czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 57:


Nie wiedziałam co dzieję się??
Było świetnie w naszym związku,aż tu nagle taki cios.Minął tydzień od tego dnia,znalazłam sobie małe mieszkanko w Rzeszowie,Julka próbowała mnie namówić na wspólne mieszkanie,ale nie chciałam,może dlatego że musiałam zostać sama,musiałam sobie to wszystko ułożyć.Dziś wreszcie odważyłam się napisać do Michała z prośbą o spotkanie.Wczoraj byłam u adwokata,niestety musi potrwać okres separacji,ponieważ za krótko nasze małżeństwo trwało.Rodzice trochę nie zrozumieli mojej decyzji o rozwodzie,uważali że Michał taki nie jest,Bartek ze Zbyszkiem gadali z tego co wiem z Michałem i są po jego stronie,a dziewczyny po mojej.Ja na prawdę mam to gdzieś,dla mnie zdrada to zdrada,tego nie da się naprawić.O 12:30 zaczęłam się szykować.Poszłam się ubrać.

 Wyszłam z mieszkania i poszłam do kawiarni gdzie się z nim umówiłam.Weszłam do środka i zobaczyłam że już jest.Tak bardzo go kocham ale nigdy nie wybaczę zdrady.
- Cześć.-powiedziałam,a on zerwał się z krzesła.
- Cześć,pięknie wyglądasz.-powiedział.Uśmiechnęłam się.Usiadłam na przeciwko niego i nie potrafiłam zacząć rozmowy.
- Byłam wczoraj u adwokata,powiedział że musi potrwać okres separacji.-nic się nie odezwał więc zaczęłam mu wszystko mówić to co powiedział mi adwokat.
- Rozumiem,ale Ber dlaczego mi nie wierzysz?-zapytał.
- Michał proszę nie zaczynaj tego znowu,nie mam na to siły.
- Ale ja nigdy cię nie zdradziłem.
- Byłeś pijany,skąd masz wiedzieć co robiłeś,byliście sami w domu.-krzyknęłam.
- Tylko zrozum to że na ręku miałem obrączkę,która dla mnie jest ważna, nigdy bym ciebie nie zranił.-szepnął.
- Najgorsze jest to że ja nie potrafię ci już zaufać.Ja będę się już zbierać.-powiedziałam wstając i ubierając płaszcz.
- Zawiozę cię,jest już ciemno.
- Nie zadzwonię po taksówkę.
- Ale ja chcę.-powiedział łapiąc mnie za rękę.Zgodziłam się.Gdy byliśmy już pod moim blokiem,przypomniałam sobie o najważniejszym.
- A Michał zapomniałam ci powiedzieć.-zaczęłam.
- Co takiego?
- Przed wczoraj byłam u lekarza i powiedział że urodzi się dziewczynka.-uśmiechnęłam się.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę,musimy wybrać imię.
- Tak,dobra to ja już idę.Dzięki że znalazłeś czas dla mnie.
- Dla ciebie zawszę.-wysiadłam z samochodu i poszłam do bloku.Strasznie chciałam powiedzieć że się nie gniewam na ciebie,ale nie mogłam z siebie tego wydobyć,jakby ktoś mnie zamknął,a ja nie potrafię się wydostać.Poszłam się wykąpać i później usiadłam na parapecie.
- Przepraszam żabko,miałam cię chronić a nie potrafię powiedzieć twojemu tatusiowi że bardzo go kocham.-zmęczona całym dniem położyłam się spać.
Rano wstałam o 9:00,poszłam się ubrać,gdy wychodziłam z łazienki zadzwonił dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć.
- Mamo? Tato?-zapytałam kiedy w drzwiach zobaczyłam swoich teściów.
- Witaj kochanie możemy wejść?-zapytała.
- Jasne wchodźcie.-wpuściłam ich do salonu i podałam ciepłą kawę i herbatę.-Coś się stało?
- Nie,chcieliśmy zobaczyć co u ciebie słychać i co u malutkiej?-uśmiechnął się tata.
- Skąd wiecie że będzie dziewczynka?-zapytałam śmiejąc się.
- Michał do mnie wczoraj dzwonił strasznie się cieszył.-powiedziała mama.
- Oj zapomniałem coś z auta.Za chwilę wrócę.-zostałam sama w salonie z teściową,ona po chwili zaczęła płakać.
- Co się stało?-zapytałam.
- Przepraszam cię,gdybym może wtedy z domu nie wychodziła.-powiedziała.-Jarek jest tak na niego zły,że się do niego nie odzywa.Ostatnio o mało nie doszło do rękoczynów między nimi.Powiedział że Michał nie zasługuje na ciebie i na nazwisko Kubiak.
- Ale to nie jest wasza wina,przecież on....
- Nie broń go Bereniko on wie że źle postąpił,zachował się jak gówniarz.Myślał że nic się nie wyda,krzywdzi tylko kobiety.-do domu wrócił teść i dodał co o tym myśli.
- Nie tato,ona dobrze wiedziała że Michał jest pijany,może gdybym na niego nie nakrzyczała przez telefon to by tego nie było.-powiedziałam.
- Nie oskarżaj się.-powiedział.
- Może ja jestem głupia,ale chcę wierzyć Michałowi,bo to mój mąż,będzie ojcem mojego dziecka,nie chcę przekreślać tego co przeszliśmy razem,ale coś nie pozwala mu uwierzyć.-zaczęłam płakać.
- On ci do pięt córeczko nie dorasta.A teraz zobacz co mamy dla małej.-podał mi torebkę.Otworzyłam a w niej były piękne malutkie różowe buciki.
 - Boże są takie śliczne.-powiedziałam i przytuliłam ich.O 14:00 zebrali się do domu.Kiedy wyszli z mieszkania usłyszałam moją komórkę.
- Słucham?
- No Ber szykuj się idziemy na zakupy przed świąteczne-piszczała Julka.
- Teraz?
- No jutro jest 1 grudnia,a kiedy tu myślałaś,dawaj Zbyszek nas zawiezie do galerii a potem po treningu odbierze.
- Dobra za ile będziecie?-zapytałam.
- Za 20 minut więc się śpiesz.-rozłączyła się,o matko.Poleciałam szybko do łazienki i się ubrałam.
 Włosy spięłam w koka i później wyszłam z mieszkania.Na dworze zaczął prószyć śnieg.Wreszcie podjechało państwo Bartman.
- Myślałam że się nie doczekam was.-powiedziałam wchodząc do samochodu.
- Przepraszam,ale ona się wyszykować nie mogła.-powiedział Zibi na co wszyscy się zaśmialiśmy.Zbyszek odstawił nas pod galerie i powiedział że mamy 4 godziny na sklepy,spoko czasu mamy wiele.
- Dobra to najpierw tam.-powiedziała i tak chodziłyśmy,przechodząc koło sklepu sportowego przystanęłam.
- Wejdźmy tutaj.-pociągnęłam Julkę za rękę.
- Po co do sklepu sportowego tu nic nie kupisz dla Kuby.-spojrzała na mnie.-Czekaj ty chcesz kupić prezent Michałowi?-krzyknęła.
- A co w tym złego?-zapytałam.
- To że mu się należy tylko rózga,Ber powinnaś o nim zapomnieć,wiem że to trudne bo bardzo go kochasz.-powiedziała.
- Ale jeżeli spotkamy się u jego rodziców to nie wypada mieć dla wszystkich prezenty a dla niego nie.
- To ty na święta jedziesz do jego rodziców?-zapytała.
- Byli u mnie dziś i mnie zaprosili.
- Wanda pewnie też tam będzie i zrobi wszystko żeby była tam też Kaśka.-stwierdziła Jula.
- Nie pomyślałam o tym,chociaż zawszę mogę przyjechać wcześniej żeby się z nimi nie spotkać.
- Podziwiam cię za odwagę,ja nie dałabym rady.-przytuliła mnie.
- Dzięki,chodź muszę mu kupić prezent.-kupiłam wszystkim prezenty,nie powiem ile to wyniosło bo troszkę wydałam.Kupiłam też kilka rzeczy małej.Boże w końcu trzeba wybrać imię.Zbyszek był po nas około 19:00,pod blokiem pomógł mi zanieść wszystko do mieszkania i pojechali.Usiadłam sobie w salonie i postanowiłam popakować prezenty,mam nadzieję że wszystkim się spodoba.
Nastał piękny grudzień,śniegu jest bardzo dużo,dni mijały szybko.Prawie codziennie coś dokupywałam na święta.Za trzy dni jest wigilia spakowana i gotowa wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Nysy.W dzień swoich urodzin dostałam przepiękny bukiet kwiatów i piękny naszyjnik.Wiedziałam że to od Michała,ale nie pytałam o to.Po 5 godzinach jestem w Nysie pod domem,rodzice czekali już na ganku.
- Córeczko jak się za tobą stęskniliśmy.-przytuliłam rodziców i Kubusia który nie powiem nieźle urósł.
- Ja za wami też.-tata wniósł moje rzeczy i wszystkie prezenty,a ja poszłam z mamą do salonu.
Wreszcie nadeszła upragniona wigilia,która minęła w miłej atmosferze,zjechała się cała rodzinka,postanowiłam jutro z samego rana pojechać do teściów,przecież oni niczemu nie są winni i nie powinnam ich oddalać od siebie przez Michała.Moi rodzice nie byli zadowoleni że już jadę,ale obiecałam że ich odwiedzę jeszcze.Około 16:00 byłam pod domem moich teściów,zauważyłam samochód Michała.Czy dobrze zrobiłam tu przyjeżdżając?Wysiadłam i podeszłam do drzwi.Po chwili otworzyła mi teściowa.
- Córeczko jak się cieszę że przyjechałaś.-przytuliła mnie.-Wchodź.-weszłyśmy do salonu.
- Dzień dobry.-powiedziałam.Michał to z wrażenia spadł z krzesła.Niestety Jula miała rację była Kaśka i Wanda.Czyli Kaśka jest w ciąży bo miała brzuszek.Michał dalej siedział na podłodze i patrzył na mnie wielkimi oczami.
- No myślałem że się nie doczekam ciebie.-powiedział teść i mnie przytulił i szepnął.-Moja siostra ją przywiozła.Przepraszam.
- Michał byś się ruszył i pomógł Ber z walizką.-krzyknęła jego mama.On się uśmiechnął i pobiegł szybko ubrać kurtkę.Wyszłam z nim do samochodu.
- Nie wiedziałem że przyjedziesz.-powiedział.
- Twoi rodzice prosili więc jestem.-panowała między nami głupia cisza,która mi strasznie przeszkadzała.-Michał myślałeś nad imieniem?-zapytałam zmieniając temat.
- Tak,mam kilka zapisanych więc weźmy te rzeczy i chodź do pokoju i ci je pokażę.-ożywił się,przez co poślizgnął się na lodzie i się wywalił.Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Wyglądasz jak mokry bałwan.-powiedziałam i znowu wielki śmiech.
- Wiesz gdybyś nie była w ciąży to byś leżała obok mnie.-zaśmiała się.
- A widzisz mała mnie ratuje,dobra chodź bo mi zimno.-między nami atmosfera była już lepsza.Później wręczyłam rodzicom prezenty i udałam się do pokoju Michała.Zapukałam.
- Można?-zapytałam.
- Jasne,chodź.-siedział na łóżku.Usiadłam koło niego a on wyciągnął listę.
- Powiedziałeś że masz kilka imion,a nie dwie strony.
- Oj tam,myślałem i pisałem.-popatrzyłam i pojawiło się imię które miałam na myśli już dawno.
- Może być Zuzia?-zapytałam.
- Zuzia?-zapytał.
- Proszę cię Michał wiesz jak marzyłam o tym imieniu.-zaczęłam słodko mówić na co zawsze się łapał.
- Niech będzie Zuzia,a mam coś dla ciebie.-podał mi pudełko które było pięknie zapakowane.
- Co to?
- Prezent gwiazdkowy.
- Michał,i tak przesadziłeś z prezentem na urodziny,a w ogóle dziękuję za niego.-pocałowałam go w policzek.
- To jest komplet do naszyjnika.-uśmiechnął się.
- A to dla ciebie.-wręczyłam mu mój prezent dla niego,nagle nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać,praktycznie czułam jego oddech na moich ustach,ale tą chwilę przeszkodziła nam Wanda.
- Michał chodź pomóc Kasi.-weszła do pokoju,a ja odskoczyłam od niego i wyszłam szybko z jego pokoju.........
 
 
 
I mamy kolejny,jak wam się podoba?
Wandzia weszła w niezłym momencie,ale mogę powiedzieć że oni się jeszcze z nią pomęczą.
Dziękuję za wasze komentarze,świetnie nikt mi jeszcze tak nie groził :)
Następny zapraszam w sobotę.Zachęcam też do komentowania.
 Mam małe ogłoszenie parafialne:
Wyjeżdżam w niedzielę na wakacje i wracam w następną niedzielę czyli przez tydzień nie dodam rozdziału,ale będę przez telefon komentować rozdziały,znaczy będę się starała :)
Ale w sobotę jeszcze będzie rozdział.
Pozdrawiam Aga


 
 

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) No o mało co! Głupia Wanda! Kasia udaje, sztuczny brzuch to nie problem, prawda?
    Niech sobie wybaczą i wrócą do siebie proszę :D
    Skoro wyjeżdżasz to dodaj jutro i w sobotę rozdział tak w nagrodę :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram prośbę "Panny A" o rozdziałach i żeby wrócili do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grozby sie jeszcze bke skoczyly ;D jak mozna im bylo przerwac w takim momencie!? Nie mogli sie zamknac na klucz czy jak ;D ? Ugh xd nie ogarniam ;x

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym tą Wandę najchętniej z domu wywaliła -.- Ta kobieta jest stuknięta! Mam dwie wersje tej ciąży Kaśki. Albo :
    a) sztuczny brzuch
    b) Kaśka puściła się z kimś specjalnie żeby zajść w ciążę i wrobić Michała.
    Chciałabym żeby ich intryga szybko wyszła na jaw :( Biedna Ber, musi z tymi sukami pod jednym dachem być ;/ Mam nadzieję, że Michał będzie je olewał i skupi sie na Ber.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. no ja pierdole, jebana Wanda :/ czy ona zawsze musi wszystko zjebac...
    mam nadzieje ze w kolejnym cos bedzie wiecej miedzy Ber a Michalem ;)
    pozdrawiam i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak dodaj dzis i jutro prosimy :* nie wiem jak wytrzymam tydzien bez nowych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział. biedna Ber, coś mi tu nie pasi z ciążą Kaśki. Po cholerę ona i ta ciotka przyjechały do rodziców Michała?czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń