałam że się nie doczekam was.-powiedziałam wchodząc do samochodu.
- Przepraszam,ale ona się wyszykować nie mogła.-powiedział Zibi na co wszyscy się zaśmialiśmy.Zbyszek odstawił nas pod galerie i powiedział że mamy 4 godziny na sklepy,spoko czasu mamy wiele.
- Dobra to najpierw tam.-powiedziała i tak chodziłyśmy,przechodząc koło sklepu sportowego przystanęłam.
- Wejdźmy tutaj.-pociągnęłam Julkę za rękę.
- Po co do sklepu sportowego tu nic nie kupisz dla Kuby.-spojrzała na mnie.-Czekaj ty chcesz kupić prezent Michałowi?-krzyknęła.
- A co w tym złego?-zapytałam.
- To że mu się należy tylko rózga,Ber powinnaś o nim zapomnieć,wiem że to trudne bo bardzo go kochasz.-powiedziała.
- Ale jeżeli spotkamy się u jego rodziców to nie wypada mieć dla wszystkich prezenty a dla niego nie.
- To ty na święta jedziesz do jego rodziców?-zapytała.
- Byli u mnie dziś i mnie zaprosili.
- Wanda pewnie też tam będzie i zrobi wszystko żeby była tam też Kaśka.-stwierdziła Jula.
- Nie pomyślałam o tym,chociaż zawszę mogę przyjechać wcześniej żeby się z nimi nie spotkać.
- Podziwiam cię za odwagę,ja nie dałabym rady.-przytuliła mnie.
- Dzięki,chodź muszę mu kupić prezent.-kupiłam wszystkim prezenty,nie powiem ile to wyniosło bo troszkę wydałam.Kupiłam też kilka rzeczy małej.Boże w końcu trzeba wybrać imię.Zbyszek był po nas około 19:00,pod blokiem pomógł mi zanieść wszystko do mieszkania i pojechali.Usiadłam sobie w salonie i postanowiłam popakować prezenty,mam nadzieję że wszystkim się spodoba.
Nastał piękny grudzień,śniegu jest bardzo dużo,dni mijały szybko.Prawie codziennie coś dokupywałam na święta.Za trzy dni jest wigilia spakowana i gotowa wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Nysy.W dzień swoich urodzin dostałam przepiękny bukiet kwiatów i piękny naszyjnik.Wiedziałam że to od Michała,ale nie pytałam o to.Po 5 godzinach jestem w Nysie pod domem,rodzice czekali już na ganku.
- Córeczko jak się za tobą stęskniliśmy.-przytuliłam rodziców i Kubusia który nie powiem nieźle urósł.
- Ja za wami też.-tata wniósł moje rzeczy i wszystkie prezenty,a ja poszłam z mamą do salonu.
Wreszcie nadeszła upragniona wigilia,która minęła w miłej atmosferze,zjechała się cała rodzinka,postanowiłam jutro z samego rana pojechać do teściów,przecież oni niczemu nie są winni i nie powinnam ich oddalać od siebie przez Michała.Moi rodzice nie byli zadowoleni że już jadę,ale obiecałam że ich odwiedzę jeszcze.Około 16:00 byłam pod domem moich teściów,zauważyłam samochód Michała.Czy dobrze zrobiłam tu przyjeżdżając?Wysiadłam i podeszłam do drzwi.Po chwili otworzyła mi teściowa.
- Córeczko jak się cieszę że przyjechałaś.-przytuliła mnie.-Wchodź.-weszłyśmy do salonu.
- Dzień dobry.-powiedziałam.Michał to z wrażenia spadł z krzesła.Niestety Jula miała rację była Kaśka i Wanda.Czyli Kaśka jest w ciąży bo miała brzuszek.Michał dalej siedział na podłodze i patrzył na mnie wielkimi oczami.
- No myślałem że się nie doczekam ciebie.-powiedział teść i mnie przytulił i szepnął.-Moja siostra ją przywiozła.Przepraszam.
- Michał byś się ruszył i pomógł Ber z walizką.-krzyknęła jego mama.On się uśmiechnął i pobiegł szybko ubrać kurtkę.Wyszłam z nim do samochodu.
- Nie wiedziałem że przyjedziesz.-powiedział.
- Twoi rodzice prosili więc jestem.-panowała między nami głupia cisza,która mi strasznie przeszkadzała.-Michał myślałeś nad imieniem?-zapytałam zmieniając temat.
- Tak,mam kilka zapisanych więc weźmy te rzeczy i chodź do pokoju i ci je pokażę.-ożywił się,przez co poślizgnął się na lodzie i się wywalił.Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Wyglądasz jak mokry bałwan.-powiedziałam i znowu wielki śmiech.
- Wiesz gdybyś nie była w ciąży to byś leżała obok mnie.-zaśmiała się.
- A widzisz mała mnie ratuje,dobra chodź bo mi zimno.-między nami atmosfera była już lepsza.Później wręczyłam rodzicom prezenty i udałam się do pokoju Michała.Zapukałam.
- Można?-zapytałam.
- Jasne,chodź.-siedział na łóżku.Usiadłam koło niego a on wyciągnął listę.
- Powiedziałeś że masz kilka imion,a nie dwie strony.
- Oj tam,myślałem i pisałem.-popatrzyłam i pojawiło się imię które miałam na myśli już dawno.
- Może być Zuzia?-zapytałam.
- Zuzia?-zapytał.
- Proszę cię Michał wiesz jak marzyłam o tym imieniu.-zaczęłam słodko mówić na co zawsze się łapał.
- Niech będzie Zuzia,a mam coś dla ciebie.-podał mi pudełko które było pięknie zapakowane.
- Co to?
- Prezent gwiazdkowy.
- Michał,i tak przesadziłeś z prezentem na urodziny,a w ogóle dziękuję za niego.-pocałowałam go w policzek.
- To jest komplet do naszyjnika.-uśmiechnął się.
- A to dla ciebie.-wręczyłam mu mój prezent dla niego,nagle nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać,praktycznie czułam jego oddech na moich ustach,ale tą chwilę przeszkodziła nam Wanda.
- Michał chodź pomóc Kasi.-weszła do pokoju,a ja odskoczyłam od niego i wyszłam szybko z jego pokoju.........
 
 
 
I mamy kolejny,jak wam się podoba?
Wandzia weszła w niezłym momencie,ale mogę powiedzieć że oni się jeszcze z nią pomęczą.
Dziękuję za wasze komentarze,świetnie nikt mi jeszcze tak nie groził :)
Następny zapraszam w sobotę.Zachęcam też do komentowania.
 Mam małe ogłoszenie parafialne:
Wyjeżdżam w niedzielę na wakacje i wracam w następną niedzielę czyli przez tydzień nie dodam rozdziału,ale będę przez telefon komentować rozdziały,znaczy będę się starała :)
Ale w sobotę jeszcze będzie rozdział.
Pozdrawiam Aga


 
 

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 56:

Następnego dnia Michał około 9:00 pojechał zawieść Wandzię do Wałcz,czyli taki jeden cel osiągnięty.Mogę się założyć że tak mnie oczerni przed teściami że w ogóle nie warto żebym się tam pokazywała.Od samego rana mam jakieś dziwne przeczucie że coś się stanie.Cały dzień denerwowałam się czy dojechali.Wysprzątałam całe mieszkanie i około 16:30 zadzwoniłam do Michała.
- Halo?-zapytał.
- Cześć skarbie dojechaliście?
- Tak jesteśmy już,ale ja wrócę dopiero jutro bo zaczął padać straszny deszcz.-powiedział.
- No jasne przecież nie będziesz jednego dnia prowadził tyle auta,a jak ciocia?-zapytałam.
- Już skarży,ale był spokój przez całą drogę.
- Dlaczego był spokój?-zapytałam i nagle w tle usłyszałam głos Kaśki " Misiu twoja mama woła na herbatę ".-Właśnie Misiu idź na herbatę.-powiedziałam wkurzona.
- Kochanie to nie tak....-przerwałam mu.
- Miałeś zawieźć ciocie,a nie Kaśkę i pewnie gdybym jej nie usłyszała nie powiedziałbyś że była z wami,wiesz dobra ja kończę nie chcę mi się z tobą rozmawiać.
- Kochanie.....-dalej nie słyszałam bo rozłączyłam połączenie,wredna małpa wepchała się do samochodu.Owinie wokół siebie jeszcze rodziców Michała i ja będę ta najgorsza.Próbował się do mnie dodzwonić ale z marnym skutkiem bo wyłączyłam telefon,niech wie że jestem wkurzona,ale jakie trzeba mieć skrupuły że podrywać żonatego mężczyznę,usiadam na kanapie i zaczęłam głaskać mój brzuszek.
- Jak tam u ciebie skarbie,mamusia bardzo na ciebie czeka.Obiecuję że nikt ci tatusia nie zabierze.-mówiłam i usłyszałam dzwonek do drzwi.Wstałam i poszłam otworzyć.
- No nareszcie ja wiem że z Michałem nie możecie się nacieszyć sobą,ale spodziewajcie się też gości.-powiedziała Julka,a Zbyszek się tylko uśmiechał.
- Najpierw to Michał musi być w domu żebym się nim nacieszyć,wejdźcie.-zaprosiłam ich do salonu.
- A co Michał ma trening w sobotę?-zapytał Zibi.
- Nie pojechał zawieźć ciocię Wandę do Wałcz.-powiedziałam przynosząc ciastka i sok porzeczkowy.
- Jak ja jej nie lubię.-powiedział.
- A dlaczego ty nie pojechałaś?-zapytała Jula.Opowiedziałam im co działo się przez ostatni tydzień u nas.
- No i dziś zadzwoniłam czy dojechali i dowiedziałam się że w wycieczkę wbiła się jeszcze Kaśka,no ale Michał jest taki ze nie odmówi Kasi i cioci.-powiedziałam i napiłam się soku.
- Serio jaka z niej wredna suka.-stwierdziła Jula.
- Z której,bo one obie są sukami,nie wiedziałam że tak wygląda życie po ślubie.A co wy tak nagle nas odwiedziliście?-zapytałam.
- No jest sprawa.-powiedziała Jula i z torebki wyciągnęła kopertę.- Proszę.-podała mi ją.Otworzyłam ją i moim oczom ukazało się zaproszenie na ślub.Zaczęłam piszczeć i przytuliłam przyjaciółkę,a potem Zbyszka.
- Ale się cieszę,to już za miesiąc.-powiedziałam.
- Tak chcę być już panią Bartman przed porodem.-uśmiechnęła się i puściła mi oczko.
- A ja rozumiem.
- O już 18:00,dobra my lecimy bo do Ali i Bartka jeszcze jedziemy.Tylko wy daleko mieszkacie.-zaśmiała się.
- No to nie moja wina.
- Jak będziesz chciała ja mogę z Michałem pogadać i wiesz.-przytulił mnie Zibi.
- Dzięki na pewno skorzystam.
- A Ber chciałam żebyś była moją świadkową,a Michał świadkiem,ale nie chcę cię wymęczać z tym wszystkim bo w końcu sama jesteś w ciąży.-powiedziała.
- Weź Alę,a Michał będzie reprezentował nas dwoje.-uśmiechnęłam się.
- Dobra ale zostajesz chrzestną.-zaśmiał się Zibi.
- No jasne.Jak dojedziecie daj znać.-przytuliłam ich i pojechali.Poszłam wziąć gorącą kąpiel,nalałam sobie wody i usiadłam w wannie.Myślałam o wszystkim,co zrobić żeby było lepiej,ale nic mi do głowy nie wpadło.Około godziny 22:00 położyłam się wreszcie do własnego łóżka.
Rano obudziłam się po 11:00 no w końcu mogę sobie pospać i wreszcie odpocząć.Michała doczekałam się o 16:00.
- Cześć kochanie jestem.-wszedł do salonu,ale nie bardzo się tym przejęłam.Dalej przeglądałam sobie strony na internecie.- Ej nie przywitasz się ze mną?-zapytał zabierając mi laptopa.
- Nie,bo wcale nie tęskniłam.-powiedziałam i popatrzyłam w drugą stronę,a on się zaśmiał i usiadł koło mnie.
- Kochanie,nie gniewaj się na mnie.-objął mnie.
- Spadaj panie Kubiak.-przesunęłam się na kanapie.
- Pani Kubiak.-znowu się przesunął.
- Powiedziałam spadaj.-zaśmiałam się.
- Pani Kubiak.-zamruczał mi do ucha,a brzmiało to tak śmiesznie że na maxa zaczęłam się śmiać.
- Idioto jeden,odczep się bo jestem na ciebie obrażona.-powiedziałam.
- Nie gniewaj się na mnie.-powiedział i pocałował mnie,oczywiście oddawałam pocałunki jakżeby inaczej.Gdy chciał mi zdjąć bluzkę to go odepchnęłam.
- Nie ma seksu Kubiak,bo musi być kara,a po drugie zostaliśmy zaproszeni na ślub.-powiedziałam.
- Przez kogo?-zapytał.
- Jula i Zibi wczoraj byli i dali zaproszenie,a w ogóle muszę kupić sukienkę bo już w normalne rzeczy się nie mieszczę.
- Ależ oczywiście.-powiedział słodko.
- Ty się nie podlizuj tylko powiedz dlaczego Kaśka pojechała z wami?-zapytałam już poważnie.
- Nie wiem,pojechałem po ciocię a ona z nią stała i powiedziała że też jedzie.
- Aha mam nadzieję że już jej widywać nie muszę?-zapytałam.
- Nie musisz.-uśmiechnął się.-Kocham cię.-spojrzał mi w oczy.
- Ja ciebie też.-pocałowałam go.-Michał ale nic się nie wydarzyło?-zapytałam.
- Oczywiście że nie.-powiedział i mnie pocałował.
Miesiąc później:
- Michał bo się spóźnimy.-krzyczałam na niego już ubrana w swoją piękną sukienkę.
 
- Kochanie spokojnie ślub jest na 12:00,a jest 11:21.-powiedział.
- Pośpiesz się.-krzyczałam dalej.Wreszcie łaskawie pojechaliśmy do kościoła.Dotarliśmy na czas bo po drodze jeszcze się zgubiliśmy.Julka wyglądała przepięknie.Zaczęła się ceremonia,siedziałam koło Bartka i musiałam zabawiać Pawła żeby nie płakał.Jak składali przysięgę małżeńską łezka w moim oku się zakręciła.Przypomniałam sobie mnie i Michała.Po całej ceremonii udaliśmy się na wesele.Zabawa była fantastyczna,było bardzo dużo osób,cała reprezentacja,cała Resovia i trenerzy.Tańczyła ze wszystkimi,kiedy zabrzmiała moja ulubiona piosenka wtuliłam się w Michała i tak tańczyliśmy,a kiedy tylko poleciał refren zaczął mi śpiewać do ucha co było bardzo przyjemne.

 - Wiesz jak ja cię kocham?-zapytałam.
- Nie wiem musisz mi to pokazać.-zaśmiał się.
- To musisz się troszeczkę zgiąć.-powiedziałam,wykonał moje polecenie a ja wtedy wzięłam sprawy w swoje ręce.Całowałam go namiętnie i z uczuciem.
- No to ja cię kocham tak samo.-szepnął i znów mnie pocałował.Około północy zaczęły się oczepiny.Było fantastycznie.Do hotelu wróciliśmy około 3:00 w nocy.Ze zmęczenia zasnęłam tak jak stałam.
Tydzień później:
Byliśmy w domu,ten dzień zapowiadał się być świetnym,ale nasz spokój zakłócił niespodziewany gość.
- Czego tu chcesz?-zapytałam kiedy ujrzałam Kaśkę.
- Ja do Michała.-uśmiechnęła się i weszła do salonu.
- Kaśka co ty tu robisz?-zapytał Michał.
- Chciałam cię poinformować że za 8 miesięcy będziesz ojcem.-powiedziała,a ja nie wiedziałam o co chodzi.
- Nie za 5 miesięcy będę ojcem.-zaśmiał się.
- Czyli to co się wydarzyło w Wałczu się dla ciebie nie liczy?
- Michał co się wydarzyło w Wałczu?-zapytałam.
- Co nie powiedział ci?-zaśmiała się.
- Michał powiedziałeś że nic się nie wydarzyło.-powiedziałam już płacząc.
- Skarbie obiecuję że nic się nie wydarzyło.
- Michał zapomniałam oddać ci koszulkę,co po naszej nocy ją sobie ubrałam i miałam ci ją oddać w Żorach ale zapomniałam.-powiedziała wyciągając z torby jego koszulkę.-Żegnam dam ci znać jak było na badaniach.-i wyszła.
- Ber na prawdę to....-przerwałam mu.
- Nie chcę słuchać co do mnie mówisz rozumiesz,okłamałeś mnie i do tego zdradziłeś.To koniec Michał,chcę rozwodu.-powiedziałam i poszłam spakować swoje rzeczy,w kilka minut zawaliło się całe moje życie.
Oczami Kaśki:
Wyszła z ich mieszkania z wielkim uśmiechem.
- Co udało się Kasiu?-zapytała mnie pani Wanda.
- Tak pani Wandziu uwierzyła.
- No to bardzo dobrze.Michał powinien ułożyć sobie życie z kimś innym niż ona,a najlepiej z tobą.-zadowolone z siebie poszłyśmy pojechałyśmy do mojego mieszkania.
Oczami Bereniki :
Spakowałam wszystkie swoje rzeczy,płakałam cholernie płakałam.
- Kochanie proszę uwierz mi to nie prawda.-powiedział Michał.
- Ja już ci nie wierzę.Żegnam leć sobie do Kaśki.-powiedziałam.
- Proszę cie uwierz mi.-złapał mnie za rękę i wtedy z całej nie mocy przytuliłam się do niego.
- Nienawidzę cię.-szepnęłam i wybiegłam z mieszkania.Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z piskiem opon,widziałam jak wybiegł z bloku ale już za późno.Dla mnie zdrada to za wiele.Nie wiele myśląc pojechałam do Rzeszowa.Po pięciu godzinach jestem pod mieszkaniem Julki i Zbyszka.
- Ber boże co się stało?-zapytała mnie Julka jak otworzyła drzwi.
- Mogę wejść?-wpuściła mnie do salonu,gdzie siedział Zibi.
- Co się stało?-zapytała ponownie.
- Michał będzie miał dziecko z Kaśką.-powiedziałam i zaczęłam znowu płakać,Julka przytuliła mnie bardzo mocno.
- Nie płacz skarbie choć pójdziemy i się położysz.-Zbyszek wkurzony chwycił za telefon,ale skutecznie mu zabroniłam do niego dzwonić,powiedziałam im także o tym że zarządzam rozwodu.Poszłam z Julą do pokoju i tam od razu zasnęłam.Teraz będę musiała poradzić sobie sama.
Następnego dnia wstałam o 10:00,poszłam się ubrać.
 
I poszłam do kuchni gdzie była Jula.
- Cześć słonko jak się czujesz?-zapytała.
- Źle,powiedz dlaczego każdy facet musi mnie zdradzić?
- Ber to jest niemożliwe żeby Michał ci to zrobił,on taki nie jest.-powiedziała.
- Ale ona była tam z nimi,skąd miała jego koszulkę?-zapytałam.
- Przecież mogła mu zabrać.Ber ona chcę wam zniszczyć związek.
- Przecież nie przyszłaby i nie powiedziała że jest w ciąży,bo przecież za kilka miesięcy będzie widać,Jula pomyśl przecież takie kłamstwa wychodzą na jaw.-powiedziałam.
- Przepraszam ale proszę cię nie płacz.-przytuliła mnie.
Oczami Michała:
Co teraz czułem załamanie,smutek,wściekłość nie mam pojęcia to wszystko wplotło się w jedność.Usłyszałem dzwonek do drzwi:
- Kaśka?
- Cześć przyniosłam ci zdjęcie USG.To nasze dziecko.-uśmiechnęła się.
- Przecież ja z tobą nie spałem do cholery.
- Michał tego dnia pokłóciłeś się z Bereniką,pamiętasz wypiłeś trochę,a twoi rodzice z ciocią pojechali do znajomych byliśmy sami i tak jakoś wyszło.
- Nigdy bym tego nie zrobił.
- Ja ci tylko mówię że musisz ponieść konsekwencję tego co zrobiłeś.-powiedziała i wyszła.Pamiętam wypiłem ale wiem to do cholery że nic nie zaszło.Teraz muszę walczyć o swoja miłość i zaufanie do Ber.........






I jest kolejny :)
Także zaczyna się spisek Wandzi i Kaśki.Mogę zdradzić że kolejne rozdziały nie będą za wesołe,ale ja kocham trzymać w napięciu bo wiecie co za dużo to nie zdrowo.
Wszyscy wypowiadają się o Lidze więc pozwólcie że ja także.
Mecz Włochy-Brazylia był totalnym dnem,ja rozumiem że mieli awans zapewniony,ale mogli się postarać,teraz to my cierpimy.Też głupie jest to że jesteśmy zależni od innych.Moim zdaniem to nie jest dobre że np.Pojedziemy jak oni wygrają to jest bez sensu bo my swoją pracę wykonaliśmy perfekcyjnie.Dlatego niech sobie Brazylia jedzie my pokażemy co to znaczy zadrzeć z ORZEŁKAMI :)
 

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 55:

Michał wróci o 15:00 do domu,do tego czasu musiałam przetrwać te dwie.Kiedy tylko wszedł do środka,Kaśka wręcz dosłownie pobiegła na korytarz,a ja spokojnie czekałam w kuchni.W końcu do kuchni wszedł Michał.
- O kochanie już wróciłaś?-zapytał podchodząc do mnie i całują namiętnie.
- Tak,a czym ty dziś pojechałeś na trening?-zapytałam.
- A przyjechał po mnie Masny bo moje coś odpalić nie chciało.Co dobrego jemy?-zapytał,a ja wkurzona wstałam i powiedziałam.
- Zapytaj się swojej cioci i Kasi co jesz.-i wyszłam,czy na prawdę on nie widzi że Kaśka praktycznie się do nas wprowadziła?Poszłam do sypialni i usiadłam na parapecie,gdzie zaczęłam płakać.Po chwili poczułam jak obejmuje mnie ramionami.
- Co się stało kochanie?-zapytał.
- Serio czy ty tego nie widzisz?-krzyknęłam i miałam to gdzieś czy mnie usłyszą.
- Czego nie widzę?-faceci to jednak są ślepi.
- Co ci powiedziałam ostatnio?Nie wiesz to ja ci podpowiem,nie chcę widywać twojej byłej i co jakoś ciągle tu jest.-krzyczałam.
- Przecież ona przychodzi do mojej cioci i nie mogę jej zabronić.-powiedział.
- Teraz to ty mnie posłuchaj masz wybór,albo wyprosisz Kaśkę,a ciotkę zawozisz do rodziców,albo to ja się z stąd wynoszę,ale już nie wrócę.-powiedziałam poważnie.
- Dlaczego stawiasz mnie w takiej sytuacji?-zapytał siadając na łóżku.
- Nie Michał,trudny wybór miałbyś między mną,a swoją matką tu praktycznie wybierasz między mną a swoją byłą i ciotką,która od samego początku poniża mnie i traktuje jak swoją służącą.
- Ale Wanda jest siostrą mojego ojca,mam ją tak wyrzucić?-zapytał.
- Czyli podjąłeś decyzję one zostają a ja się wynoszę?-zapytałam.
- Ber proszę ona wyjedzie za tydzień a wtedy jesteśmy tylko my.-powiedział do mnie podchodząc i przytulając,ale ja się od niego odsunęłam.
- Tylko że ja tygodnia nie wytrzymam.Michał nigdy nie chciałam cię stawiać w takiej sytuacji,ale one mnie do tego zmusiły.
- Ber...-powiedział,ale się zatkał,więc jeżeli on nie potrafi powiedzieć do widzenia to niestety bardzo mi przykro.Wyjęłam walizkę i zaczęłam pakować swoje ubrania.
- Co ty robisz?-szepnął.
- Pakuję swoje rzeczy,nie wiedziałam że to wszystko się tak potoczy,jeżeli ty nie potrafisz wybrać między mną a Kaśką i Wandą to nie mamy o czym gadać.-zamknęłam walizkę.
- Ale co chcesz żebym zrobił?-złapał mnie za rękę.
- Musisz potrafić wybrać,ale jak widzę już wybrałeś.Tylko zastanawia mnie fakt po co się ze mną żeniłeś skoro nie potrafisz zrobić czegoś na czym mi bardzo zależy.
- Mam tak po prostu iść i wywalić ją z mieszkania?-krzyknął.
- Wiesz to zróbmy inaczej ja zaproszę jeszcze Jarka,był moim byłym i żyjmy wszyscy razem,wiesz jak ja się czuję widząc ją codziennie,od razu widzę przed oczami sytuacje jak byliście parą,a to nie jest przyjemne.Ty Michał może nie wiesz ale twoja ciocia poniża mnie,obraża,a to boli.-pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Proszę cię nie płacz.-przytulił mnie.
- Jak mam nie płakać skoro życie mnie do tego zmusza,dlatego Michał muszę ci postawić takie ultimatum wiem że w stosunku nie jestem fer ale muszę myśleć też o sobie.Od tygodnia chodzę zmęczona,smutna,zdenerwowana,a jestem w ciąży.
- Dobrze obiecuję że z nią pogadam,ale najpierw rozpakujemy twoje rzeczy.-uśmiechnęłam się bo myślę że wreszcie do niego dotarło co powinien zrobić.Rozpakowaliśmy moje ubrania i udaliśmy się na miasto.Weszliśmy do restauracji,stwierdził że dziś zjemy na mieście z czego się ucieszyłam.Zamówiliśmy sobie risotto z kurczakiem,pycha.
- Kochanie,mama chciała żebyśmy przyjechali na weekend do Nysy.-powiedziałam.
- Nie ma problemu,dobrze że jutro jest sobota nie ma treningu więcej czasu spędzę z tobą i naszym maleństwem.
- No ostatnio się skarżyło nasze maleństwo że nie poświęcasz mu czasu.-zaśmiałam się.
- Spokojnie dziś to nadrobię.-puścił mi oczko,zjedliśmy nasze zamówienie i spacerkiem wróciliśmy do domu.Była godzina 21:00,a Kaśka dalej siedziała u nas w salonie,a ja byłam strasznie zmęczona.Siedziałam w kuchni z głową na stole.Michał też zmęczony poszliśmy do salonu.
- Przepraszam że przeszkadzamy,ale ja i Berenika jesteśmy zmęczeni i nie ukrywam że jest po 22,więc....-przerwała mu Kaśka.
- Chcesz powiedzieć że mnie wyrzucasz?-zapytała.
- Nie.-w tym momencie kopnęłam go w nogę.-To znaczy jest późno a my chcemy spać.
- No dobrze już pójdę,pani Wandziu widzimy się jutro.-powiedziała.
- A tak tu masz klucze do mieszkania i przenoś swoje rzeczy.-powiedziała podając jej klucze do naszego mieszkania.
- Ale po co ma przenosić swoje rzeczy?-wtrąciłam się.
- Kasia ma remont w mieszkaniu i pozwoliłam jej przenocować tutaj.
- Pani pozwoliła,ale to nie jest pani mieszkanie więc nie ma żadnego przenocowania.-powiedziałam zabierając Kaśce klucze.
- Jesteś strasznie niewychowana,gdybyś wiedziała ludziom się pomaga.-powiedziała.
- Może nie jestem.-powiedziałam.
- Michał jutro rano zawozisz mnie do Wałcz,moja noga już tu nigdy nie postanie.Gorszej żony sobie wybrać nie mogłeś?-spojrzała na mnie.-Masz jutro przyjechać pod blok Kasi i mnie zawieziesz.poszła do sypialni i po chwili wyszła ze swoją walizką.-Niewychowana gówniara.-szepnęła do mnie.Kiedy tylko usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi,usiadłam na kanapie i poczułam ulgę.Nareszcie koniec z tym wszystkim,ale nie wiedziałam że to dopiero początek........
 
 
 
 
 
 
I jest kolejny,przepraszam że taki krótki,ale z tych całych emocji z meczu nie dałam rady dłuższego.Teraz czekać na Włochów,niech pokażą swoją siatkówkę i ograli Brazylijczyków.Piękny mecz w wykonaniu naszych chłopaków,BRAWO :)
Michał Kubiak opuszcza Jastrzębski Węgiel nie powiem będzie mi go w Plus Lidze brakowało,ale niech się rozwija :)
Następny we wtorek,zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam Aga